Jeżeli lubicie motyw natury oraz abstrakcyjne gry logiczne, które mimo prostych zasad pozwalają punktować na wiele sposobów to nie przegapcie „Kaskadii”. To przepiękna nowość Lucky Duck Games, w której ja zakochałam się od razu i mam nadzieję, że Wy też oszalejecie na jej punkcie!
Nie mam zbytnio czasu by śledzić nowinki z Kickstartera, ale akurat „Kaskadię” tam dostrzegłam i modliłam się, by jakieś polskie wydawnictwo również ją zauważyło. Pod skrzydła wzięło ją Lucky Duck Games dzięki czemu gra trafiła do Polski zaledwie kilka miesięcy po premierze za granicą. Tytuł ten miałam okazję ogrywać już od września, dzięki czemu mogę z pełną odpowiedzialnością już na wstępie powiedzieć, że „Kaskadia” nie ma szansy się znudzić. Nawet po wielu partiach wciąż zachwyca i motywuje do podkręcania swoich wyników.
Zanim przejdę do właściwego opisu najpierw szybkie wyjaśnienie. Tytuł nawiązuje do bioregionu północnej Ameryki – terenów, na których położone są kanadyjskie prowincje Kolumbii Brytyjskiej, Jukon oraz stany Idaho, Oregon i Waszyngton. Znajdziemy tam i górskie szczyty i mokradła, a także gęste lasy czy prerie wypełnione zwierzętami. Twórca gry, Randy Flynn, spędził setki godzin na wędrówkach po Kaskadii, dlatego postanowił podzielić się pięknem tej krainy z resztą graczy na całym świecie. I wyszło mu to znakomicie.
Kaskadia – tyle piękna w niedużym pudełku!
Za oprawę wizualną odpowiada Beth Sobel, którą na pewno kojarzycie z „Calico”, „Na skrzydłach” czy „Niezłych ziółek”. Uwielbiam tą ilustratorkę, a jej styl świetnie wpasowuje się w nostalgiczne, przyrodnicze klimaty. W przeciwieństwie do „Calico”, które porywało nas soczystymi barwami i abstrakcyjnymi wzorami, „Kaskadia” wykorzystuje bardziej realistyczne barwy. Kafelki obrazują pięć ekosystemów: góry, lasy, prerie, mokradła i rzeki, natomiast na drewnianych żetonach zwierząt znajdziemy: niedźwiedzie, lisy, jelenie, łososie i myszołowy. Talent Sobel najbardziej widać nie tylko na okładce, ale także na kartach punktacji – tych mamy aż 21, choć niestety akurat połowa ilustracji się tu powtarza (ma tylko odbicie lustrzane) – aż szkoda, że nie zdecydowano się na większy indywidualizm.
Trudno jednak na cokolwiek narzekać, bo najwięcej w trakcie rozgrywki i tak zajmuje nam wpatrywanie się w kafelki, a tym nie można niczego zarzucić. Są nie tylko estetyczne, ale przede wszystkim bardzo czytelne i nawet osoby, które pierwszy raz w życiu spotykają się z grą kafelkową, nie będą czuły się tu zagubione.
Niewątpliwie po otwarciu pudełka każdy gracz powinien się poczuć dopieszczony. Poza wspomnianymi elementami znajdziemy jeszcze szyszki (żetony natury), gruby, dwustronny notesik do zapisywania punktów oraz płócienny woreczek na żetony. To ten sam wysoki standard wykonania jak przy „Calico”. Jako fanka gier z motywem natury jestem „Kaskadią” urzeczona i myślę, że wiele osób podzieli także moje zdanie.
Kaskadia – na czym polega gra?
Przygotowanie jest błyskawiczne – ot, losujemy 5 kart celów (każda musi dotyczyć innego zwierzęcia) i każdemu z graczy przyznajemy startowy kafelek złożony z 3 siedlisk. W swoim ruchu dobieramy jedną płytkę siedliska z 4 odkrytych oraz przyporządkowany do niej żeton zwierzęcia. Płytka musi dotykać oczywiście wcześniej posiadanego przez nas kafelka, ale nie musi być dopasowana terenem (jest to jednak opłacalne, ponieważ pod koniec punktujemy za każdy największy obszar danego siedliska). Żeton zwierzęcia możemy umieścić tylko na takim kafelku, na jakim widnieje jego wizerunek. Na jednym kafelku może być tylko jeden żeton i rzecz jasna – nie ruszamy go już przez resztę gry.
Jeżeli położymy żeton na kafelku z szyszką, to w nagrodę dobieramy żeton natury. Da nam na koniec jeden punkt, ale możemy go też wykorzystać do dobrania w swojej turze innego żetonu zwierzęcia niż ten przy leżącym kafelku siedliska, jaki chcemy pobrać lub do „zresetowania” toru żetonów, czyli wylosowania czterech nowych żetonów z woreczka. Bez poświęcania szyszki taka opcja też jest dostępna ale tylko w chwili, gdy na torze znajdą się 4 takie same żetony zwierząt (są one usuwane z automatu) lub 3 takie same żetony zwierząt (podlega to indywidualnej decyzji gracza).
Układając żetony staramy się spełniać jak najlepiej cele z kart zwierząt. Każda karta w grze punktuje na inny sposób – przykładowo niedźwiedzie punktują za grupy o określonym rozmiarze, łososie za ułożoną z siebie linię, a myszołowy za myszołowy oddzielone od siebie przynajmniej 1 kaflem innego zwierzęcia i pozostające w linii swojego wzroku. Rozgrywka trwa zawsze 20 rund i w finale podsumowujemy wszystkie zrealizowane cele + wielkości siedlisk. Te ostatnie dodatkowo pozwalają uzyskać bonusy za przewagę wielkości nad innymi graczami.
Kaskadia – wrażenia z gry
„Kaskadia” ma podobny próg wejścia co „Calico”, ale obydwie gry, mimo pewnych podobieństw jednak się od siebie różnią kwestią strategii. „Kaskadia” jest mniej losowa, choćby z tego względu, że jeżeli zdobędziemy żetony natury, to zawsze mamy większy zapas opcji. Nie pasuje nam para kafelek + żeton? No to cyk, wybieramy inny zestaw. Nawet, gdy nie mamy jednak żetonów natury, a tor dobierania nas nie satysfakcjonuje (rzadko kiedy trafi się nam idealna para) to trudno o złość, bo zawsze da się przynajmniej powiększyć siedlisko, albo wstawić żeton zwierzęcia, który zaprocentuje później. Nie mamy tutaj też ograniczeń przestrzeni – kafelki układamy jak chcemy.
Zasady są też relatywnie prostsze. Pamiętam, że przy „Calico” musiałam kilka razy tłumaczyć nowym osobom, o co chodzi ze spełnianiem warunków na kafelkach (te oznaczenia AA + BB itd. nie wszyscy od razu kapowali). Tutaj cele na kartach zwierząt są wyjaśnione w sposób graficzny i w większości przypadków nie budzą wątpliwości. Nie dochodzi też raczej do przypadków, w których osoba początkująca coś przegapiła lub źle położyła, co przy „Calico” występowało często.
Czy to jednak oznacza, że „Kaskadia” jest skrojona bardziej pod amatorów? Zdecydowanie nie. Jasne, na pewno okaże się dla nich przystępniejsza, ale zapaleni gracze, którzy lubią wymagające układanki również będą mieli tu sporo frajdy. Po pierwsze dlatego, ze nigdy nie da się spełnić na maksa wszystkich celów. Trzeba zdecydować się na kilka i uważnie przeliczyć sobie, które z nich dadzą najbardziej wymierną korzyść. Nie planujemy tu rzecz jasna na wiele kroków do przodu, bo nigdy nie wiemy, jakie żetony i kafle wypadną nam na tor dobierania, aczkolwiek pewne rzeczy da się przewidzieć obserwując też ruchy innych graczy. Jeżeli widzimy, że na przykład 2 osoby idą uparcie w łososie, to mamy mniejszą szansę, że uda nam się też je uzbierać, bo ich żetony będą ciągle wybierane przez resztę.
Druga sprawa to sprawne zarządzenie żetonami natury. Czasem warto wziąć zwierzę, które średnio nam pasuje do celu, ale które przyniesie szyszunię, bo dzięki niej w trudnej sytuacji możemy się poratować chociażby dobraniem innego żetonu niż ten z danej pary. Dobrze też spoglądać jakie siedliska konstruują rywale, tak by chociaż za jedno lub dwa uzyskać punkty przewagi.
Negatywna interakcja tu nie występuje w sposób świadomy. To znaczy… niby można złośliwie podebrać żeton komuś, kto wiemy, że go potrzebuje, ale ma to sens raczej tylko wtedy, gdy nam też się on faktycznie przyda. Mi wystarczy akurat w tej grze to, że doskonale czuć tu obecność innych osób, a i punktowanie za siedliska sprawia, że mimo wszystko w trybie z żywymi rywalami gra się lepiej niż w trybie solo (choć i ten daje dużo frajdy!).
Gra się fantastycznie skaluje – grając w parze także rozgrywamy 20 rund, ale mamy do dyspozycji mniej kafelków. Mocnym punktem „Kaskadii” jest także jej dynamika – niemal nie dochodzi tu do paraliżów decyzyjnych, bo dość łatwo można sobie zwyczajnie obliczyć co nam się bardziej opłaca. Może nieco dłużej kalkulujemy pod koniec, gdy udało nam się zrealizować zamierzone cele, a należy obliczyć szanse na to, czy uda się dołożyć jeszcze coś ekstra. Ni mniej, jest to jednak niedługa i zdecydowanie nie nużąca gra, która zamyka się faktycznie w 30-45 minut.
Regrywalność dodatkowo podkręca tutaj opcja zdobywania osiągnięć odnotowywanych w instrukcji. Możemy grać według określonego scenariusza (jest ich 15 o coraz większym stopniu trudności), gdzie poza wskazanymi celami warunkiem otrzymania osiągnięcia jest zrealizowanie dodatkowych wymagań np. łączenia określonych zwierząt w pary, czy dodania do siedliska wskazanej liczby żetonów. Możemy także grać bez scenariusza, ale z dodatkowymi osiągnięciami np. za zdobycie 110 punktów, posiadania na koniec 5 żetonów natury itd. Ostatnią opcją jest gra przy ograniczonych zasadach np. dopasowywaniu płytek terenem, czy poświęceniu 2 żetonów natury na akcję. To już zabawa dla bardziej rozegranych i wymagających graczy.
Pewnym rozczarowaniem, przynajmniej z mojej strony, okazały się same karty celów. Jak na mój gust bowiem niewiele się od siebie różnią w kontekście tych samych grup zwierząt. Np. łososie na kartach A, B i C różnią się tylko ilością punktów, nie kształtem grupy więc zawsze układamy je tak samo. Mimo to i tak lepiej, że chyba są choćby i takie zbliżone wariacje, niż wyłącznie po 1 karcie na każde zwierzę. Na koniec warto dodać, że w „Kaskadię” można grać nawet bez kart celów – służy do tego wariant rodzinny i pośredni. Nadaje się on do rozgrywki z młodszymi dziećmi, które mogą mieć problem ze śledzeniem 5 różnych celów.
Kaskadia – Podsumowanie
Miłość od pierwszego wejrzenia, która kwitnie już od kilku miesięcy i raczej nie przygaśnie. Wspaniały abstrakt logiczny, który pod pewnymi względami wypada nawet lepiej niż „Calico”. Drugie miejsce w kategorii abstraktów na Board Game Geeku powinno też Wam uzmysłowić, że nie jestem sama w takiej opinii. „Kaskadia” oferuje pożądaną przeze mnie lekkość rozgrywki w połączeniu z cudną oprawą wizualną i wysoką regrywalnością.
Gra, która na pewno musi się znaleźć w domach każdego fana kafelkowych układanek. Jedyne, czego mi tu tak szczerze brakuje to opcji gry na pięciu graczy, bo do tego tytułu chcą u nas wszyscy zasiadać, a niestety przy maksymalnej konfiguracji jedna osoba musi odpuścić ;-).
Kaskadia - Ocena końcowa
-
9/10
-
9/10
-
7/10
-
9/10
-
9/10
Kaskadia - Podsumowanie
Niesamowite, jak gatunek abstraktów logicznych tak często dostarcza rewelacyjnych i pięknych gier! „Kaskadia” to najnowszy okaz, którego nie można przegapić. Jest regrywalna, przystępna dla amatorów a jednocześnie dająca dużo satysfakcji z kombinowania nawet weteranom. Bardzo szybki setup oraz liczne osiągnięcia do wbicia to jej dodatkowe atuty.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- lubisz abstrakty logiczne (np. „Calico”, „Sagradę”, „Azula” itd.)
- szukasz gry z niskim progiem wejścia, ale niebanalnej
- zależy Ci na ładnym wykonaniu i motywie związanym z naturą
Gra może Ci się nie podobać jeżeli:
- lubisz intensywną interakcję
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Lucky Duck Games