``Obłędny rycerz`` to ciekawa gra hybrydowa. Z jednej strony ma system punktacji, zasady i kolejne poziomy, ale z drugiej strony można o niej także myśleć w charakterze nietypowej zabawki dla jednej lub kilku osób. To pozycja, z której najbardziej będą się cieszyły głównie kilkulatki.
Może pamiętacie z własnego dzieciństwa kieszonkowe gry zręcznościowe, w których należało metalicznymi kuleczkami trafić do dziurek. Właśnie one najmocniej skojarzyły mi się z „Obłędnym Rycerzem”. Ogólne założenie jest bardzo podobne – tutaj także będziemy manewrować bohaterem, który od spodu wyposażony jest w kulkę. Różnica polega na tym, że do dziur musimy wrzucać przeciwników, starając się przy tym samemu nie wpaść w pułapkę, a sam mechanizm zaprojektowano tak, by możliwa była równoczesna zabawa nawet w cztery osoby.
Obłędny Rycerz – co w pudełku?
Jeżeli ktoś, tak jak ja, nie ma na co dzień do czynienia ze współczesnymi zabawkami dla dzieci, to wykonanie „Obłędnego Rycerza” na pewno wprawi go w zdumienie. Planszowe gry dla dzieci rzadko kiedy mają tak wiele trójwymiarowych elementów. A tutaj nawet sama konstrukcja wzbudza ciekawość, ponieważ do gry wykorzystuje się wewnętrzną część pudełka. Po wyciągnięciu wypraski, na kartoniku układa się cztery żółte dźwignie, a na nich specjalną, plastikową planszę z dziurami (trochę jak w „Magicznym Labyrincie”). Naciśnięcie jednej dźwigni powoduje, że plansza przechyla się w daną stronę.
Na planszy musimy jeszcze ułożyć mapę, czyli kartonik z kilkoma dziurkami. Tych do dyspozycji jest aż 20. Mapy podzielono na cztery różne światy: mamy krainę polną, leśną, wiejską i wnętrze zamku, do którego, jak dowiadujemy się z opisu Zły porwał księżniczkę. Szkoda jedynie, że o tej pannie nic innego nie wiadomo i nie występuje ona w żadnej postaci na mapie (ja na miejscu twórcy od razu bym dodała jej trójwymiarowy pionek i wprowadziła misję eskorty :D). Natomiast wizualnie krainy przedstawiają się super – to taka czysta esencja fantasy z kreskówkowym sznytem.
Niebagatelne znaczenie dla odbioru tej gry i samej mechaniki, mają trójwymiarowe pułapki. We wskazanych ikonkami miejscach na planszy należy poustawiać takie obiekty jak: głazy, płotki, kamienne bramy, laski dynamitu czy przeciwników. Część z nich wchodzi w otworki, część leży na mapie i daje się przesuwać. Dzięki tym elementom plansze ożywają i wyglądają na zróżnicowanie. Genialne rozwiązanie.
Samo przygotowanie jak widzicie jest bardzo szybkie, a do wykonania nie można się przyczepić. Wszystko jest idealnie spasowane. Nie powinniście się też martwić o trwałość produktu – kartonik jest naprawdę sztywny i nawet intensywne wciskanie dźwigni nie zniszczy ścianek. Nasz sześcioletni chrześniak zrobił wielkie „wow” na widok „Obłędnego Rycerza”, czyli dokładnie to samo, co my, trzydziestoparolatkowie :-)
Obłędny Rycerz – zasady gry
Gdy wszyscy są gotowi do gry należy tak ustawić się wokół planszy, by każdy mógł swobodnie dosięgnąć dźwigni. Przy czterech graczach każdy zostaje operatorem jednej dźwigni, w trzyosobowym wariancie dwóch graczy operuje jedną dźwignią, a jeden gracz dwoma, a w grze dwuosobowej każdy z graczy steruje dwoma dźwigniami. W „Obłędnego Rycerza” można zagrać także samodzielnie sterując wszystkimi czterema dźwigniami. Celem graczy jest takie manipulowanie dźwigniami, by rycerz poprawnie wykonał swoją misję i doszedł we wskazane miejsce. Spotkamy się tu z następującymi zadaniami:
- jeżeli na planszy jest widoczna świetlista ścieżka, to gracze muszą sprawić, by rycerz nią przeszedł bez wpadnięcia w pułapki. Jeżeli zboczy z trasy należy go przywrócić w tym samym miejscu, w którym ją opuścił
- jeżeli w którymkolwiek miejscu przy ścieżce stoją dynamity, nie wolno ich przewrócić
- jeżeli na mapie są strażnicy, należy najpierw wepchnąć ich w pułapki, a dopiero potem podążyć do wyjścia
- jeżeli na mapie ze strażnikami są ponumerowane pułapki to należy wepchnąć strażników do pułapki o właściwym numerze
- jeżeli na mapie występuje Zły, najpierw musimy pozbyć się strażników, a dopiero potem samego Złego
- na dwóch mapach z symbolami lasek dynamitu konieczne jest użycie dynamitu w specjalny sposób. Na mapie 10 rycerz musi przesunąć laskę dynamitu tak, by znalazła się przed wrotami. Na ostatniej mapie zaś należy najpierw pozbyć się wszystkich strażników i złego, a następnie wepchnąć wszystkie laski dynamitu do pułapki, w którą wpadł Zły.
Za każdym razem, gdy popełnimy błąd tzn. wpadniemy do dziury, przewrócimy dynamit, wepchniemy przeciwnika w zły otwór, czy też przewrócimy rycerza, musimy odjąć jedno życie. W zależności od wybranego poziomu ma się ich do dyspozycji kilka. Na paru planszach występują symbole serca – wystarczy na nie najechać, by zdobyć dodatkowe życie.
W Obłędnego Rycerza można zagrać w dwóch trybach: małej wyprawy – wówczas gracze muszą przemierzyć 5 map dowolnego ze światów lub wielkiej wyprawy – wówczas, aby wygrać grę należy przeprowadzić rycerza przez wszystkie 20 map. Rozgrywkę zawsze można przerwać i zapisać wykorzystują wskaźnik, na którym zaznacza się aktualny numer mapy oraz liczbę pozostałych żyć.
Jeżeli macie ochotę na więcej emocji, możecie zagrać z czasomierzem (zdecydowanie polecam!). Po pobraniu aplikacji, należy wskazać w niej numer aktualnej mapy oraz poziomu i kliknąć start, gdy będziecie gotowi. Jeżeli rycerz nie wykona misji w określonym czasie, traci jedno życie i wraca na pozycję startową, podobnie jak wszystkie przeszkody.
Obłędny Rycerz – wrażenia z gry
Zdaję sobie sprawę, że grając z sześciolatkami czy nawet młodszymi dziećmi bo i takie poradzą sobie z obsługą, nie będziecie używać aplikacji odmierzającej czas, ale to właśnie granie pod presją i to jeszcze przy akompaniamencie emocjonującej muzyki sprawia tu największą frajdę. Przynajmniej z perspektywy dorosłego. Inaczej jest po prostu za łatwo. Grając w gronie dorosłych przeszliśmy przez pierwsze dziesięć plansz w zasadzie błyskawicznie, tracąc jeżeli dobrze pamiętam tylko jedno życie. Natomiast gdy tylko włączyliśmy czasomierz i zdaliśmy sobie sprawę, że mamy na przykład tylko 2 i pół minuty na przejście poziomu, wówczas wkradało się przyjemne napięcie. Poganianie siebie nawzajem i wyścig z czasem powodował oczywiście większą liczbę błędów, ale o to tu właśnie chodzi – za łatwa gra nie byłaby atrakcyjna.
Z kolei przy grze z naszym chrześniakiem nawet bez czasu, nie obyło się bez licznych pomyłek. Dla dzieci samo przejście planszy, bez nerwowego tykania zegara, jest wyzwaniem. Przy okazji zauważyliśmy jak fajnie „Obłędny Rycerz” uczy maluchy wyobraźni przestrzennej i fizyki. Mogliśmy wytłumaczyć mu co się stanie, gdy dwie dźwignie zostaną naciśnięte, co należy robić, by ludzik nie wpadł do dziury i jak współpracować, by wykonać dane zadanie.
Wzajemna interakcja i komunikowanie się w tej grze jest kluczowe. Chaotyczne uderzanie w dźwignie nic nie da i dziecko szybko się o tym przekona. W przypadku dalszych poziomów, kiedy musimy zrobić kilka rzeczy (np. wepchnąć 4 strażników), konieczne jest podążanie według ustalonego planu („Najpierw wepchnijmy tego z dwójką bo jest bliżej etc.”). Mniej zabawnie gra się w pojedynkę. W tym przypadku jest też o wiele trudniej, ponieważ musimy często i szybko przekładać ręce nad dźwigniami.
Dla mnie „Obłędny Rycerz” jest takim przełożeniem platformowych gier wideo na analogową planszę. Ładowanie kolejnego poziomu, zapisywanie stanu gry, utrata żyć itd. sprawiają, że ma się wrażenie obcowania z ciekawą hybrydą, a nie tradycyjną planszówką. Na pewno było to dla mnie całkowicie inne doświadczenie i gdybym miała własne dziecko, z pewnością bym mu taką zabawko-grę kupiła.
Musicie jednak wziąć pod uwagę to, że to nie jest mocno regrywalna produkcja. Gdy przejdzie się te wszystkie 20 plansz, to nie ma się motywacji do spróbowania ponownie. No, chyba, że komuś bardzo zależy na biciu rekordów. Obawiam się, że w wielu przypadkach gra może szybko wylądować na półce i nieprędko z niej zejść w przeciwieństwie do tradycyjnych gier bez prądu. Nasz chrześniak znudził się nią po 4 planszach, chociaż twierdził, że „wszystko mu się podobało” i poleciał grać na konsoli. Każde dziecko jest jednak inne i jestem pewna, że znajdą się także maluchy, dla których przeżywanie przygód z rodzicami, dziadkami lub rówieśnikami wciągnie ich na dłużej.
Obłędny Rycerz - Ocena końcowa
-
10/10
-
6/10
-
9/10
-
7/10
-
8/10
Obłędny Rycerz - Podsumowanie
Unikatowa gra zręcznościowa, w której kluczowa jest kooperacja i komunikacja. Banalnie proste zasady, oryginalne wykonanie z mnóstwem elementów 3D i zróżnicowane misje sprawiają, że warto rozważyć „Obłędnego Rycerza” jako prezent dla dziecka.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- szukasz nietypowej gry dla dziecka z pogranicza świata zabawek
- chcesz przy okazji gry nauczyć dziecko wyobraźni przestrzennej i fizyki
- szukasz pozycji o kilku stopniach trudności
- twoje dziecko ucieka od zwykłych gier planszowych
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- zależy Ci na regrywalności
- Twoje dziecko nie lubi gier zręcznościowych
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy FoxGames