Autor: Hisashi Hayashi
Ilustrator: Francisco Coda
Wydawnictwo: Muduko
Gatunek: kooperacyjna gra karciana
Opis
Odjazdowe pudełko „Level 10” z wypukłymi przyciskami przynosi na myśl złotą erę pixel-artu. Jednak niech Was nie zwiedzie ta oprawa – gra nie ma nic wspólnego z lubianą serią „Boss Monster”. To kooperacyjna gra, w której gracze starają się pomóc Izziemu przejść przez 10 poziomów w 5 światach tzn. wyłożyć w pięciu rzędach po 10 kart jednego koloru o rosnącej wartości.
Niestety choć wizualnie „Level 10” przyciąga uwagę, to pod kątem mechaniki ma niewiele do zaoferowania – przynajmniej dla graczy, którzy ograli już trochę gier kooperacyjnych.
Wrażenia
Odbiór tej gry zależy od wielu czynników – chociażby od tego, w ile osób zagracie. Gra solo to czysty pasjans i tyleż będziecie mieć z niej emocji. Im więcej graczy, tym robi się trudniej, choć wcale nie ze względu na ograniczoną komunikację, bo do niej można przywyknąć, ale przez wzgląd na bardzo ograniczone możliwości ruchu.
Zawsze karty muszą mieć rosnącą wartość, zawsze trzeba wyłożyć 1 kartę lub zagrać resetujące zero (tych są 2 na rząd) i nie wolno dokładać karty do nowej kolumny, gdy stara nie zostanie ukończona. Ponieważ nie możemy zmienić kolejności w turze, jakakolwiek taktyka nie na wiele pomaga. Cóż z tego, że ktoś ma trzy karty po kolei na ręce – może tylko użyć jednej. Wszystkim graczom pasują rzędy? No to ostatni nie ma wyjścia – musi walnąć reset.
Rozgrywka jest schematyczna, zależna od szczęścia w doborze kart, a mniej od współpracy. Drobną pomocą są karty pauzy, ale i z nimi niełatwo jest wygrać, jeśli chcemy się bardziej sfrustrować, to twórca radzi grać bez nich, co przypomina mi walkę z wiatrakami.
Interakcja
Skalowalność
Regrywalność
Podsumowanie
Nie powiem, że „Level 10” nie bawi, bo tego typu gry emocjonują zawsze, gdy widmo wygranej pojawia się na horyzoncie. Szkoda jedynie, że przez większość czasu gracz czuje, że ma związane ręce i niewielki wpływ na powodzenie misji, a ciągłe przegrywanie i rozpoczynanie od nowa może być tyleż motywujące, co frustrujące.
Myślę, że „Level 10” prędzej spodoba się amatorom, którzy nie znają takich hitów jak „The Mind”, lub mniej popularnych ale też niezłych „Wszystko albo nic” czy „The Game”, niż fanom tego typu mechanik. Prosta mechanika może być wręcz dla nich atutem. Ja nie doświadczyłam tu niczego, czego nie widziałam już wcześniej i nie widzę specjalnego powodu, by do tej gry wracać.
Mocne strony
Słabe strony
Grę otrzymałam na potrzeby recenzji od wydawnictwa Muduko. Wydawnictwo nie miało wpływu na treść i wyrażoną opinę.
Ciekawe?
Sprawdź inne, rekomendowane przeze mnie planszówki familijne!
Fajne zdjęcia?
Jeśli szukasz fotografa, który wykona dla Ciebie kreatywne zdjęcia produktowe, zapraszam do współpracy komercyjnej!