Po zakupie nowego aparatu trafiasz na łąkę pełną przepięknych motyli. Co chwila owady podrywają się do lotu pod wpływem podmuchu wiatru i przysiadają na innych kwiatach. Czy uda Ci się zrobić im fantastyczne zdjęcie?
Gdy Board & Dice wydawało „Odfrunęło z wiatrem” za granicą, miałam nadzieję, że gra również trafi do Polski. Za sprawą Lucrum Games produkcja autorstwa Dennisa Kirpsa, Christnana Kruchtena i Jean-Claude’a Pellina pojawiła się na naszych półkach. Po tym jak zachwycałam się „Seikatsu” sądziłam, że będzie to następny tytuł o lekkiej, wprowadzającej w stan relaksacji mechanice, na który miło się spogląda. Coś, wobec czego obojętnie nie przejdą zwłaszcza kobiety… Czy miałam rację?
Odfrunęło z wiatrem – co w pudełku?
Biała okładka z pojedynczym, kolorowym motylem przywodzi na myśl serię „T.I.M.E Stories”. Pudełko mogłoby być spokojnie o 1/4 mniejsze, ale chociaż zazwyczaj irytuje mnie taka niewykorzystana przestrzeń zapchana plastikiem i powietrzem, to w tym przypadku wydawca postąpił słusznie. Dzięki temu, że wypraska ma duże ramy, nic się ze sobą nie ściska i całość wydaje się lekka, a zarazem elegancka. Gdybym taki tytuł dostała w prezencie, na pewno ucieszyłabym się już po samym otwarciu pudełka.
Pierwsze, co ukazuje się naszym oczom po zaglądnięciu do wnętrza jest piękna, rozkładana na cztery części plansza przedstawiająca ukwieconą łąkę podzieloną na 25 kwadratów. Na dwóch bokach udało się dodatkowo zostawić miejsce na karty. Warto podkreślić, że kwiaty na planszy są lakierowane/ pokryte specjalną folią, co jest rzadko spotykanym zabiegiem w planszówkach. Odpuściłabym sobie jedynie fakturę białych heksów, która średnio pasuje mi do gry o motylach.
Kolejną rzeczą, która zdecydowanie tu zachwyca są drewniane motyle w trzech kolorach. Już sam fakt, że jest to drewno, a nie plastik budzi moje uznanie. Zawiodłam się niestety na ich stabilności. Na materiałach reklamowych oraz grafikach w instrukcji motyle stoją na planszy, tymczasem w rzeczywistości bardzo łatwo się one przewracają, co jak irytuje na tyle, że zdecydowanie lepiej je po prostu od razu położyć na płasko.
Muszę się także przyczepić do 31 kart motyli. Chociaż owady są pięknie namalowane, to ich kolorystyka (chodzi tu o barwę żółtą i czerwoną) jest trudna do odróżnienia w sztucznym świetle. Pierwszy raz w „Odfrunęło z wiatrem” grałam właśnie wieczorem, przy świetle lampy sufitowej i czułam się naprawdę jak daltonista, nie mogąc na pierwszy rzut oka rozpoznać z jaką barwą mam do czynienia.
Poza tym w pudełku znajdziemy także czytelne 24 karty kadru oraz płócienny woreczek, który skrywa białe i czarne kryształki. Gra na pewno nie ujmuje tak jak wspomniane już „Seikatsu” czy „Azul”, ale ma swój urok i zdecydowanie może się podobać, zwłaszcza kobietom, które lubią takie florystyczno-zwierzęce akcenty.
Odfrunęło z wiatrem – zasady gry
Cały setup jest bardzo szybki. W górnym rzędzie rozkładamy odkryte 3 karty kadru, a z boku 3 karty motyli. Losowo układamy też motyle na każdym z kwiatków na planszy. Później, ilość kwiatów nie ma żadnego znaczenia – na każdym polu może stać dowolna liczba motyli. Ostatnia rzecz to przygotowanie kryształków – w grze dla 3 i 4 osób używamy wszystkich, natomiast w grze dwuosobowej do woreczka kładziemy 16 czarnych i 8 białych kryształków. Z woreczka dobieramy po 3 kryształki i rozkładamy po jednym na każdej karcie motyla.
W swojej turze gracz podnosi wszystkie motylki z dowolnego, wybranego przez siebie pola, a następnie kładzie pierwszego z nich na dowolnym z pól sąsiadujących w pionie lub poziomie z miejscem, z którego zabrał motyle. Po położeniu pierwszego znów wybiera jedno z sąsiadujących pól z tym, na którym położył motyla i kładzie kolejnego. Należy tu jedynie pamiętać o zasadzie, że nie można bezpośrednio zawracać na obszar, na którym położyło się poprzedniego motyla, natomiast można zatoczyć pętlę.
Gracz powinien w taki sposób rozplanować ruch, by ostatni z motyli trafił na obszar, który pozwoli mu zdobyć kartę motyla lub kartę kadru. W przypadku karty motyli sprawa jest jasna – otrzymuje się ją wtedy, gdy pole, na które trafił ostatni z motyli liczy dokładnie taką ilość i kolor motyli przedstawionych na karcie.
Jeżeli warunek się zgadza, gracz zabiera wszystkie leżące na karcie kryształki, odrzuca kartę i zastępuje ją nową z talii. Podobnie jest z kartą kadru. Ostatnie miejsce, na które położyliśmy motyla musi się zgadzać z warunkiem karty. Te zaś dotyczą wzoru siatki oraz liczby motyli, która się na niej znajdzie (kolor nie ma znaczenia).
Cyfra u góry karty informuje, ile na koniec przyniesie ona punktów. W podstawowym trybie gry można wziąć tylko jedną kartę, nawet jeżeli równocześnie spełniło się wymagania zarówno z karty motyli jak i kadru. W wariancie zaawansowanym, który nie jest ujęty w polskiej wersji instrukcji (Lucrum ma go przetłumaczyć osobno), można równocześnie zdobyć obydwie karty.
Jeżeli gracz weźmie którąkolwiek z kart, sprawdza, czy na jakiejkolwiek karcie motyli znajdują się obecnie 3 kryształy. Jeżeli tak, odrzuca ją na stos kart odrzuconych, a kryształy zwraca do woreczka. Następnie dociąga w jej miejsce nową kartę i rozkłada po 3 losowe kryształki z woreczka – po jednym na każdej kart motyli. W wariancie zaawansowanym kryształy rozkłada się tylko wtedy, gdy dobrało się w turze kartę motyla (rozgrywka trwa dłużej).
Gra kończy się wtedy, gdy dociągnie się ostatni kryształ z woreczka. Na koniec podlicza się razem punkty za zdobyte karty kadru oraz kryształki. W przypadku remisu bierze się pod uwagę tylko białe kryształki.
Odfrunęło z wiatrem – wrażenia z gry
Jeżeli kiedykolwiek graliście w Mankalę/ Kalahę to już po opisie zasad powinniście dostrzec pewne podobieństwo. Tu zabieramy motylki z jednego pola i rozkładamy na sąsiadujących, tam zabieraliśmy kamienie z dołków i rozkładaliśmy kolejno do następnych wgłębień. „Odfrunęło z wiatrem” choć ma nieco bardziej skomplikowaną mechanikę punktacyjną, to budzi bardzo zbliżone odczucia. To klasyczna gra logiczna, w której analizujemy wszystkie dostępne ruchy i wybieramy taki, który przyniesie nam najwięcej korzyści.
Zdecydowanie łatwiej przy tym pozyskać kartę motyla, niż kadru, ponieważ musimy zadbać tylko o jedno pole, a nie o kilka. Natomiast jeżeli gracze będą skupiali się wyłącznie na tych pierwszych, to rozgrywka szybko się skończy. Grając tylko z Grześkiem zamykałam się w 15 minut w jednej partii. I szczerze, to właśnie w parze „Odfrunęło z wiatrem” rozwija skrzydła.
Dzieje się tak dlatego, że zazwyczaj każdy stara się w swoim ruchu zdobyć jedną kartę. O ile grając w dwie osoby w zasadzie nie dochodzi do sytuacji, w której ktoś nie zdobyta żadnej karty, tak w większym gronie jest trudniej coś zaplanować, ponieważ układ szybko się zmienia. W jednej kolejce motyle są tak poprzerzucane, że rywale zwyczajnie psują nam obmyślony ruch i niekiedy zwyczajnie nie da się osiągnąć żadnego celu w jednej turze. Z jednej strony jest zatem trudniej i to jest fajne, ale z drugiej mam wrażenie, że gra traci na dynamice. Ponieważ nie da się planować w nie swoim ruchu, gra się po prostu przeciąga i zaczyna nudzić. A już najgorzej, gdy trafi się na samych myślicieli, rozważających wszystkie możliwe opcje do każdej karty.
„Odfrunęło z wiatrem” świetnie ćwiczy wyobraźnię przestrzenną. Pierwszy raz zauważyłam przy niej, że mam jakieś problemy z tym zagadnieniem, gdyż wielokrotnie, zwłaszcza przy pobieraniu większej liczby motyli później w trakcie ich rozkładania okazywało się, że jednak źle obliczyłam sobie w głowie ostatnie pole. Cofanie się z tak źle opracowanego ruchu jest ciężkie, bo najczęściej nie pamięta się już co i gdzie się położyło ;-). Dlatego jak ktoś jest w gorącej wodzie kąpany, tak jak ja, niech dwa razy przemyśli czy na pewno dobrze rozplanował swoją akcję.
Gra zdecydowanie zyskuje w wariancie zaawansowanym. Stawia on przed graczami większe wyzwanie, bo pozwala zdobyć dwie karty na raz. Co oczywiście wcale nie jest łatwe do wykonania, ale możliwe i satysfakcjonujące. Gra trwa też dłużej, co docenią zwłaszcza osoby grające w parach. Bardzo mi się tu jeszcze podoba prostota i elegancja mechaniki oraz jej dopasowanie do tematu. Rozpraszanie motylków po łące jest przyjemne, choć nie czuć tu w ogóle, by chodziło o robienie im zdjęć ;-). Zasady są przyjazne i można je wytłumaczyć nowym osobom w trymiga. Do tego tytuł jest całkowicie niezależny językowo, a wykonanie sprzyja rozluźnieniu przy planszy.
Jedyny problem jaki mam z tym tytułem to to, że nie odczułam przy nich większych emocji. Nie ma tu efektu „wow” ani syndromu jeszcze jednej partii. „Odfrunęło z wiatrem” nie relaksuje tak jak „Seiktasu”, nie daje też szczególnej frajdy ze zwycięstwa, a już na pewno nie czuje się tu takiej jakości wykonania czy oryginalności jak w „Azulu”. To dobry tytuł, który pozwala rozruszać szare komórki, ale konkurencja w grach logicznych ustawiła moim zdaniem poprzeczkę bardzo wysoko. Wniosek? Gra raczej dla nowicjuszy planszówkowych lub osób lubujących się w schludnych i klasycznych mechanikach.
Odfrunęło z wiatrem
-
7/10
-
7/10
-
6/10
-
7/10
-
8/10
Odfrunęło z wiatrem
Ładnie wykonana gra logiczna, która nawiązuje mechaniką do klasycznej Mankali. Niestety nie ma w niej niczego, co potrafiłoby przykuć gracza na dłużej. Zdecydowanie lepiej gra się w wariancie zaawansowanym, który nie został ujęty w polskiej instrukcji.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- lubisz klasyczne gry (szachy, warcaby, kalahę)
- szukasz gry głównie dla dwojga, ale z możliwością zwiększenia ilości graczy
- podobają Ci się motywy natury
- szukasz gry niezależnej językowo
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- jesteś fanem gatunku i szukasz czegoś nietuzinkowego
- lubisz większe wyzwania umysłowe
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy Lucrum Games