Na straganie w dzień targowy,
takie słyszy się rozmowy,
komu jajko, komu mleka? –
Kto chce wełnę? Czas ucieka!
Chyba śmiało można powiedzieć, że „Na straganie” to dość nieoczekiwana gra zarówno w portfolio wydawcy jak i samego autora. Rudiger Dorn znany jest co prawda z gier familijnych (m.in. „Istanbul”, „Montana”, czy „Klany Kaledonii”), ale one wszystkie kierowane są raczej do starszego odbiorcy niż dzieci. Z kolei Galakta znana jest z ameritrashowych kolosów i pozycji spoza omawianego dziś gatunku. Ten krok powinien jednak cieszyć, bo zarówno na poziomie wydawniczym jak i projektu gry planszowej tej pozycji nie można wiele zarzucić. To przemyślana, bardzo przyjemna gra rodzinna o rozwijaniu swojej farmy i sprzedawaniu czterech surowców: jajek, mąki, wełny i mleka.
Na straganie – na czym polega gra
Celem gry jest uzyskanie jak największej liczby monet-punktów, zanim zabraknie kart do dobierania na targu. Plansza targu przedstawia zawsze 6 dostępnych kart – każde pole odpowiada jednej ściance kości. W swojej aktywnej turze gracz rzuca 3 kośćmi, a następnie wybiera jedną z nich, by dobrać kartę targu o odpowiadającym wyniku. Kartę tę układa na dowolnym z 10 pól na swojej farmie. Pola również odpowiadają konkretnym wynikom na kości (od 2 do 12). Gdy na danym polu leży już karta, można ją usunąć i zastąpić nową.
Dwie pozostałe kości wyznaczają pole, które należy aktywować, czyli przeprowadzić akcję z przypisanej mu karty. UWAGA, robią to wszyscy gracze, nie tylko gracz aktywny! Dzięki temu co turę dochodzi do aktywacji jakiegoś pola. By zminimalizować losowość dodano tu worki, które pozwalają obniżyć lub podwyższyć wynik z kości – zarówno tej służącej do wyboru karty, jak i tych wyznaczających aktywację pola.
Przykładowo na pierwszym zdjęciu wybrałam kość z wynikiem 3, ale odrzuciłam 1 worek, dzięki temu mogłam dobrać kartę z targu o nr 4. Wstawiłam ją na pole nr 7. Gdybym postawiła ją na polu nr 4, to – jak pokazuje zdjęcie drugie – mogłabym od razu przeprowadzić akcję z nią związaną: za sprzedaż 2 jednostek mleka otrzymałabym worek i 5 punktów. Jednak na czwartym polu mam nawet ciekawszą akcję i wolę ją przeprowadzić – za odrzucenie 3 worków otrzymam aż 7 punktów.
Część kart pozwala pozyskiwać towary i tu kolejna uwaga – maksymalnie możemy ich mieć tylko 16, bo tylko tyle pól ma nasz stragan. Worki są natomiast nielimitowane. Niektóre pola pozwalają pozyskać słoneczniki. To swego rodzaju uprgrady pól – zwiększają nam pozyskiwane dobra lub punkty przy przeprowadzaniu akcji. Nie wszystkie pola jednak można podkręcić słonecznikami. Niewielka liczba kart zawiera także zielone strzałki – pozwalają one aktywować sąsiednie pole według ich kierunku.
I tak właśnie wygląda podstawowy wariant gry. We wrażeniach poniżej dowiecie się więcej na temat opcjonalnych dodatków, które również znajdziecie w pudełku.
Na straganie – moduły dodatkowe
W „Na straganie” możecie zagrać dodając jeden, dwa lub nawet wszystkie trzy moduły dodatkowe, które mają na celu uatrakcyjnić grę. Pierwszy jest prościutki – gramy na drugiej stronie farmy, która 2 pola ma domyślnie puste. Przed rozpoczęciem gry tasuje się karty przyspieszania i dzieli je na tyle par, ilu jest graczy. W kolejności od ostatniego do pierwszego gracza, każdy wybiera jedną parę (karty są jawne) i od razu układa na swojej farmie. Zdecydowanie warto ten wariant włączyć, bo pozwala on od samego początku obrać jakąś konkretną strategię.
Kolejny moduł, który także nam się spodobał i zawsze już gramy z nim, to karty celów. Na starcie losowo wykłada się 2 takie karty. Pokazują one osiągnięcia do zrobienia np. 5 kart ze straganami, 6 jednakowych towarów na straganie czy zabudowa górnej linii farmy. Pierwsza osoba, która wykona zadanie otrzymuje 6 punktów, a druga w kolejności – 3 punkty. Kart mamy w sumie 6 więc zawsze to jakaś odmiana i możliwość obrania jakiejś strategii. W tym wariancie bardziej zwraca się uwagę na to, co robią inni gracze.
Ostatni z modułów jest niejako najbardziej zaawansowany, aczkolwiek bez obaw – ośmiolatki też sobie z nim poradzą. Wprowadza on cztery losowe kafelki umiejętności farmera – do każdego przypisany jest jeden typ transportu. W trakcie rozgrywki zawsze jedna karta na targu jest kartą farmera (zmienia ona pozycję). Gdy gracz ją wybierze, nie zabiera jej do siebie, by ulepszyć farmę – zamiast tego dobiera 2 różne żetony transportu. W trakcie gry w dowolnym momencie może on skorzystać z umiejętności farmera odrzucając symbolizowany przez daną umiejętność żeton transportu. Np. na powyższym zdjęciu widać, że można wymienić dwa towary na dwa inne towary odrzucając ciężarówkę.
Niewykorzystane żetony transportu też dają punkty na koniec gry, więc dobieranie ich może okazać się dobrą strategią, gdy np. żadna z kart na targu nam nie odpowiada. Na pewno dodatek ten wpływa na decyzyjność i może przypaść do gustu osobom, które chcą mieć jak największe pole manewru w grze. Nam w praktyce moduł farmerski najmniej się spodobał – chyba po prostu dlatego, że nie czuliśmy specjalnej potrzeby, by korzystać z dodatkowych umiejętności. Każdy wolał ulepszać farmę niż dobierać żetony.
Najważniejsze jest jednak to, że gra daje nam swobodę w bawieniu się tymi modułami. Nie chcesz farmera, to nie. Możesz grać w gołą podstawkę, albo dodać sobie tylko karty celów. Podoba mi się ta wolność i na pewno podzielenie gry na części opcjonalne jest jedną z największych zalet „Na straganie”.
Na straganie – co jest tu najlepsze?
Powiem wprost – zupełnie nie spodziewałam się tego, że „Na straganie” okaże się ponadprzeciętnie dobrą grą, zwłaszcza, gdy zobaczyłam kości K6, które kojarzą mi się z czymś archaicznym w tym gatunku gier. Myślałam, że będzie to taki średniaczek dla rodzin mało grających, który wykorzystuje utarte schematy. Tymczasem Dorn opracował mechanikę, która „gra jak ta lala” i jeszcze wzbudza same pozytywne emocje.
Same zasady są podane w przystępny sposób (w ogóle instrukcja świetnie napisana i niepozostawiająca żadnych wątpliwości to też plus!) i wystarczy raz zagrać, by wszystko zapamiętać. Instrukcja potrzebna jest tu jedynie do przygotowania, bo zawsze tworzy się w określony sposób talię kart, w stosunku do liczby graczy. Symbolika natomiast jest rewelacyjna. Po pierwszej grze każdy powinien załapać, co daje która karta.
„Na straganie” jest grą ekonomiczną, która z uwagi na rozmaitość kart dostępnych w trakcie rozgrywki pozwala osiągać punkty na wiele sposobów. Kluczem do zwycięstwa jest pozyskanie nazwijmy to, dobrych par. Czyli np. jeżeli mam kartę sklepu, który nagradza mnie za 2 jajka, to przyda mi się karta, która te 2 jajka daje. Ale pozyskanie takich „par” to jeszcze nic. Musimy je sensownie ułożyć na planszy. Istnieje małe prawdopodobieństwo, że z dwóch pozostałych kości wypadać będzie dwójka lub 12, albo ogólnie – niskie numery (w końcu sumujemy te kości, nie rozpatrujemy oddzielnie). Dlatego karty, na których nam najbardziej zależy powinniśmy dać w dolnym rzędzie. Oczywiście z czasem pojawi się sporo kart dających profity, więc w naszym interesie jest też dbać o ilość worków, którym w razie potrzeby podbijemy lub opuścimy wartość kości. Gdyby nie było w grze worków, to byłaby rzeczywiście mocno losowa. Ale tak, ma się poczucie, że zawsze można coś ugrać.
Kolejnym atutem jest dynamika gry. Gdy gracz aktywny wybiera swoją kość, reszta graczy może mniej więcej zorientować się, do jakich aktywacji dojdzie i w tym czasie rozmyślać czy użyć worek czy nie. Efekty wchodzące co turę sprawiają, że bycie nieaktywnym graczem nie jest takie złe (troszkę jak w „Rzuć na tacę”).
Rozgrywka przebiega w ciepłej, miłej atmosferze, choć czuć tu też głęboką rywalizację. Zwłaszcza w końcowych etapach, gdy najlepsze karty znikają sprzed nosa, albo nie mamy już worków, by aktywować to jedno, ostatnie pole, dzięki któremu moglibyśmy wygrać. „Na straganie” dostarcza wielu emocji – to gwarantuję.
Na straganie – co jeszcze warto wiedzieć?
Gdybym miała oceniać grę tylko po wyglądzie, osobiście nie sięgnęłabym po „Na straganie”. Oprawa sugeruje, że mamy do czynienia z banalną, infantylną grą dla dzieci, a przecież tak nie jest. Owszem, dzieciakom na pewno się spodoba, ale i dorośli mogą się tu doskonale bawić. My ogrywaliśmy ten tytuł wyłącznie w gronie osób 30+. Pewnym rozczarowaniem może też być brak bardziej eleganckich komponentów. Przydałyby się drewniane jajka czy miodki, a nie płaskie żetony, zwłaszcza, że gra nie należy do najtańszych (99 zł za grę dla dzieci to IMHO całkiem sporo).
Druga rzecz, która na pewno powinna być skorygowana to czas gry na pudełku. Widnieje tam informacja, że rozgrywka może skończyć się już po 10 minutach! To zupełnie niemożliwe. Nawet grając w 2 osoby czas gry to jest spokojne 30 minut, a przy pełnym składzie nawet i godzinka. Dobre jest natomiast to, że poza innym czasem granie w różnym składzie niczego innego nie zmienia. Aż szkoda, że nie pokuszono się tu o tryb gry solo.
Nie każdemu odpowiadać może poziom interakcji – jest on tu dość nieduży i dotyczy tylko kwestii wyboru kości przez aktywnego gracza no i tego, że z targu znikają karty. Jak na grę familijną przystało negatywnych oddziaływań na innych graczy – brak. Pod kątem klimatu całkiem mi to jednak pasuje. Rolnicy nie podkładają sobie raczej świń, tylko zawsze starają się pomagać w pracach na polu i zbiorach.
Podsumowując uważam, że „Na straganie” w pełni zasługuje na to, by znaleźć się w biblioteczkach wielu rodzin, nie tylko tych z małymi dziećmi. Z uwagi na proste zasady świetnie się sprawdzi w grze z dziadkami czy osobami, które na co dzień nie grają. Dla ośmiolatków czy nawet odrobinę młodszych pociech może być świetnym wstępem do ekonomii i pierwszym krokiem w stronę bardziej złożonych gier. My będziemy do tej gry wracać z miłą chęcią.
Na straganie
-
8/10
-
9/10
-
6/10
-
8/10
-
7/10
Na straganie - Podsumowanie
Prosta, ale angażująca gra w udoskonalanie swojej farmy, zbieranie i handlowanie surowcami. Opcjonalne moduły pozwalają spersonalizować rozgrywkę i dopasować poziom trudności. Świetnie się skaluje i roztacza nad stołem ciepłą atmosferę.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- szukasz ekonomicznej gry familijnej o prostych zasadach
- lubisz farmerskie motywy
- zależy Ci na tym, by nieaktywni gracze się nie nudzili w nie swojej turze
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- liczysz na głęboką interakcję
- szukasz gry o nietuzinkowym wykonaniu i większym poziomie trudności (sprawdź „Reykholt”)
- masz ochotę na klasyczną budowę farmy, łącznie ze zwierzętami (sprawdź „Agricolę” – jest w wersji rodzinnej oraz bardziej zaawansowanej, dla graczy)
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Galakta