Detektywi starają się odnaleźć przestępcę w gęstym tłumie. Ofiara ma tylko 30 sekund na zapisanie tylu wskazówek, ile zdoła, po czym część z tej wiadomości ulegnie zniszczeniu…
Pamiętacie książeczki z ilustracjami „Gdzie jest Wally”? Te, w których chłopak ukrywa się wśród setek innych postaci? „Ostatnia wiadomość” z pewnością się z nimi Wam skojarzy, a dodatkowo, za sprawą kryminalnego aspektu pewnie wzbudzi też zainteresowanie wśród fanów „Mikro Makro: Na tropie zbrodni”. Opisywana w niniejszej recenzji gra jest także pozycją dedukcyjną, ale przypominającą bardziej rysowane kalambury niż prawdziwe śledztwo.
Na czym polega gra?
Zwróćcie uwagę, że do rozgrywki potrzeba minimum trzech graczy. Jeden jest przestępcą, drugi ofiarą, a wszyscy pozostali będą detektywami. Do pojedynczej gry wykorzystuje się jeden z sześciu dostępnych obrazków. Najpierw przestępca wybiera swoją postać i oznacza ją przezroczystym żetonem. W każdej z czterech rund ofiara ma 30 sekund na to, by na podzielonej na 9 stref planszy zapisać lub narysować jak najwięcej wskazówek, mających na celu naprowadzenie detektywów na postać przestępcy.
Gdy skończy się czas, przestępca wymazuje z planszetki określoną liczbę pól (5 w 1 rundzie, 4 w 2 rundzie itd.). Dopiero wtedy detektywi otrzymują planszetkę z zapisaną wiadomością i na jej podstawie typują przestępcę. Jeśli nie trafią, przechodzą do kolejnej rundy, a wtedy ofiara tworzy wskazówki na następnej tabliczce. Jeżeli detektywi odgadną postać, zarówno oni jak i ofiara wygrywają. Przestępca naturalnie wygrywa wtedy, gdy w czwartej rundzie padnie nieprawidłowa odpowiedź.
Ostatnia wiadomość – wrażenia z gry
Świetnym pomysłem było zaangażowanie do produkcji czterech ilustratorów. Dzięki temu plany miejsc zbrodni są różnorodne – mamy tu western, apokalipsę zombie, superbohaterów w pelerynach czy planetę pełną obcych. Postaci jest naprawdę sporo, a dodatkowym utrudnieniem jest to, że poszczególne „modele bazowe bohatera” powtarzają się na planie w rozmaitych konfiguracjach, np. z dwoma kuflami w ręce zamiast broni, albo z brązową, a nie czarną brodą. Na regrywalność pozytywnie wpływa liczba bohaterów – za każdym razem przestępca wybiera inną postać, więc obrazki raczej nie opatrzą się tak jak we wspomnianym „Gdzie jest Wally”. Z drugiej jednak strony ciągle rysuje się tu ludziki i podobne przedmioty, więc sorry, ale dla mnie to mimo wszystko dość wtórna zabawa.

Grzesiek nie lubi rysować i tyle nabazgrze w 30 sekund. Gdyby to była 1 lub 2 runda, to detektywi dostaliby czystą planszę ;-)
„Ostatnia wiadomość” pod kątem mechaniki jest naprawdę oryginalna. Po raz pierwszy spotkałam się z konceptem, w którym po narysowaniu, rywal zmazywałby nasz rysunek (no, można by pod to podciągnąć np. „Jednym słowem”, ale tam o zmazywaniu decyduje „gra”, a nie żywa osoba). To wymusza zupełnie inne podejście do tworzenia wskazówek! Raz, że ogranicza nas czas 30 sekund, a dwa, że musimy przy tym pospiesznym zapisywaniu uwzględniać, ile pól zostanie zmazanych i jakoś sensownie stworzyć treść. To wcale nie jest łatwe, bo z jednej strony staramy się oddać jak najwięcej detali, a z drugiej porozbijać to na wszystkich polach, by z tych 9 stref coś przetrwało :D.
Czy jest to gra tylko dla tych, co uwielbiają rysować? Może nie do końca, ale głównie tak. Nawet jeżeli można tu również zapisywać tekst, to z moich doświadczeń wynika, że bez dodatkowej grafiki ciężko będzie coś przekazać. Chyba, że potraficie błyskawicznie pisać. Grzesiek, który od rysowania trzyma się jak najdalej, czuł się źle w roli ofiary i twierdził, że woli zmazywać. Mi z kolei każda z ról sprawiała frajdę – nawet detektywów, którzy w grze wyłącznie odgadują i wpatrują się w obrazek, czyli mają dość statyczne zadanie. I tu od razu uwaga – warto by było wprowadzić do gry limit czasu również dla odgadujących ponieważ bez presji potrafią oni „godzinami” analizować rysunek, co robi się nużące dla ofiary i przestępcy.
Z „Ostatnią wiadomością” mam głównie taki problem, że wydaje mi się ona źle zbalansowana tzn. przestępca, ma o wiele, wiele trudniej, by wygrać. Praktycznie za każdym razem wygrywa drużyna ofiary, bo 4 planszetki ze wskazówkami, nawet takimi powymazywanymi + cztery trafy to dość, by zidentyfikować postać. Instrukcja radzi, by utrudnić sobie zabawę rezygnując z pisania, albo zmazywać jedno pole więcej, ale nie jestem pewna, czy to nie zdenerwuje zbytnio rysujących (u nas było to wkurzające). Na BGG widziałam, że gracze sugerowali, by wprowadzić sobie punktację, która niwelowałaby przewagę detektywów – szczerze tego nie próbowałam i to głównie z jednego powodu.
„Ostatnia wiadomość” nas po prostu znużyła. Pierwsze partyjki były jeszcze okej, choć nie powiedziałabym, że jest to dobra opcja dla ośmioosobowej grupy – tu są aktywne tylko 2 osoby, reszta, by dobrze się bawić, musi na maksa lubić odgadywać zagadki. Optymalną liczbą graczy jest 3-4. Najgorsze, że nic nas do tej gry później nie przyciągało. Rysowanie postaci wydało nam się mimo wszystko wtórne, a często przy czwartej planszetce brakowało już pomysłów, jak w inny sposób przekazać coś o lokacji, by nie wprowadzić w błąd detalem, który powtarza się nie tylko na naszej postaci, ale jeszcze na innych, których nie zauważyliśmy bo wpatrywaliśmy się w naszą. Frustrowało nas też to, że misternie zapisana wiadomość, była „niszczona” przez przeciwnika. Jakoś odbierało nam to przyjemność z procesu twórczego.
Podsumowując, to mała gra. Filler, w którym trudno doszukiwać się większych emocji. Na pewno za pierwszym razem poczujecie ekscytację jako ofiara i jako przestępca, ale później…wiele zależy od tego, na co liczycie i co lubicie robić. Za tę cenę mogłabym Wam polecić ciekawsze pozycje na 15-20 minut gry (np. „BazgROLL”, w którym też się rysuje). Może jednak do Was bardziej przemawia koncepcja szukania postaci niż takie typowe kalambury? Może na imprezie, w której leje się alkohol nikomu nie będzie przeszkadzał kiepski balans ról? W przypadku tej gry, tyle ile osób, tak różnie może być odbierana. My graliśmy w maksymalnie pięć osób i żadnej ta rozgrywka nie siadła, co nie znaczy, że nie znajdzie swoich fanów. Kierując się własnym doświadczeniem, ja polecić jej jednak nie potrafię, zwłaszcza przy aktualnej cenie 70 zł.
Ostatnia wiadomość - ocena końcowa
-
6/10
-
6/10
-
7/10
-
6/10
-
6/10
Ostatnia wiadomość - Podsumowanie
Mimo świeżego konceptu, nie powala na kolana. To filler, który albo Wam siądzie od pierwszej partii, albo okaże się doświadczeniem nie dla Was. My po paru razach zgodnie stwierdziliśmy, że gra nie oferuje na tyle dużo emocji, byśmy pragnęli do niej wracać.
Spodoba Wam się jeżeli:
- uwielbiacie rysować
- chcecie grać w mniejszym gronie (6-8 to tutaj za dużo)
- lubicie asymetrię (tu 1 gra przeciwko reszcie)
Gra może Wam nie podejść jeżeli:
- nie lubicie rysować
- chcecie by każda strona miała sprawiedliwe szanse na zwycięstwo (tu łatwiej mają detektywi)
- szukacie gry, która równie mocno rozbawi Was za pierwszym jak i za setnym razem
User Review
( vote)Grę otrzymałam na własność od wydawnictwa Portal Games na potrzeby stworzenia recenzji. Wydawnictwo nie miało wpływu na treść i wyrażoną opinię.