Wpływowy Woodruff Walton został zamordowany w swojej posiadłości. W tym czasie poza służbą przebywało w niej sześciu podejrzanych – każdy z nich miał niejeden motyw, by zabić bogacza. W roli śledczych musicie ustalić kto, czym i dlaczego zabił mężczyznę zanim zrobią to Wasi rywale. „Niepożądani Goście” to obsypana nagrodami gra dedukcyjna, w którą zagracie nawet w ośmioosobowym gronie!
W gatunku kooperacyjnych gier dedukcyjnych niezmiennie króluje u nas „Detektyw” oraz „Kroniki Zbrodni”, natomiast z tych tytułów nastawionych na rywalizację lubimy wracać do „Sherlocka” Granny. Pojawienie się „Niepożądanych Gości” z wydawnictwa Nasza Księgarnia od razu wywołało w nas iskrę ekscytacji – bo to o wiele bardziej złożona gra niż kieszonkowa pozycja Granny czy też tematycznie zbliżone „Cluedo”. Ron Gonzalo Garcia stworzył grę, która wymaga skupienia, jest objętościowo duża, a do tego najbardziej regrywalna ze wszystkich w/w. Już po pierwszej partii została moją ulubioną pozycją z portfolio NK na 2021 rok, co nie znaczy, że jest wolna od cech mogących irytować niektórych graczy.
Niepożądani Goście – wyjątkowy system scenariuszy
Zacznijmy jednak od rzeczy fascynujących, a takim jest Brilliant Deck System, czyli autorski system generowania scenariuszy. W pudełku znajdziecie 243 karty śledztwa, ale w ramach pojedynczego scenariusza będziecie zawsze używać tylko 70 z nich. Których dokładnie? To właśnie określa system, który gwarantuje niepowtarzalność rozgrywek. W instrukcji mamy 39 śledztw rozbitych na 7 poziomów trudności. By przygotować scenariusz po prostu wybieramy z całej talii wskazane numery kart i bez podglądania tworzymy z nich zakryty stos. Gdy rozegramy już te scenariusze czeka na nas 1000 innych, dostępnych w bezpłatnej aplikacji. Tak, serio tysiąc. Robi wrażenie? Na mnie zrobiło ogromne!
Nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak trudno było zaprojektować tak zawiłą rzecz – chodzi tu o gwarancję, że na podstawie ujawnionych 70 faktów gracze będą w stanie wszystko wydedukować. Bo w przypadku tej gry, to właśnie owy system trzyma wszystko w pionie. Gdybyśmy wyciągali po prostu całkowicie losowe karty z talii to nijak nie bylibyśmy w stanie niczego rozwiązać. Te tysiąc spraw sprawia, że „Niepożądani Goście” są bardzo mocno regrywalni i bez wątpienia jest to jedna z największych zalet gry
Niestety, ma on też pewną „ułomność”, a mianowicie czas przygotowywania zabawy. Musicie wybrać z ponad 200 kart 70 o konkretnych numerach, co trwa dramatycznie długo. Rzecz jasna, mamy tu całkiem przydatną wypraskę, która dzieli nam karty na 5 stosów po 50 kart, ale bez pomocy graczy i tak ten setup jest okropnie nużący. W jednej z gier ze znajomymi, którzy grali w „Niepożądanych Gości” po raz pierwszy pod koniec układania się pomyliłam i znów musieliśmy przeglądać cały stos, by sprawdzić, które karty zostały pominięte. Wystarczy jeden błąd, a całe śledztwo Wam runie, więc pełna koncentracja musi być już od trybu przygotowania :-).
Warto też od razu nadmienić, że śledztwa nie mają fabularnego sensu czy też unikalnej historii. To po prostu generyczne wyniki w stylu „Angelica zabiła Waltona strzelbą, a jej motywem były skrajne poglądy”. I już. Bliżej tej grze do „Cluedo” niż „Detektywa” Portalu. Czy jest to wada? Absolutnie nie. Fabuła może byłaby jakimś dodatkowym smaczkiem, ale nie powinno nikomu jej brakować.
Niepożądani Goście – jak znajduje się mordercę, czyli słowo o zasadach gry

Arkusz, który otrzymuje każdy z graczy – w pudełku znajdziecie 100 arkuszy, ale zawsze możecie je sobie skserować lub wydrukować ze strony wydawcy
Każdy z gracz, za swoją zasłonką sporządza własne notatki na arkuszu przedstawiającym: profile 6 podejrzanych z ich potencjalnymi motywami zbrodni, plan rezydencji uwzględniający białe pomieszczenia startowe (to stąd porusza się zawsze morderca) oraz narzędzia zbrodni podzielone na 5 grup. By wygrać grę należy jako pierwszy z graczy prawidłowo wskazać: kto zabił, jaki miał motyw, czym zabił oraz w trudniejszych scenariuszach dodatkowo określić czy morderca miał wspólnika i jeżeli tak, to kto nim był i z jakiego powodu.
Gracze na początku otrzymują po 6 kart na rękę. Karta może mieć wartość od 1 do 3, przy czym te z jedynką dają ubogie informacje, a te z trójką już całkiem konkretne bo na przykład eliminujące od razu jedną z pięciu grup narzędzi zbrodni. Informacje są różnego typu – te przedstawiane przez służbę lub policję będą zawsze prawdziwe, jednak to, co mówią już podejrzani – niekoniecznie. O ile bowiem niewinni zawsze powiedzą prawdę, tak morderca może ściemniać. Ale skąd mamy wiedzieć, kto kłamie? Otóż na tym polega cała zabawa, by sobie to sprytnie wydedukować.
W tym celu należy skrupulatnie odnotowywać wszystko na arkuszu. Jest to o tyle proste, że większość kart jak krowie na rowie tłumaczy, w jaki sposób to zrobić (czyli jaki symbol postawić w jakim polu). Reszta pozostaje naszą inwencją.

Wymiana informacji jest kluczowa dla postępu – ktoś kto nie dzieli się swoimi kartami nie zbierze wystarczającej liczby danych
Rozgrywka podzielona jest na rundy. W każdej rundzie po kolei każdy gracz staje się śledczym, który pyta pozostałych o dwie informacje. Może poprosić o dane dotyczące pokoju i/lub osoby (lub dwóch osób). Jeżeli gracze mają karty dotyczące takich informacji (adnotacja o tym widnieje w prawym górnym narożniku karty) mogą (ale nie muszą) położyć je zakryte przed zasłonką i określić ich sumaryczną wartość (np. 4 punkty). Prowadzący śledztwo jeżeli chce otrzymać owe karty, musi w zamian oddać ze swojej ręki inne o tej samej lub większej wartości. Jeżeli zdarzy się, że nikt nie będzie miał wymaganych kart, śledczy dobiera 3 nowe karty z talii. W ten prosty sposób występuje wymiana informacji.
Gdy kółeczko minie, gracze oznaczają za pomocą swoich żetonów, czy chcą w tej rundzie podjąć się próby rozwiązania śledztwa. Ci, którzy się na to zdecydują sprawdzają wynik w instrukcji i jeżeli jest prawidłowy – wygrywają grę. Jednak jeżeli pomylili się choć w jednym aspekcie – odpadają, ujawniając przy tym reszcie osób swoje karty. Gdy nikt nie decyduje się na rozwiązanie, lecimy dalej do fazy trzeciej, w której każdy zatrzymuje na ręce trzy karty i dobiera dodatkowo trzy nowe z talii.
Niepożądani Goście – 60 minut intensywnego główkowania
„Niepożądani Goście” na pierwszy rzut oka wydają się skomplikowaną grą, pełną niuansów i zasad. Ale bez obaw – w praktyce nawet amator nie powinien mieć trudności w zrozumieniu zabawy. Pierwsza partia będzie pewnie powolna, być może większość zapomni o istotnej regule np. o tym, że poszlaki do motywów to nie dowody i mogą być zwyczajną zmyłką, albo będziecie zastanawiali się jak zaznaczyć pewne informacje. Ale gwarantuję, że przy kolejnych partiach nie będzie już mieli wątpliwości. Mało tego, uważam, że gra ma zdecydowanie potencjał imprezowy – Ci, którzy już znają zasady bardzo szybko wytłumaczą je pozostałym. Niebagatelna jest też opcja gry w składzie aż 8 osobowym! Jeżeli tylko towarzystwo ma ochotę na taki intelektualny wyścig w skupieniu to na 99% ten tytuł ich oczaruje.
Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że jest mocno immersyjny. Krok za krokiem, jak prawdziwi śledczy dowiadujemy się o nowych faktach i próbujemy je połączyć w całość. Drogą eliminacji zawężamy krąg podejrzanych – poprzez przewidywanie procesu przejścia przez pomieszczenia, również możemy wydedukować kto kłamie, kto nie miał możliwości opuścić pokoju startowego, a kto był w stanie dojść do danego narzędzia.
Po drugie „Niepożądani Goście” są bardzo emocjonujący. W końcu – jest to wyścig, a karty, które wpadają nam na rękę są rzecz jasna losowe i nie zawsze dają nam to, co byśmy chcieli. Gdy wpadnie nam w ręce mocna trójka, która pozwoli wykreślić kilka opcji promieniejemy blaskiem, który wkurza resztę. Gdy gracze ładują nam same pierdołowate jedynki z wnioskami, do których już sami doszliśmy irytujemy się, że „straciliśmy” ruch. I choć nie ma tu rozmów pomiędzy graczami, to wiadomo co dzieje się nad stołem. Ktoś wywali gały na widok danej karty, ktoś podpuści, że ma już niemal komplet danych, ktoś się załamie, że idzie mu jak krew z nosa itd. A jaki stres wchodzi, gdy któryś z graczy sprawdza rozwiązanie! Wszyscy, łącznie ze sprawdzającym zdają się wstrzymywać oddech! Były partie, w których byłam w 100 procentach pewna zwycięstwa, a okazywało się, że pomyliłam podejrzanego bo postawiłam x w złym pomieszczeniu. Tak jak pisałam – chwila nieuwagi i leżycie kwicząc :D. Ale i tak – nawet, jeżeli wygrywam tu tylko w trybie solo gra daje mi mnóstwo satysfakcji.

Układając tak karty łatwo widzimy ile punktów mamy do dyspozycji i na jakie tematy możemy się wymienić
W „Niepożądanych Gościach” jest nawet miejsce na nieco strategii. Musicie bowiem decydować, które karty pozostawicie sobie na wymianę, a które odrzucicie. Czy warto zostawiać te mocne? Z jednej strony tak, bo macie dzięki nim większą pulę punktów do wymiany. Ale z drugiej, przekazujecie też wtedy ważne informacje rywalom, a tego chcecie unikać. Ba, nie ma tu obowiązku wymieniania się kartami – jest to oczywiście wskazane, zwłaszcza w początkowych etapach, ale nic nie stoi na przeszkodzie grać na zwłokę i korzystać tylko z kart dobieranych z talii – zwłaszcza pod koniec, gdy cała talia jest ponownie przetasowywana.
Na koniec pochwał zostawiłam oprawę wizualną – ta totalnie trafiła w mój gust. Kocham pudełko przypominające walizkę. Kocham tę sepię przywodzącą od razu jakiś kryminał noir, ale w lekkim wydaniu. I wreszcie – same grafiki na kartach – są różnorodne, ale nie odciągają od treści, która jest tu najważniejsza. Jakość komponentów jest też wysoka – na pewno nikt nie powinien marudzić, że gra kosztuje powyżej stówki, bo zwyczajnie jest tego warta.
Niepożądani Goście – każdy ma swoje trupy w szafie, czyli o rzeczach, które mogą irytować
Pomijając kwestię długiego przygotowania, z którą po prostu trzeba się pogodzić, najbardziej wkurza mnie tu chwila, w której gracze ciągle podsyłają sobie te same karty. No dżizas krajst, jak to irytuje! I paradoksalnie w większości przypadków nie robią oni tego złośliwie – trudno jest bowiem pamiętać komu daje się jaką kartę, zwłaszcza, że co kółko następuje rotacja. Ale wyobraźcie sobie, że Wy „sprzedajecie” grube info dwóm osobom, a one w zamian dają Wam karty, które mieliście na samym początku gry. One są zadowolone z nowych danych – Wy nie. Niestety sama nie mam pomysłu jak ten problem można by było tu rozwiązać.
Dobrze udało się go wyeliminować tylko w wariancie dwuosobowym, kiedy karty, którymi się wymieniamy nie trafiają faktycznie na rękę, ale są od razu ujawniane i odrzucane do szuflady. Dzięki temu nie przerzucamy się nimi jak w ping-pongu. Nawet w wariancie solo, który rozgrywa się za pomocą aplikacji, sztuczna inteligencja też podsyła nam karty, które prezentowała nam wcześniej.
Szkoda także, że nie wykorzystano lepiej potencjału samej aplikacji. Fakt, że generuje nam ona scenariusze i pamięta te, które już zrealizowaliśmy jest ok, ale w wariancie solo wręcz prosiło się o to, by treść kart była widoczna na ekranie. A nie, byśmy co chwila musieli przeszukiwać talie i wyciągać odpowiedni numer karty. Pewnie zrobiono to z obawy przed „piractwem”, ale wystarczyłoby zrobić aplikację do pobrania na kod z pudełka i byłoby po problemie. Dlatego ten wariant solo niekoniecznie mi tu podchodzi – sorry, jestem zbyt wygodnicka.
Niepożądani Goście – Podsumowanie
Komu odradzam „Niepożądanych Gości”? Przede wszystkim osobom, które wyraźnie cierpią, gdy mają czytać karty i wyciągać z nich wnioski. Gra nie utrzyma przy stole nerwowego, nie potrafiącego się skupić dziecka. Nie trafi do gustu imprezowiczów, którzy szukają głównie okazji do wygłupów i śmiechu. Może też nie podobać się osobom, które szukają głębszej fabuły i frajdy z uczestniczenia w rozwiązywaniu jakiejś historii.
Za to jestem pewna, że każdy kto lubi grę w parze, ale też i w większym gronie lubiącym myślenie, kto szuka nietuzinkowej, a przede wszystkim ogromnie regrywalnej gry dedukcyjnej niech weźmie ten tytuł na tapetę. W 2016 roku „Niepożądani Goście” zawładnęli Hiszpanią zdobywając tam szereg nagród – dam sobie rękę uciąć, że w Polsce też zdobędzie grono oddanych fanów i liczne wyróżnienia.
Niepożądani Goście - ocena końcowa
-
9/10
-
10/10
-
7/10
-
9/10
-
9/10
Niepożądani Goście - Podsumowanie
Gra dedukcyjna, która zachwyca wysokim poziomem regrywalności oraz sytą i emocjonującą rozgywką. Dla mnie – najlepsza gra Naszej Księgarni w 2021 roku! Sprawdzi się i na imprezie (ale takiej spokojnej, nastawionej na zabawę w klimacie detektywistycznym) oraz przy wieczorku z rodziną.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- szukasz dedukcyjnej zabawy w dużym gronie (w parze też jest ekstra!)
- lubisz notować i zlepiać ze skrawków informacji hipotezy
Gra może Ci nie podejść jeżeli:
- szukasz kryminału fabularnego (sprawdź -> „Kroniki Zbrodni” lub „Detektywa”
- nie lubisz losowych gier (tutaj nie masz wielkiego wpływu na to, jakie karty otrzymasz)
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia