``Na językach`` to zręcznościowa gra dla dzieci, która sprawdzi się także jako tytuł imprezowy - pod warunkiem, że nie przeszkadza Wam chaos i zbieranie elementów z podłogi.
W 2019 roku FoxGames wydało dwie gry dla dzieci, które śmiało można by zakwalifikować również pod kategorię zabawek. Pierwszą z nich był „Obłędny Rycerz”, o którym już Wam pisałam. Drugą jest właśnie „Na językach”. Pamiętacie z dzieciństwa te lepkie łapki i różnego rodzaju gluty, którymi można było rzucać w ściany i obserwować jak powolutku odklejały się od jej powierzchni? Theo Riviere i Cedric Barbe również musieli doskonale je pamiętać, bo zainspirowali się tego typu zabawkami podczas tworzenia gry. W „Na językach” będziemy uderzać właśnie takimi gumowymi, lepiącymi się językami w odpowiednie żetony robaków.
Na językach – co w pudełku?

Wszystkie elementy zestawu
Od razu się przyznam – macaniu tych mięciutkich języczków bardzo trudno się oprzeć! Są one tak długie, ponieważ reprezentują języki kameleonów. Dzięki temu też wygodnie się z nich korzysta. W pudełku znajdziemy aż 8 sztuk, więc teoretycznie może tu zagrać nawet osiem osób. Możemy także, według sugestii autorów, zostawić sobie 2 języczki w zapasie. A jak jest z trwałością tych gadżetów? Jeżeli będziemy o nie dbać, tzn. myć po każdej rozgrywce i chować do osobnych woreczków, to utrzymają swoją przyczepność raczej długo. Problem w tym, że czasem już przy pierwszej partii, jeżeli długo ona trwa, języki tracą swoją lepkość. Zbierają przecież nie tylko kurz, ale też wszelkie paprochy z podłogi i ubrań (bo zaznaczam – to nie jest spokojna rywalizacja przy stole, a zażarta walka!). Dlatego te zapasowe sztuki naprawdę się przydają.

Na jednej kości znajdziemy kształt, a na drugiej kolor owada
W pudełku znajdziemy także 30 żetonów owadów w 6 kształtach i 5 kolorach. I tu jestem zaskoczona, dlaczego nie postawiono na sześć kolorów, tak by było po równo na ściankach kostki. Zamiast tego zielony kolor występuje na kostce dwa razy. Nie spodobały mi się także kolory owadów i nie chodzi tu o kwestie gustu, co funkcjonalności. Są one bardzo, bardzo blade (na fotkach podciągnięty jest kontrast, by nie wyglądały one źle na białym tle) i w sztucznym świetle często nie widać, czy różowy to różowy czy jednak fioletowy, a czy tamten kolor to zielony czy jednak niebieski? Przypuszczam, że jest to wybór celowy, który ma utrudniać zabawę, ale szczerze mówiąc dla nas było to bardziej irytujące.
W komplecie są tu także 2 kości, 5 żetonów os oraz 30 żetonów pyszności pełniących tu rolę punktów. Może i całość wygląda dość oryginalnie, ale z uwagi na to, że jest to gra zręcznościowa, po czasie na pewno mocno widoczne będzie jej zużycie. Nie chodzi tu tylko o języki, ale też o żetony owadów – są one bardzo cienkie, przez co ich narożniki będą się szybko zdzierać. Języki zostawiają też delikatne plamy – na razie nie zaobserwowałam dużych odbarwień, ale boję się, że przy wielokrotnych rozgrywkach będą się one pogłębiać.
Na językach – zasady gry
Na stole losowo rozkładamy wszystkie żetony owadów i os w taki sposób, by żetony owadów na siebie nie nachodziły, a żetony os były ułożone równomiernie na całej powierzchni stołu. Gra toczy się w rundach, a każda runda podzielona jest na dwie fazy. Najpierw gracz, który ma przed sobą kości rzuca nimi w taki sposób, by każdy mógł zapoznać się z wynikiem. Kostki wskazują gatunek i kolor najpulchniejszego owada. To właśnie jego wszyscy będą starali się złapać. Równocześnie gracze próbują upolować owada wyłącznie przy pomocy lepkiego języka. Gdy tak się stanie, gracz, który przykleił do swojego języka owada może go ściągnąć drugą ręką.
Dopóki owad nie znajdzie się z powrotem na stole pozostali mogą nadal próbować go złapać, nawet jeżeli wylądował on na podłodze. Nic się nie stanie, jeżeli poza najpulchniejszym owadem na język przykleją się także inne robaki. Ważne jednak, by unikać os. Jeżeli do języka przyklei się osa, należy najpierw postarać się ją strącić potrząsając językiem lub uderzając nim o stół, bez użycia drugiej ręki.

Naszym zadaniem jest złapanie owada wskazanego na kościach
Runda kończy się, gdy najpulchniejszy owad zostanie złapany i wyląduje z powrotem na stole. Gracz, który go złapał otrzymuje żeton pyszności i stawia przed sobą obie kostki. Wszystkie owady, które pomyłkowo przyczepiły się do języków wracają na stół. Jeżeli gracz popełnił błąd i podczas odkładania najpulchniejszego owada na stół, na jego języku będzie przyczepiona osa, nie otrzymuje on żetonu pyszności. Tak samo stanie się, jeżeli żeton osy odpadnie po tym, gdy odklei się właściwego owada, ale zanim trafi on z powrotem na stół. Grę wygrywa osoba, która jako pierwsza zdobędzie piąty żeton pyszności.
Na językach – wrażenia z gry

Totalny chaos! :D
Trywialne zasady powodują, że do gry możemy szybko wprowadzić nowe osoby. Rozgrywka jest niezwykle emocjonująca. Każdy bierze zamach, by złapać owada na swój język i parę sekund po wyrzuceniu kości nad stołem panuje… chaos. Języki fruwają w powietrzu, plączą się ze sobą, przyklejają nie do tych owadów co trzeba. Żetony spadają ZA KAŻDYM RAZEM ze stołu, są dzikie okrzyki i przepychanki. To najprawdziwsze polowanie :-)
W „Na językach” gdzieś ulatnia się ten aspekt gry. Cały czas czułam, że biorę udział w zabawie, w której mniej istotne jest kto złapie owada, a bardziej ile się tu wszyscy naśmiejemy. Bo to doprawdy wygląda przekomicznie, gdy dwójka czy trójka dorosłych ludzi zaczyna okładać podłogę długaśnymi jęzorami przekrzykując się wzajemnie. Nawet nie będę wspominała co taka gra może zdziałać po alkoholu, bo ona już na trzeźwo jest kompletnie odjechana.

Uwaga na osy!
I teraz tylko powinniście się zastanowić, czy macie faktycznie ochotę na taki poziom szaleństwa. Nazwijcie mnie nadwrażliwą, ale ja od razu widzę w takiej zabawie duże prawdopodobieństwo tego, że dzieci pozostawione z nią same szybko zrobią drugiej osobie krzywdę. O ile uderzenie takim językiem w rękę oczywiście nie boli, to przecież maluchy nie potrafią jeszcze dobrze celować i mogą zupełnie przypadkowo uderzyć kogoś w oko lub wargi. Będzie płacz i rzucenie gry w kąt. Do tego uczulam też, że w trakcie gry wszystko fruwa w powietrzu. Co partię ginęły nam żetony. A to coś spadło pod kanapę, a to żeton przyczepił się do firanki tak, że nie szło go odnaleźć. To dość irytujące, że zamiast się bawić, trzeba przerywać wszystko i szukać zaginionych rzeczy.
Druga sprawa to to, że zadanie upolowania określonego owada wcale nie jest łatwe. Czy Wasze dziecko na pewno zniesie liczne porażki? Czy nie będzie denerwowało się, że znowu nie zdążyło nawet wypatrzeć na stole owada zanim poszły w ruch języki? Można tu oczywiście regulować poziom trudności np. rezygnując z pszczół, albo układając elementy szeroko od siebie. Nadal jednak to w dużej mierze szalona i szybka gra zręcznościowa, w której przede wszystkim liczy się refleks i precyzja.
Szkoda, że nie pomyślano o jakiejś większej różnorodności, dodatkowych trybach albo wyzwaniach, które zwiększyłyby regrywalność. Bo niestety „Na językach” szybko się nudzi, nie mając poza zabawnymi emocjami wiele do zaoferowania.
Na językach - ocena
-
7/10
-
5/10
-
8/10
-
7/10
-
8/10
Na językach - Podsumowanie
Szalona gra zręcznościowa, w której okładacie stół lepkimi językami. Jako party game – świetna (pod warunkiem, że piwka i inne przekąski nie leżą na stole ;-)), jako tytuł dla dzieci – może okazać się zbyt chaotyczna.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- szukasz nietuzinkowej gry-zabawki
- liczy się dla Ciebie dobra zabawa
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- szukasz spokojniejszej gry zręcznościowej (patrz -> „Obłędny Rycerz”)
- nie lubisz chaosu i szukania elementów na podłodze
- zależy Ci, by gra za każdym razem oferowała coś innego
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy FoxGames