„Ubongo” to jedna z niewielu polskich planszówek, które podbiły świat. Jej sprzedaż przekroczyła ponad 2,5 mln egzemplarzy! Czy „Papua” będąca duchowym spadkobiercą powtórzy ten sukces? Przed Wami najnowsza gra logiczna Grzegorza Rejchtmana.
Idę o zakład, że nawet jeżeli nigdy nie graliście w żadną wersję „Ubongo”, to na pewno widzieliście pudełko w sklepach. Ta gra swego czasu była na ustach wszystkich i do dzisiaj ma bardzo wielu fanów. Ja także lubię ten tytuł, choć zazwyczaj srogo w niego przegrywam z Grześkiem. Byłam bardzo ciekawa czy Grzegorz Rejchtman będzie w stanie „przeskoczyć” swój bestseller. „Papua” wszak również zalicza się do tego samego gatunku – to logiczna gra na czas, pozbawiona negatywnej interakcji – zatem świetnie nadająca się do grania m.in. z dziećmi.
Papua – na czym polega gra?

Przygotowanie dla 4 graczy
Podobnie jak w „Ubongo” każdy z graczy dostaje jedną z 32 dwustronnych planszetek zadań oraz zestaw kafelków. Plansza przedstawia archipelag 4 wysp, natomiast kafelki – mosty. W każdej rundzie jeden z graczy rzuca kością, która wyznacza startowy obszar na planszetce. Teraz równocześnie wszyscy starają się połączyć mostami wyspy rozpoczynając drogę od obszaru startowego. Komu pierwszemu się to uda, krzyczy „PAPUA” i tym samym kończy rundę.

Prawidłowo rozwiązane zadanie – droga prowadzi od mostu nr 2 przez wszystkie wyspy
Punktacja jest prosta – każdy otrzymuje tyle punktów, ile wysp udało mu się prawidłowo połączyć. Gracz, który połączył pierwszy 4 wyspy otrzymuje bonus w postaci losowego żetonu z ekstra punktami. Cała zabawa trwa 8 rund, czyli tyle, ile jest żetonów. Naturalnie, wygrywa osoba, która na koniec będzie miała najwięcej punktów.

W trudniejszym wariancie musimy omijać wulkany
W „Papuę” możemy jednak zgrać w dwa dodatkowe warianty. W pierwszym, łatwiejszym, za pomocą spinnera wykluczamy jedną z czterech wysp – runda zakończy się zatem, gdy ktoś połączy mostami 3 wysepki. W drugim, trudniejszym, zasady się nie zmieniają, ale używa się drugiej strony planszetki, na której występuje wulkan. Ponieważ nie można go zabudować mostami, zadanie wymaga większego główkowania.
Papua – co jest tu najlepsze?

Dzieci mogą grać w łatwiejszy wariant z 3 wyspami
Najbardziej docenią ten tytuł osoby początkujące. Próg wejścia jest bowiem równie niski, jak w przypadku „Ubongo”. Instrukcja zajmuje zaledwie jedną kartkę, a ograni gracze wytłumaczą zasady nowym towarzyszom w 30 sekund.
Imponuje także liczba zadań – 32 planszetki razy 4 możliwe obszary startowe dają razem 128 zagadek na gracza. Tyle samo czeka nas na drugiej stronie. W trybie łatwiejszym, z trzema wyspami mamy 1024 łamigłówki. Doceniam także fakt, że obydwa tryby można ze sobą łączyć. Dzięki temu np. rodzice mogą w rundzie otrzymać trudniejsze zadanie, a dzieci łatwiejsze, przez co rozgrywka będzie bardziej zbalansowana.

Kość wskazuje startowy most
Nie można się także przyczepić do jakości wykonania. Okładka ma fajny detal – rybka pokryta jest holograficznymi „cętkami”, które ładnie błyszczą w świetle. Niebieska kolorystyka planszetek uspokaja, a wypraska została perfekcyjnie przygotowana pod wszystkie elementy. Całość może nie wypada jakoś fantastycznie na tle innych planszówek, ale jest schludnie i czytelnie.

Spora liczba planszetek dla graczy
Warto także dodać, że choć jest to gra na czas, bo staramy się przecież ułożyć zadanie przed przeciwnikami, to nie ma tu takiej szaleńczej presji. Nie wiem czy to zasługa stylistyki, czy tego, że tych łamigłówek nie da się ułożyć w 5 sekund, więc każdy ma trochę czasu na zastanowienie, ale nas ta gra paradoskalnie uspokajała i relaksowała! Nie ma tu także żadnej negatywnej interakcji.
Papua – o czym musisz wiedzieć przed zakupem?

Zwycięzca rundy dobiera losowy żeton z punktami – może trafić od 1-4
Choć podobieństwa do „Ubongo” są widoczne, to jednak „Papua” wymaga od nas innego rodzaju kombinowania. W „Ubongo” wystarczyło ułożyć wybrane tetromina tak, by wypełniły planszę. Tutaj używamy większej liczby kafli, które, zauważcie, mają ten sam kształt, lecz inną długość i końcówki. W teorii zatem powinno być trudniej, ale wcale tak nie jest. Powiedziałabym, że „Papua” ma znacznie niższy poziom trudności – taki bardziej dopasowany pod faktycznie dzieciaki, niż dorosłych. Tak jak ja męczyłam się zawsze z „Ubongo”, tak tutaj wręcz przeciwnie – bardzo szybko widziałam ścieżki i udawało mi się nie raz pokonać resztę rodziny.

Rybka z okładki pięknie się mieni
Oczywiście nie znaczy to, że w grze nie ma emocji i jest zbyt łatwo. Nie raz zdarzało nam się np. przy ostatniej wyspie burzyć cały układ, bo brakowało nam kafelka, a w trybie z wulkanem stwierdzić, że „no bez jaj, tego się nie da ułożyć!”. Natomiast nie występowało to na tyle często, by wywoływać rumieńce u przegranych, czy poczucie głębokiej satysfakcji u graczy, którzy radzili sobie lepiej niż inni. Może to ze względu na samą mechanikę, która daję więcej swobody. W „Ubongo” zawsze istniało wyłącznie jedno rozwiązanie, „Papua” zaś pozwala na rozwiązać łamigłówkę przynajmniej na kilka sposobów.

By zmniejszyć losowość żetony można też punktować po równo tzn. każdy ma wartość 3 punktów
Mimo wszystko, osobiście czuję, że „Papua” to trochę krok do tyłu, jeżeli chodzi o frajdę z gry. Nas rozgrywka zbyt odprężała i po rozegraniu 8 rund nikt nawet nie apelował, by zagrać rewanżyk, co przy „Ubongo” występowało nagminnie. Może to kwestia nie tylko niższego poziomu trudności ale mniejszej różnorodności w zadaniach. W „Ubongo” zmienialiśmy ciągle klocki – tutaj zawsze do dyspozycji mamy to samo i mimo odmiennego układu ma się wrażenie, że ciągle robimy to samo. Wydaje mi się, że to bardziej gra dla dzieci lub rodzin z dziećmi, niż grona samych dorosłych. Mówiąc wprost – nas „Papua” nie porwała, ale na pewno warto ją sprawdzić, jeżeli lubi się gry logiczne.
Pamiętajcie też, że w tej grze nie ma interakcji, poza taką, która wynika z mechaniki „kto pierwszy, ten lepszy”. W przypadku gier logicznych trudno to uznać za wadę, ot – cecha, która nie każdemu może się podobać.
Papua – Podsumowanie

Gra dla fanów łamigłówek
Przejrzysta, prosta do wytłumaczenia i pozbawiona negatywnej interakcji gra, która w naszym odczuciu może i nie dorównuje „Ubongo” pod kątem przyjemności z gry i poziomu wyzwań, ale może się sprawdzić w rodzinnym gronie ze względu na swój edukacyjny charakter i niższy poziom trudności.
„Papua” to na pewno dobry wstęp do nauki kodowania (w końcu chodzi tu o zaplanowanie ciągłej trasy z fragmentów dróg), a także materiał do rozwijania koncentracji, orientacji przestrzennej i spostrzegawczości. Fani łamigłówek z pewnością będą się tu dobrze bawić, bez względu na to, czy będą grać w dwie, trzy czy cztery osoby.
Papua - ocena końcowa
-
7/10
-
8/10
-
4/10
-
6/10
-
8/10
Papua - Podsumowanie
„Papua” jawi nam się jako bardziej „familijne” „Ubongo” – gra nie praży zwojów mózgowych, ani nie stanowi wielkiego wyzwania dla dorosłych. Jej plusem jest dość duża liczba zagadek i proste zasady, ale minusem nieco niższa różnorodność w rozgrywce. Czy warto ją kupić? Tak, ale naszym zdaniem raczej głównie z myślą o młodszych graczach niż samych dorosłych.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- lubisz łamigłówki
- szukasz familijnej gry na czas
- Ubongo było dla Ciebie za trudne
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- nie lubisz gier pod presją czasu
- nie lubisz gier wymagających orientacji w przestrzeni/ łamigłówek przestrzennych
- nie lubisz gier bez interakcji z innymi graczami
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Egmont