Karolina, Kazik i wydra Hiacynta ruszają tropem złodzieja Zagadroida - pierwszego na świecie robota, który potrafi wymyślać zagadki na temat wszystkiego co widzi. ``Dziennik: Zagadkowa Podróż`` to pierwszy gamebook dla dzieci, czyli książka z fabułą przetykaną łamigłówkami.
Do tej pory na polskim rynku wydawniczym (nie licząc komiksów paragrafowych) ukazały się już dwa gamebooki. „Dziennik 29”, w którym odkrywaliśmy historię zaginionej ekspedycji oraz „Wyprawa 1907”, w której razem z pewnym marynarzem próbowaliśmy rozwiązać tajemnicę mrocznego statku. Obydwa tytuły kierowane były dla nastolatków i starszych graczy. Na szczęście teraz, za sprawą Michała Gołębiowskiego („Rakieta Imprezowa”), („Spaghetti”) i Wojtka Grajkowskiego („Wodny Szlak”, „Roll & Wall: Wspinaczka”) z tej samej formy rozrywki będą mogły skorzystać dzieci.
„Dziennik: Zagadkowa Podróż” – hej, przygodo!
„Dziennik: Zagadkowa Podróż” adresowany jest do najmłodszych czytelników, czyli około 8-10 latków. Fabuła ma charakter przygodowo-edukacyjny. Wszystko zaczyna się od wizyty rodzeństwa, Karoliny i Kazika w ośrodku badań naukowych, gdzie pracują ich rodzice. Opracowano tam Zagadroida, czyli robota, który potrafi tworzyć łamigłówki na dowolny temat. Rodzice proszą dzieci o pomoc w testach nad maszyną na zewnątrz laboratorium. Oczywiście dla maluchów to sama frajda. Niestety ignorują przy tym ostatnie zalecenie rodziców i nie odnoszą Zagadroida na noc do instytutu. Nad ranem okazuje się, że ktoś porwał maszynę z ich sypialni. Na szczęście dzieciom pozostał terminal, który pokazuje miejsce przebywania Zagadroida.
Robot został jednak tak stworzony, by komunikować się w formie zagadek, zatem nie może on podać dzieciom adresu lokalizacji w bezpośredniej formie. Czytelnik razem z Karoliną, Kazikiem i ich wydrą Hiacyntą próbuje rozwikłać wskazówki Zagadroida, by dogonić złodzieja. Ten, jak łatwo się domyślić, ciągle się jednak przemieszcza. I to na bardzo dalekie dystanse. Dzieci odwiedzą Rotterdam, Jokohamę, Wenecję i parę innych miast na całym świecie.
Jak przystało na książkę dla dzieci wszystko jest napisane prostym językiem. Nie brakuje tu zabawnych sytuacji, ciekawostek o znanych miejscach i przede wszystkim – przygód. Tempo akcji jest też umiarkowane – rodzeństwo nie biegnie na złamanie karku za złodziejem, a raczej ma czas na swobodne zwiedzanie miast. To naprawdę fajna lekcja geografii, zwłaszcza, że nie mówimy tu o lokacjach dobrze znanych maluchom. Fajnie, że zamiast stolic twórcy postawili na mniej oczywiste scenerie.
– Głównym wyzwaniem fabularnym było wymyślenie historii, która w miarę logicznie tłumaczyłaby, dlaczego bohaterowie podróżują po świecie, rozwiązując zagadki. Chcieliśmy, żeby z jednej strony w opowieści była jakaś dynamika i napięcie, a z drugiej, żeby zagadki faktycznie stanowiły część fabuły, a nie były do niej doklejone na siłę. Dlatego stworzyliśmy Zagadroida i wyposażyliśmy go w zdolność wysyłania zarówno zagadek, jak i współrzędnych GPS. Następnie pozwoliliśmy tajemniczemu złoczyńcy go porwać i posłaliśmy w pościg za nimi dwoje nastolatków i wydrę. (…)
Dobrą zabawą był również dobór miejsc, które odwiedzą bohaterowie w czasie podróży. Chcieliśmy pokazać takie, które są unikatowe, ale nie są oklepane. Później dobieraliśmy zagadki, tak by dobrze pasowały do specyfiki miejsc – do gigantycznego portu w Rotterdamie lub do inkaskich ruin w Machu Picchu. Wszystko to łączyliśmy stosowną fabułą – powiedzieli mi autorzy.
„Dziennik: Zagadkowa Podróż” – aż 40 zagadek do rozwiązania
Największą frajdę stanowi jednak nie tyle opowieść, co pokonywanie kolejnych trudności, czyli rozwiązywanie zagadek. Tych jest tutaj aż 40 – całkiem niezły wynik jak na 124 strony tekstu. Twórcom zależało na różnorodności i muszę przyznać, że jest do odczuwalne. W zasadzie nie znajdziemy tu dwóch tych samych łamigłówek. Są tu zadania wymagające dobrej obserwacji, manipulowania książką (zaginanie kartek, zmiana perspektywy itd.), rysowania, odnajdywania wzorca i posługiwania się czystą logiką. Ich poziom jest całkiem niezły. Tu powinnam napisać, że dorosła osoba poradzi sobie z całą książką bez jednej próby zaglądania do systemu podpowiedzi, ale wtedy musiałabym skłamać.
Ze wstydem przyznaję, że i mnie i Grześka pokonały trzy zagadki – z piłeczką Hiacynty (a odpowiedź – banalna! Jakże byłam zła, że jej nie zauważyłam!), ze szczeblami drabinki (no cóż, poszliśmy za daleko w matematykę) i z odgadnięciem pewnego nazwiska (bardzo fajna zagadka sprawdzająca pamięć i uwagę – jak widać nam ich zabrakło ;D). Za wyjątkiem paru przypadków, gdzie po prostu znałam schemat „działania” takich zagadek, zawsze musiałam poświęcić trochę czasu na przemyślenia. Nie ma tutaj banałów ani też zadań wymagających skomplikowanych obliczeń. Ciężko przewidzieć, co dziecku może sprawić więcej, a co mniej trudności, bo każdy z nas rozwija się i myśli inaczej, ale tu właśnie przechodzimy do bardzo dobrego systemu podpowiedzi.
Autorzy opracowali sprytny mechanizm. Na końcu książki znajdziemy dekoder, który musimy najpierw wyciąć. Zawiera on dwie strony – jedna służy do sprawdzenia, czy odpowiedzieliśmy prawidłowo, druga z kolei daje delikatną podpowiedź. Gdy rozwiążemy już daną zagadkę – zazwyczaj rozwiązaniem jest słowo lub liczba – szukamy wyniku na kartach indeksu znajdującego się na końcowych stronach. Następnie przykładamy do książki dekoder czerwoną stroną do góry w taki sposób, by w ramce „rozwiązanie” pojawiło się wybrane przez nas hasło. Jeżeli w pozostałych ramkach ukażą się symbole, które odpowiadają tym z terminala zagadki, oznacza to, że rozwiązaliśmy łamigłówkę prawidłowo. Jeżeli symbole będą inne, oznacza to, że odpowiedź jest błędna i należy próbować rozwiązać zagadkę jeszcze raz. Analogicznie postępujemy z drugą, niebieską stroną dekodera, gdy szukamy podpowiedzi do zadania.
Dzięki temu, że dekoder jest papierowy, obyło się bez konieczności używania internetu i smartfonu, co było do tej pory nieodłącznie związane z serią gamebooków dla dorosłych. Tym samym, może i interaktywność jest nieco mniejsza, ale dzieci i tak mają za dużo kontaktu ze światem wirtualnym na co dzień. Moim zdaniem jest to całkiem udany kompromis.
Na końcu każdego rozdziału znajdziemy też dokładne wyjaśnienia zagadek. Dzięki temu, nawet jeżeli ktoś poczuje, że łamigłówka go przerasta, może dowiedzieć się, jak powinno się dojść do rozwiązania.
Dziennik: Zagadkowa Podróż – sympatyczne ilustracje Tomka Domańskiego
Oczywiście sam tekst nie byłby atrakcyjny dla dzieci, dlatego każda strona „Dziennika: Zagadkowej Podróży” wypełniona jest rysunkiem. Stylistyka przypomina mi klasyczne, polskie bajki dla dzieci – „Bolka i Lolka”, czy „Reksia”. Zagadroid nie przypomina w niczym współczesnych, humanoidalnych robotów. To raczej takie urocze wyobrażenie o inteligentnych machinach sprzed pół wieku, jak Rosie z „Jetsonów” ;-). Widać, że artysta lubuje się ogólnie w rysunkach postaci, bo to ich jest tutaj najwięcej. Osobiście wolałabym może ciut więcej rysunków architektury z tych wszystkich zakątków jakie po drodze zwiedzamy, ale może w finalnej wersji jest z tym nieco lepiej niż w moim prebooku, w którym jeszcze brakowało kilku ilustracji.
– Praca nad książką z chłopakami była głównie dobrą zabawą (choć wytężonej pracy i pisania uwag o 2 w nocy też trochę było). Po otrzymaniu tekstów wziąłem się najpierw za projektowanie postaci. Autorzy szybko zakochali się w wydrze Hiacyncie i jedyne co chcieli zmieniać u bohaterów to “kulfoniaste” nosy na “jakieś normalniejsze”, nad czym nadal ubolewam. Przy pracy nad ilustracjami do fabuły musiałem zwiedzić kawał świata (przez internet), żeby dobrze odwzorować na rysunkach miejsca odwiedzane przez Zagadroida i postaci opisane w tekście. Największym wyzwaniem było zilustrowanie niektórych zagadek (przez ich różnorodność i skomplikowanie) i – jak zawsze – uzgodnienie okładki, z której wszyscy byliby zadowoleni – komentuje Tomek Domański.
Na pewno patrzy się na całość z uśmiechem na twarzy. Nie wyobrażam sobie, by jakiemukolwiek dziecku ten gamebook mógł się nie spodobać. Nawet jeżeli nasza pociecha nie lubi czytać, to może zapali się na widok fajnych zagadek. I w drugą stronę – pociechy, które lubią przygody będą mogły niejako poczuć się, że w nich uczestniczą poprzez rozwiązywanie kolejnych łamigłówek. Ja bawiłam się tu na tyle dobrze, że z niecierpliwością będę wypatrywała kolejnej części, bo ta, jak sami się przekonacie po dotarciu do finału – z pewnością nastąpi :-).
-
9/10
-
8/10
-
10/10
Dziennik: Zagadkowa Podróż - Podsumowanie
Wciągająca historia detektywistyczna dla dzieci od 8 lat, która wypełniona jest unikalnymi zagadkami. Zdecydowanie polecamy!
Książka powinna Ci się spodobać jeżeli:
- szukasz nietuzinkowej rozrywki dla dziecka
- szukasz łamigłówek, które rozwiną w dziecku ciekawość świata
Książka może Ci się nie spodobać jeżeli:
- szukasz czegoś, w co dziecko zagrałoby więcej niż raz (patrz -> „Cortex”, „Timeline”)
User Review
( votes)