Mucha, komar, skorek, biedronka, pszczółka i motyl to goście, których trzeba zakwaterować. W „Hotelu pod pajęczą siecią” będziecie wykorzystywać swoją pamięć oraz szczęście, by jak najszybciej wypełnić gośćmi swój turystyczny obiekt. Najnowsza gra Muduko to propozycja dla dzieci, ale – co zaskakujące – nie tylko one będą się tu świetnie bawić!
Wakacje pomalutku się już kończą i pewnie część z Was spędziła je w hotelach. Dennis Krisp i Christian Kruchten postanowili wykorzystać ten motyw w swojej grze, ale zamiast zabawy w klasyczną turystykę postawili na mniej spotykany temat – hotel dla owadów. Brzmi dziwnie i trochę od czapy, prawda? Ale hotele dla owadów nie są żadną fantazją. Tak nazywamy specjalnie zaprojektowane „budki”, w których insekty mogą bezpiecznie pomieszkiwać i się rozmnażać. Coraz częściej możemy je zobaczyć w ogrodach. Ja od dnia premiery „Hotelu pod pajęczą siecią” widzę je ciągle w sklepach. Super, że taka ekologiczna inicjatywa chwyciła i że w tak relatywnie prosty i zgrabny architektonicznie sposób można poprawić proces zapylania roślin.

Tak wygląda prawdziwy hotel dla owadów
Wróćmy jednak do samej gry, którą w Polsce wydało Muduko. Wydawnictwo to od ponad roku mocno stawia na ochronę środowiska, więc temat gry mocno spina się też z ideologią i wartościami, które Muduko wyznaje. Tytuł został wykonany w całości z ekologicznych, biodegradowalnych materiałów, które dodatkowo pokryte są biobójczą powłoką, która samoczynnie niszczy bakterie i drobnoustroje. Gdy zobaczyłam na materiałach w sieci, że gra kierowana jest dla dzieci od 5 roku życia sądziłam, że będzie to pozycja, od której zupełnie się odbijemy. A tu proszę Państwa, totalne zaskoczenie! Gra tak bardzo nam podeszła, że nawet zabraliśmy ją ze sobą na krótki urlop, choć żadnego malucha z nami nie było.
Hotel pod pajęczą siecią – na czym polega gra?

Przygotowanie dla 3 graczy
Każdy z graczy otrzymuje swoją planszetkę hotelu, na której znajdują się trzy symbole owadów. Celem gry jest uzbieranie kompletu, czyli 3 par owych owadów. W swoim ruchu odkrywamy z zakrytej talii jedną kartę. Jeżeli jest to owad, który pasuje nam do swojego hotelu, to układamy go przy jednym z 2 wskazanych miejsc na planszetce. Jeżeli jest to owad, którego nie zbieramy lub taki, na którego nie mamy już miejsca to mówimy o tym reszcie i chowamy obrazkiem do dołu blisko swojej planszetki. Poza sześcioma gatunkami owadów istnieją tu jeszcze 3 karty specjalne, które wywołują pewne akcje.

Karty miodu są tutaj bardzo pożądane
Karta pająka pozwala nam odstraszyć jednego, pojedynczego owada z hotelu innego gracza (trafia on na stos kart odrzuconych). Miód z kolei jest jedyną kartą, która nie powoduje zakończenia tury. Gracz może zdecydować, czy dobiera kolejną kartę czy pasuje. Dobierać karty może dopóki nie trafi na jakiegokolwiek owada. Po co ów miodek? Jeżeli na początku swojego ruchu mamy 2 takie karty w swojej kolekcji, możemy przekupić nimi gościa, który nie trafił do hotelu innego gracza, ale który jest w jego zakrytym stosie. Warunek jest jednak taki, że należy trafić w konkretny gatunek np. mówiąc „Czy masz biedronkę?”. Jeżeli dobrze zapamiętaliśmy owada, ląduje on w naszym hoteliku. Bez względu na wynik tej akcji, gracz, do którego kierujemy zapytanie zawsze otrzymuje od nas 1 kartę miodku, a 1 karta trafia na stos kart odrzuconych.

Fun fact – do dzisiaj boję się karaluchów w równym stopniu, co pająków, choćby miały tylko kilka mm długości, ale ten tutaj jest przesłodki!
Na czym polega jednak trudność? Otóż w talii kart znajduje się kilka karaluchów. Jeżeli trafimy na takiego jegomościa, zabiera on nam cały zebrany wcześniej miód (to dotkliwa strata :D). Karaluch tak jak i reszta kart kończy naszą turę. Gra zaś kończy się natychmiast, gdy któryś z graczy dobierze swojego szóstego owada. To on zostaje zwycięzcą.
Hotel pod pajęczą siecią – mieszanina prostych i sprawdzonych mechanik

Ilustracje są sympatyczne i na pewno spodobają się każdemu
Większość gier, w które mogą pograć pięciolatki to wariacje na temat klasycznego memory tudzież bardzo proste układanki logiczne. „Hotel pod pajęczą siecią” ma zasady, z którymi poradzą sobie maluchy, ale jednocześnie, które potrafią być wciąż atrakcyjne dla dorosłych. Wszystko to, dzięki udanemu połączeniu dwóch mechanik. Mamy tu oczywiście również aspekt trenowania pamięci (bo staramy się zapamiętać, jaki owad trafił do stosu innego gracza, by później go pozyskać dzięki miodkowi), ale dodatkowo jest tu całkiem zgrabne push your luck, czyli po prostu testowanie własnego szczęścia.
Ta mechanika zachodzi tylko w przypadku wyciągnięcia karty miodku, która jak wspominałam jako jedyna nie kończy tury gracza. W teorii decyzyjność jest tu niewielka, no bo nie mamy przecież wpływu na to, jaką kartę odkryjemy, ale pojawienie się miodku drażni w nas strunę hazardzisty… Ryzykować dalej, żeby na kolejny ruch mieć już 2 karty albo chociaż mieć szasnę na odkrycie pasującego nam owada, czy odpuścić, bo może wypaść karaluch i zostaniemy z kwitkiem?

Im więcej graczy, tym weselej
Odkrywanie kart w ciemno wzbudza także emocje samo w sobie, nawet jeśli nie jest to nasza tura – podobnie jak przy black jacku. Co tam teraz wypadnie? Ktoś zdobywa miodek? Reszta stołu buczy. Ktoś odkrył pająka i jesteś jedynym graczem z pojedynczym owadem? Peszek :D. Negatywna interakcja jest delikatna i właściwa grze dla dzieci – nie robimy sobie na złość zbyt często, lecz kiedy jest taka okazja, nikt sobie jej nie odpuści ;-).
Hotel pod pajęczą siecią – co jeszcze warto wiedzieć?

A to skorek elegant
W „Hotel pod pajęczą siecią” można grać od 2 do 4 graczy, jednak z naszych obserwacji wynika, że to ten typ gry, w którym im więcej osób zasiądzie do stołu, tym lepiej. Granie we dwójkę jest mniej emocjonujące – łatwiej zapamiętuje się jakie karty schował przeciwnik, a wyciągnięcie pająka nie rodzi żadnych dylematów komu i jakiego owada wyrzucić z hotelu. Dlatego rekomenduję ten tytuł do grania w przynajmniej 3 osoby.
Jeśli chodzi o regrywalność to na pewno jest ona wysoka. Partie są dość szybkie, faktycznie około 15-20 minut, co sprawia, że od razu chce się rozegrać następną i dokonać rewanżu. My zazwyczaj przy jednym posiedzeniu robimy cztery rundki, by każdy miał okazję być pierwszym graczem.

I cyk – wygrana!
Warto pochwalić także samo wykonanie. Rysunki są kolorowe, a owady, które w teorii nie są zbyt wdzięcznym tematem na grę, tutaj wywołują wyłącznie delikatny uśmiech. Nawet mucha, która w rzeczywistości każdego irytuje, lub karaluch, który wzbudza w nas obrzydzenie tutaj są ładnie zantropomorfizowane. Owadzi turyści pewnie bardziej przypadną do gustu dzieciom, ale i dorosłych ta kreska na pewno nie będzie kłuła w oczy. Kompaktowe pudełko sprzyja też zabieraniu gry w podróż. Zauważcie też, że na kartach nie ma jakichkolwiek symboli czy opisów – to atut nie tylko wtedy, gdy gramy z maluchami ale i osobami nie władającymi naszym językiem.
Hotel pod pajęczą siecią – Podsumowanie

Zaskakująco dobra gra :-)
„Hotel pod pajęczą siecią” jest oczywiście w pierwszej kolejności grą dla dzieci, ale nam bardzo się także spodobał – a to naprawdę rzadkość. Co ciekawe w oryginalnym wydaniu gra dedykowana jest nie pięcio, ale siedmiolatkom. Z jakiegoś powodu w Polsce ten próg wiekowy został o 2 lata obniżony. Czy słusznie? Moim zdaniem tak. Nie widzę przeszkód, by maluchy załapały tu zasady. Jedyną kwestią, z którą młodsze dziecko może tu sobie nie poradzić jest konieczność przełykania porażki, czyli pecha związanego z dociąganiem kart.
Bez cienia żenady czy wstydu przyznaję, że wolimy sobie częściej odpalić właśnie taki uroczy, malutki tytuł, w którym nie trzeba zbyt głęboko kombinować, niż rozkładać plansze z kilkudziesięcioma komponentami i przepływać przez zawiłe instrukcje oraz zasady, które uciekają z pamięci po jednej grze. Dla nas nowość Muduko to spore i pozytywne zaskoczenie. Nie nudzi się mimo prostoty, zapewnia dużo emocji mimo relatywnie niskiej decyzyjności, a ekologiczny motyw promujący hotele dla owadów zasługuje tylko i wyłącznie na pochwałę.
No i to wszystko w szalenie atrakcyjnej cenie! Tu znów Muduko odwaliło kawał dobrej roboty, bo ze świecą szukać tak przyjemnych gier poniżej 30 zł. Zdecydowanie polecam do familijnych rozgrywek – zwłaszcza miłośnikom lekkich tytułów.
Hotel pod pajęczą siecią - Ocena końcowa
-
7/10
-
9/10
-
6/10
-
8/10
-
10/10
Hotel pod pajęczą siecią - Podsumowanie
Ekologiczne przesłanie, sympatyczni owadzi goście, zasady, które mimo prostoty nie nużą – to gra, do której my, grono dorosłych, zaskakująco chętnie wracamy. Przyjemna, wakacyjna i lekka pozycja, którą na pewno warto mieć w kolekcji.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- zależy Ci na niskim progu wejścia i przejrzystych zasadach
- szukasz gry ekologicznej, zarówno pod kątem produkcji jak i motywu
- lubisz gry, w których wiele zależy od szczęścia gracza
- masz ograniczony budżet
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- kreskówkowa, dziecięca oprawa przeszkadza Ci w odbiorze
- nie akceptujesz wysokiej losowości
- nie lubisz gier, w których jest niska decyzyjność
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Muduko