``Kroniki Zbrodni`` to pierwsza gra planszowa, która łączy ze sobą fizyczne elementy, aplikację na smartfon i wirtualną rzeczywistość. Ten dziwaczny z pozoru mariaż wypada w praktyce bardzo ciekawie, angażując graczy przy stole i zmuszając ich do myślenia.
Najnowsza gra Lucky Duck Tales, wydana przez Fox Games, jest swojego rodzaju platformą, do której gracze mogą dokupić kolejne dodatki (na razie tylko w formie cyfrowej, ale w przyszłym roku powinien ukazać się pierwsze, fizyczne rozszerzenie). Tak jak „T.I.M.E Stories” nastawiona jest na jednorazowe przeżycia, ale mechanika sprzyja regrywalności w przypadku źle rozwiązanego śledztwa. Gdy w „T.I.M.E Stories” bowiem przegramy w finale, odkrywanie raz jeszcze tych samych kart w większości przypadków niczego nie zmieni, (najczęściej o wygranej decydują tam rzuty kością), tutaj natomiast, nawet w momencie, gdy wytypujemy poprawnie mordercę, może się okazać, że źle wydedukowaliśmy okoliczności zbrodni. Takie sytuacje występują, gdy np. nie odnaleźliśmy wszystkich śladów lub kiedy nie porozmawialiśmy na dany temat ze świadkiem. To zachęca do rozegrania scenariusza ponownie.
Jeżeli chodzi o liczbę graczy, to choć na pudełku znajdziemy adnotację o maksymalnie czterech osobach, to jest to tak naprawdę kwestia otwarta. „Kroniki Zbrodni” mają mechanikę, która nie wymaga specjalnych planszetek czy pionków, więc jeżeli tylko chcemy, możemy grać w pięć czy więcej osób. Warto jednak uświadomić sobie najpierw, jak taka rozgrywka przebiega, bo nie każdemu graczowi ona podejdzie ze względu na fakt, że w dużej mierze odbywa się ona „nad stołem”.
Kroniki Zbrodni – co w pudełku?
Wnętrze „Kronik Zbrodni” zachwyca liczbą elementów. Samych kart lokacji jest aż tutaj 17! Wszystkie obrazują dzielnice i punkty charakterystyczne Londynu m.in. Greenwich, Soho, Docklands, Westminster czy Scotland Yard. Każdy kto był w Londynie od razu rozpozna te miejsca. Stylistyka jest piękna – rysunkowa, z ciemnymi konturami, ale bardziej idąca w kierunku realizmu niż uproszczonego komiksu. Na pewno rozbudza wyobraźnie i sprawia, że chce się jak najszybciej przystąpić do śledztwa.
Jeszcze więcej bo aż 55 sztuk liczą sobie karty postaci. Znajdziemy tutaj naprawdę spory przekrój osobowości: jest urocza dziewczynka i chłopiec wyglądający jak Damien z „Omena”, opuchnięta na twarzy kobieta z tatuażami, punkówa, wychudzony żebrak, Azjata, rastafarianin, ksiądz, biznesman w okularach, rudowłosy brodacz bez oka (mój ulubieniec!) i całe mnóstwo innych bohaterów. Naprawdę polecam nie przeglądać całej talii przed grą, bo odkrywanie postaci w trakcie scenariusza daje sporą przyjemność („O kurcze, ale zakazana morda, to na pewno morderca!).
Kolejną, liczną grupę kart stanowią karty kategorii dowodów i obiektów specjalnych. Nie znajdziemy na nich rysunków przedmiotów (poza prostymi, monochromatycznymi wektorami na kartach specjalnych), tylko ich nazwy np. „Krew i narządy”, „Narzędzia ogrodnicze”, „Gry i zabawki”, „Naczynia i sztućce”. Dzięki temu karta „broni palnej”, może w jednym scenariuszu symbolizować pistolet, a w innym karabin maszynowy itp.
Poza planszą, znajdziemy jeszcze cztery karty specjalistów: patologa, informatyka, kryminologa i analityczki, które zawsze znajdują się w grze. Symbolizują one ekspertów, których rady można zasięgnąć telefonicznie.
Osobnym, ale kluczowym elementem gry jest bezpłatna aplikacja, którą należy pobrać na smartfon. To dzięki niej będziemy mogli wybierać scenariusze i grać. Z jej poziomu wygodnie kupimy także dodatkowe scenariusze – pojedynczy scenariusz to ok. 22 zł, a więc cena niewygórowana, niższa niż bilet do kina. Na start otrzymujemy dostęp do sześciu scenariuszy, z czego jeden jest szkoleniowy, a trzy łączą się ze sobą w formułę jednej kampanii.
Zaglądając po raz pierwszy do wypraski mieliśmy wrażenie, że brakuje to wielu elementów. Szybko zorientowaliśmy się, że twórcy pozostawili przestrzeń na dodatki, których będzie co najmniej kilka (jeden z nich wprowadza np. kości i żetony!). Miejsca jest jak widzicie sporo, zatem najprawdopodobniej pomieścimy przyszłe rozszerzenia w pudełku podstawki.
Pamiętajcie o tym, że jeżeli zamierzacie korzystać z trybu wirtualnej rzeczywistości (jest to zupełnie opcjonalne), to musicie albo mieć w domu własne gogle VR, albo możecie zakupić dodatkowy moduł od producenta w cenie 34,99 zł. Jakość tych gogli pozostawia sporo do życzenia, głównie ze względu na światło, które wpada od boków i dość trudną w uzyskaniu ostrość obrazu. Z drugiej strony jednak akcesorium to jest składane, więc mieści się do pudełka, a jego dodatkowym walorem jest… kod na scenariusz dodatkowy, który normalnie kosztuje 22 zł. Wychodzi zatem na to, że za kilkanaście zł więcej mamy moduł VR – przy takiej cenie nawet nie powinniśmy wybrzydzać. Pamiętajmy też, że z gogli w trakcie scenariusza będziemy korzystać góra jakieś 2-3 razy więc nie musimy mieć od razu super zaawansowanego sprzętu.
Kronik Zbrodni – zasady gry
W „Kronikach Zbrodni” bardzo podoba mi się przyjazna mechanika. Samo przygotowanie gry sprowadza się tylko do wyciągnięcia wszystkich elementów z pudełka i rozłożenie ich w sposób widoczny na zdjęciu powyżej. Każdy scenariusz to odrębna zagadka, którą gracze starają się rozwiązać, wspólnie rozwiązać gromadząc dowody rzeczowe i przesłuchując podejrzanych. Na wytypowaniu sprawcy gra się nie kończy, ponieważ w raporcie końcowym należy jeszcze podać odpowiednie motywy i okoliczności zbrodni. Im więcej udzielimy prawidłowych odpowiedzi i im mniej czasu zabierze nam konkluzja, tym lepszy wynik uzyskamy.
Gracze nie wcielają się tutaj w konkretne postacie – gramy razem, jako jeden zespół dochodzeniowy. Warto jednak w jakiś sposób rozdysponować role, by każdy miał zajęcie. Jedna osoba może zajmować się talią dowodów, druga postaciami, trzecia lokacjami, czwarta specjalistami itp. Można także przydzielić po jednej karcie specjalistów każdemu i przekazywać smartfon graczowi, który wykonuje telefon do danego eksperta.
Po wybraniu z aplikacji scenariusza, system informuje nas jaka jest lokacja startowa (najczęściej będzie to komisariat w Scotland Yardzie) oraz postać inspektora, którą należy umieścić we wskazanym miejscu. Na początku gry, niczym na odprawie, dowiadujemy się jaki jest cel naszego zadania. Gdy będziemy przekonani, że go zrealizowaliśmy, wracamy do lokacji startowej, by zakończyć śledztwo i odpowiedzieć na parę pytań.
Aplikacja prowadzi nas przez całą zabawę. Za każdym razem, gdy w treści aplikacji pojawi się nawiązanie do danej lokacji czy postaci, należy ją umieścić na stole. W trakcie rozgrywki skanujemy karty, które naszym zdaniem pomogą popchnąć dalej sprawę.
- Zeskanowanie karty lokacji pozwala przejść w konkretne miejsce, by przesłuchać znajdujące się tam postacie.
- Zeskanowanie karty dowodu rzeczowego pozwala zabezpieczyć ślad, uzyskać o nim informacji i jeżeli okaże się, że jest ona kluczowa dla śledztwa, umieścić ją na planszy.
- Zeskanowanie karty postaci pozwala przesłuchać daną osobę. By zapytać ją o konkretną rzecz lub bohatera należy zeskanować właściwą im kartę. Np. jeżeli chcemy zapytać o kwiat znaleziony na miejscu zbrodni, pokazujemy postaci kartę rośliny.
- Zeskanowanie karty eksperta pozwala w analogiczny sposób przeprowadzić rozmowę telefoniczną ze specjalistą
Patolog odpowiada na pytania dotyczące stanu zwłok i zagadnień medycznych, analityczka przekazuje informacje na temat materiałów dowodowych, informatyk może włamać się do urządzeń elektronicznych ofiar i wyszukać w sieci dodatkowych danych, a kryminolog to ekspert, który potrafi stworzyć profil psychologiczny danej postaci.
Szukanie śladów polega na rozglądaniu się po miejscu zbrodni i przekazywaniu spostrzeżeń pozostałym graczom
W niektórych lokacjach dostępna będzie opcja szukania śladów. Po naciśnięciu takiego przycisku w aplikacji, wybieramy, czy szukanie odbędzie się w trybie panoramicznym, pozwalającym na obejrzenie lokacji bez gogli VR, czy w trybie wirtualnej rzeczywistości. Po zaznaczeniu tej drugiej opcji smartfon należy włożyć do okularów. W każdym z tych przypadków mamy do dyspozycji 40 sekund na przyjrzenie się miejscu zbrodni i przekazanie swoich spostrzeżeń pozostałym graczom, którzy na ich podstawie wybierają karty kategorii dowodów.
Gdy upłynie czas, można przekazać smartfon kolejnej osobie i rozpocząć przeszukiwanie jeszcze raz, ale każde dodatkowe przeszukanie będzie opóźniało śledztwo. Po wybraniu kart należy je zeskanować, by sprawdzić, czy zebrane dowody są kluczowe (wtedy odkładamy je na środek planszy), czy jednak nieistotne dla sprawy (wówczas odkładamy je z powrotem na stos).
Należy pamiętać, że w świecie „Kronik Zbrodni” czas jest bardzo istotny. Każde skanowanie, przesłuchiwanie świadka i przeszukanie oznacza upływ 5 minut w grze. Przejazd między lokacjami zajmuje 20 minut. Im szybciej zakończy się śledztwo tym wyższy wynik uzyskuje się na koniec gry.
Po udzieleniu odpowiedzi w raporcie końcowym możemy zerknąć do „Rozwiązania”, które podsumuje nam krótko przebieg przestępstwa. Jeżeli jednak pominęliśmy jakieś kluczowe dane, np. źle wytypowaliśmy mordercę, to aplikacja nie zdradzi nam, kto zabił. To motywuje do rozegrania scenariusza jeszcze raz.
Kroniki Zbrodni – wrażenia z gry
Złośliwi powiedzą, że „Kroniki Zbrodni” to gra w skanowanie kart. I w pewnym sensie będą mieli rację. Smartfonu praktycznie nie wypuszcza się z dłoni. To nasz przewodnik, notatnik i równocześnie okno na świat. Dzięki niemu uzyskujemy wszystkie informacje, rozmawiamy z postaciami i rozglądamy się po miejscach zbrodni. Czy nie jest to denerwujące? Z jednej strony – bardzo, ponieważ pozostali gracze, Ci, którzy nie trzymają smartfonu, mogą poczuć się zbędni. Z drugiej strony jednak to tylko kwestia przestawienia się, zrozumienia, że aplikacja jest naszą pomocą, a nie mózgiem całej operacji. To od naszej dedukcji zależy, czy złapiemy przestępcę.
Nie ma tu takiej immersji jak w „Detektywie”. Nie musimy notować sobie najdrobniejszych szczególików, podejmować decyzji moralnych, przekopywać się przez swoje własne zapiski itp. Ale, znów – ma to mocne i słabe strony. Mocne, bo dzięki uproszczonej mechanice i mniejszym stopniu trudności, gra świetnie nadaje się dla osób początkujących. Każdy scenariusz da się przejść też w godzinkę lub półtorej, gdzie w „Detektywie” musimy jednak poświęcić sprawie średnio dwa razy więcej czasu. Gorzej jednak, że mimo wszystko czuje się tutaj lekko niewykorzystany potencjał.
Szkoda na przykład, że w scenach z wirtualną rzeczywistością, nie ma interaktywnych elementów np. otwierania szuflad, hakowania zamków, jakichś mini-gier logicznych. Możliwość przejrzenia w każdym momencie historii dochodzenia, czyli przejrzenia każdej strony, jaką widzieliśmy w aplikacji, powoduje, że gracze nie muszą być mocno skupieni. Tylko raz na sześć scenariuszy czuliśmy, że czas gra rzeczywiście na naszą niekorzyść. To wszystko razem sprawia, że nie ma tu presji i strachu, że damy plamę. Nie wiem jak mocno trzeba by się postarać, by zakończyć jakikolwiek scenariusz na jedną czy dwie gwiazdki.
Rozdzielczość trójwymiarowych scen także pozostawia nieco do życzenia. Często nie wiedzieliśmy, czy kawałek pikseli na podłodze to łuska po naboju, pet czy jakaś tabletka. Mimo to przeszukania dają mnóstwo frajdy!
Na pewno warstwa fabularna jest bardzo ciekawa – może nie tak zagmatwana jak w „Detektywie”, ale też nastawiona bardziej na zwroty akcji. Historiom bliżej do odcinków „CSI”, w których pełno jest zdrad, porwań, szemranych interesów i zagadkowych morderstw. Ponieważ scenariusze pisane są przez różnych autorów, ich poziom także nie jest równy, ale żaden nie uznałabym za słaby. Są po prostu mniej lub bardziej rozbudowane, co też po części wiąże się ze zróżnicowanym poziomem trudności. Najbardziej przypadła nam do gustu historia „Nie ma róży bez kolców” o zaginięciu młodej modelki, a także trzyodcinkowa „Mroczna siła”, która zaczyna się od tajemniczego morderstwa, a kończy na sprawie wagi państwowej.
Emocje przy tropieniu przestępców są ogromne. Często bywało tak, że mieliśmy głównego podejrzanego i nagle, jeden dialog burzył nam całą dedukcję. Wtedy należało się zastanowić, co mogliśmy ominąć, o co nie zapytaliśmy świadków. W trakcie gry następują też zdarzenia, np. nagły telefon od inspektora, który wzywa nas na odprawę, nowe morderstwo, ucieczka podejrzanego itp. Takie twisty są tu jak najbardziej mile widziane. Zbagatelizowanie pozornie nieistotnego dowodu, np. nie pokazanie go ekspertowi, może sprawić, że w ogóle nie dojdziemy do danej lokacji. Warto zatem pilnować, by zawsze wyczerpać każdą możliwą „ścieżkę”.
Bardzo fajnie obserwuje się także, jak rozwija się każde śledztwo. Z jednej karty lokacji, nagle robią się nam cztery. Ciągle dochodzą nowi świadkowie i podejrzani, a także dowody rzeczowe. To sprawia, że gra nie jest statyczna, że wciąga i ciekawi.
To co może nieco wytrącać z równowagi, gdy gra się kilka scenariuszy pod rząd, na przestrzeni paru dni, to przypisywanie tym samym kartom postaci innych ról w scenariuszach. Raz czarnoskóry mężczyzna będzie szefem firmy, innym razem naszym inspektorem. Kiedy indziej kobieta będzie już trupem, a w innej historii będzie dalej żyła. W podstawce nie wykorzystano nawet połowy dostępnych kart postaci – moim zdaniem można to było lepiej rozegrać.
„Kroniki Zbrodni” powinny się spodobać fanom kryminałów, którzy nie boją się próbować nowych doświadczeń. Aplikacji nie ma się co bać – jest świetnie wykonana i przejrzysta. Śmiało można powiedzieć, że to gra planszowa nowej generacji, która w nietypowy sposób angażuje graczy przy stole – zamiast wykonywania szeregu akcji, zbierania zestawów kart czy rzucania kością mamy przede wszystkim okazję do wyciągania wniosków, łączenia faktów i dedukowania. Nie ma tu losowości ani elementów zręcznościowych. Gra nie wpędza nas także w poczucie źle wykonanego zadania, jak „Detektyw”, nie ma więc zatem szans, byście nawet po nie do końca wymaksowanym śledztwie poczuli się zdemotywowani.
Kroniki Zbrodni - Ocena końcowa
-
9/10
-
5/10
-
9/10
-
8/10
-
9/10
Kroniki Zbrodni - Podsumowanie
Wciągająca gra kooperacyjna w nowoczesnej formie, która w dużym stopniu rozgrywa się w aplikacji. Zróżnicowana fabularnie, bardziej regrywalna niż „T.I.M.E Stories” i mocno kładąca nacisk na dedukcję oraz kojarzenie faktów. Zapowiedziane rozszerzenia mogą ją jeszcze mocniej urozmaicić.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- chcesz grać sam lub w towarzystwie
- jesteś otwarty na nowe formy zabawy (skanowanie QR, VR)
- lubisz gry detektywistyczne
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- oczekujesz prawdziwej immersji i wysokiego poziomu trudności
- nie akceptujesz smartfonów w grach analogowych
- nie lubisz gier fabularnych
User Review
( votes)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu FoxGames