Każdy gracz ma swoją planszetkę, na której w trakcie gry dorysowuje kolejne elementy kołdry. Wszyscy rysują tu zawsze ten sam układ ``klocków``, ale dzięki akcjom specjalnym i miejscu, w którym daną część się ``położy``, nasze kołdry przybierają inne kształty i są inaczej punktowane. Przed Wami ``Patchwork Doodle``, rysunkowa wariacja na temat klasycznego ``Patchworka``.
Moda na gry typu roll & write, czyli takie, w których rzucamy kostką i rysujemy na planszetkach jest obecnie w rozkwicie. I dobrze, bo tego typu produkcje to najczęściej doskonałe gry familijne, integrujące towarzystwo przy stole. Tak bardzo polubiliśmy z Grześkiem „Bukiet”, „Kości obfitości” czy „Ganz schön clever”, że na widok każdej zapowiedzi tego gatunku trzęsą nam się ręce ;-). Podkreślam to dlatego, że nie jestem wielką fanką klasycznego „Patchworka”. To dobra gra, ślicznie zrobiona, ale nie umiem o niej myśleć inaczej niż o mało wymagającej układance.
Tymczasem „Patchwork Doodle” całkowicie zmienia zasady, wprowadzając inną mechanikę, pozwalając graczom na więcej kreatywności i jednocześnie umożliwiając równoczesną zabawę w praktycznie nieograniczonym gronie.
Patchwork Doodle – co w pudełku?
Już sama okładka mówi nam wyraźnie „Hej, to coś dla fanów bazgrania!”. Wnętrze pudełka może jednak początkowo rozczarować oprawą wizualną – mam tutaj na myśli karty przedstawiające kawałki kołdry. W klasycznym „Patchworku” te skrawki materiału są piękne, wymyślne, szczegółowe. Tutaj zaś mamy mało fikuśne wzory o nijakich barwach. To wrażenie jednak mija w zasadzie od razu, gdy zaczniemy grać. Bo to nie kartami mamy się tutaj zachwycać, a swoimi pomysłami i „szytą” przez nas kołdrą.
W pudełku znajdziemy wszystko to, co jest nam potrzebne do zabawy – 80-stronicowy, dwustronny arkusz z planszetkami graczy, 6 kredek, 1 kostka z wartościami 1-3 oraz pionek. Całość jest zamknięta w kompaktowej formie, wygodnej do przenoszenia, co czyni grę świetną opcją na podróż.
Patchwork Doodle – zasady gry
Każdy gracz otrzymuje planszetkę, czyli deskę kreślarską, na której będzie rysował skrawki materiału. Po losowym wybraniu karty startowej (żółtej), uczestnicy rysują kształt materiału na swoim arkuszu w dowolnym miejscu pamiętając, że kształt z karty można dowolnie obracać czy też traktować jak odbicie lustrzane. Zabawa trwa 3 rundy. W każdej rundzie z talii pomarańczowych kart losowo wyciąga się 8 i układa w kółku. Pionek ustawia się między dwoma dowolnymi kartami.
Runda trwa zawsze 6 tur, po których następuje podliczanie punktów. Rozgrywka wygląda w następujący sposób. Najpierw dowolny gracz rzuca kością i przesuwa pionek na kartę leżącą w miejscu wskazanym przez kość (czyli o na pierwszą, drugą lub trzecią kartę od pozycji, w której stoi). Teraz wszyscy gracze równocześnie mogą (ale nie muszą!), przenieść kształt materiału z karty na swój arkusz. Następnie kartę się zdejmuje z okręgu i znów powtarza wszystko od rzutu kością.
W dowolnym momencie gracze mogą skorzystać z akcji specjalnych, przy czym każdej z nich można użyć jedynie raz na całą grę. Są to:
- narysowanie nie skrawka z wybranej karty, ale z karty stojącej za nią lub przed nią
- wypełnienie 1 pojedynczej kratki
- wykonanie pojedynczego „cięcia” materiału z karty i narysowanie jednej z jego połówek
- powtórzenie dowolnej z trzech powyższych akcji
Runda się kończy, kiedy w kółku zostaną nam jedynie 2 karty (wyjątkiem jest runda trzecia, w której nie rzuca się kością w ostatnim ruchu, pozwalając każdemu graczowi na wybranie dowolnej z trzech ostatnich kart). Karty te zostawia się do kolejnej rundy i uzupełnia koło nowymi po rozliczeniu punktów. Liczenie jest bardzo proste. Wybiera się z arkusza jeden największy zapełniony prostokąt, a następnie liczy z ilu pól składa się wchodzący w jego skład kwadrat. Każdy dodatkowy rząd lub kolumna (pełna, czyli bez dziur) daje dodatkowy punkt.
Na koniec gry zapisuje się po jednym minusowym punkcie za każde puste pole. Wygrywa zaś osoba z największą liczbą punktów.
Patchwork Doodle – wrażenia z gry
Poza „Fasolkami” to chyba najprostsza do wytłumaczenia gra Uwe Rosenberga. Niemiecki projektant ujął mnie najbardziej w „Agricoli”, ale trzeba przyznać, że „seria” z tetraminami, czyli wspomniany „Patchwork”, „Ogródek” czy „Indian Summer” wyszła mu równie nieźle. „Patchwork Doodle” w moim odczuciu jest grą, do której zasiądą najchętniej osoby twórcze, lubiące rysować, ale też i takie, które cieszą się, gdy gra nie jest zbyt prosta. Bo choć ten tytuł wygląda prozaicznie, to wykręcenie w nim wysokiego wyniku, czyli takiego powyżej 115 punktów jest bardzo trudne.
Pierwsza runda wydaje się lajtowa, ale to właśnie od niej często zależy nasze zwycięstwo. Serio. Bo jeżeli nie uda nam się stworzyć w 6 ruchach konkretnego kwadratu, to przy pierwszym punktowaniu uzyskamy na tyle mało punktów, że później będzie nam je bardzo trudno odrobić. W każdej następnej rundzie gromadzimy naturalnie coraz więcej punktów, ale też i jest coraz trudniej zabudowywać pustą przestrzeń. Robią się dziury, które wpłyną na ostateczny wynik. Na kilkanaście rozegranych partii, tylko raz, jedna osoba u nas zabudowała całkowicie planszę.
Zauważcie jednak jak „Patchwork Doodle” jest sprawiedliwy. Za wyjątkiem pierwszej karty (każda z nich jest inna) o takiej samej liczbie pól, później gracze zawsze rysują ten sam kształt. Chyba, że spasują lub użyją zdolności specjalnych. Wszyscy mamy te same możliwości. Losowość jest tutaj marginalna. Wygrywa gracz, który najlepiej potrafi rozplanować szycie kołdry i wykorzystać każdą okazję.
W tak niedużej grze, panują całkiem spore emocje. Przed końcem każdej rundy, następuje wyczekująca cisza, czy oto, uda się wylosować taką kartę, która idealnie dopełni nasz prostokąt i wielka euforia, jeżeli tak się stanie. Adrenalinę potrafi podnieść także fakt, że nigdy nie jesteśmy pewni, co do odpowiedniego czasu na użycie mocy specjalnych. Zawsze każdy waha się, czy aby na pewno opłaca się teraz użyć wycinania lub innej zdolności – może lepiej poczekać na bardziej trudną sytuację? I którą moc sobie najlepiej zduplikować?
Nie sposób też nie docenić waloru kreatywnego. Rysowanie szlaczków na skrawkach jest relaksującym zajęciem – wiadomo, nieco spowalnia tempo gry, ale nie jest to też nic przymusowego. Jeżeli chcecie, bazgrzecie długopisem. Jeżeli macie ochotę, zamalowujecie kratki kolorami. Jeżeli chcecie, by Wasze kołderki wyglądały super, używacie pełnego pakietu własnej wyobraźni :-)
Kolejną zaletą gry jest możliwość grania w praktycznie nieograniczonym składzie. Ogranicza nas w zasadzie jedynie liczba arkuszy papieru oraz 10 kart startowych (choć na upartego i to da się obejść!). Mało tego, w grę można grać także samemu i nie wpływa to w żadnym wypadku na zmniejszenie doznań z rozgrywki. Z drugiej strony, brak jakiejkolwiek interakcji może niektórych zniechęcić, więc uczulam na ten aspekt – to pozycja, w której każdy wpatrzony jest we własny arkusz.
Patchwork Doodle - Ocena końcowa
-
7/10
-
10/10
-
2/10
-
9/10
-
9/10
Patchwork Doodle - Podsumowanie
Niezwykle proste zasady, ogromna regrywalność, ograniczona w zasadzie jedynie arkuszami papieru, które rzecz jasna można skserować, do tego możliwość gry w dużym składzie jak i solo. „Patchwork Doodle” to zdecydowanie udana pozycja – w zależności od preferencji, może okazać się nawet ciekawsza niż klasyczny przebój Rosenberga.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- lubisz gry roll & write
- szukasz gry tak samo chodzącej w różnych konfiguracjach graczy
- szukasz gry także dla 1 osoby
- szukasz prostej pozycji familijnej
- szukasz gry o niskiej losowości
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
User Review
( votes)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Lacerta