„Dominion” to bez wątpienia król deckbuildingu. Podstawka jest świetna, ale jak ta gra rozwija skrzydła z dodatkami! Pierwszym z nich jest „Przystań”, który poza mnóstwem kart wprowadza przede wszystkim świetną mechanikę następstw.
W pierwszej połowie 2022 roku IUVI Games wypuściło drugą edycję „Dominiona”. Z miejsca zakochaliśmy się w tej karciance i nie ukrywam, że mocno czekaliśmy na dodatki. Przypomnę raz jeszcze, że cały cykl nie jest nowością, lecz był przez kilka lat wyprzedany. Do naszych rąk na początek trafiła „Przystań” oraz „Pieśń Nocy”. Choć początkowo sądziłam, że mroczny klimat tego drugiego rozszerzenia bardziej trafi w mój gust, zwłaszcza, że piracka tematyka mnie nigdy nie grzała, to jednak to właśnie „Przystań” bardziej mi siadła, dlatego to właśnie ona idzie do recenzji na pierwszy ogień.
Dominion: Przystań – morze zawartości choć odrobinę okrojone
Podstawka „Dominiona” to kolos zawierający pół tysiąca kart. „Przystań” ma ich co prawda mniej bo „tylko” trzysta, ale nadal jest to naprawdę konkretna liczba. Zacznijmy od zewnętrza. Okładka drugiej edycji została przerysowana przez Radosława Jaszczuka i to na korzyść. Teraz obrazek jest bardziej dynamiczny, ma cieplejsze i intensywniejsze barwy kojarzące się z piratami. Przy podstawce narzekałam na nierówny poziom ilustracji na kartach. Tym razem jest inaczej. Nadal odpowiadają za nie różni artyści przez co może i różnią się stylem, ale obrazki wywołują bardzo dobre wrażenie. Karty takie jak Nabrzeże, Latarnia morska czy Przyczółek spokojnie mogłyby uchodzić za malarskie pocztówki z wakacji.
To teraz konkrety. Po pierwsze w stosunku do pierwszej edycji usunięto tu 8 typów kart Królestwa, ale w zamian za to dodano 9 nowych, czyli sumarycznie mamy o jeden typ kart więcej. Ze względu na to usunięto też jednak żetony embarga, 6 podkładek okrętu oraz te piękne, złote monetki – te wszystkie gadżety związane były z tymi typami Królestwa, których już nie znajdziemy w nowym wydaniu. Nie znam powodów takiej decyzji, ale przypuszczam, że dodatki niepotrzebnie wpływały na cenę i tak nietaniego rozszerzenia.
Skupmy się jednak na tym, co jest. Pudełko wyposażone jest w insert, który pozwala wygodnie przetrzymywać posegregowaną zawartość (nawet z kartami w koszulkach). Jedyną pierdołą, do której mogę się przyczepić jest zmieniony układ nazw na wkładce do insertu. W podstawce karty układaliśmy według wartości (od góry trójki, potem czwórki itd.). Tu zaś podział jest alfabetyczny i przez to jakoś gorzej szuka mi się i później odkłada karty na swoje miejsce. Poza 300 kartami pudełko zawiera także po 6 podkładek Wyspy i 6 podkładek Wioski Tubylców. Instrukcja ponownie jest świetnie wytłumaczona i zawiera nie tylko szczegółowe opisy kart ale i sugestie z jakimi układami warto grać miksując ten dodatek z pozostałymi.
Dominion: Przystań – nowości w mechanice
Przede wszystkim „Przystań” wprowadza do zabawy zupełnie nowy typ akcji: są to pomarańczowe karty następstw. Taką kartę zagrywamy z ręki normalnie w turze i wykonujemy jej efekt, ALE nie odrzucamy na stos kart odrzuconych w fazie porządku. Następstwa pozostają na stole i dają dodatkowy efekt w kolejnej turze. Dopiero wtedy lecą na stos. Innymi słowy odpalają się podwójnie, dzięki czemu są w rozgrywce całkiem pożądane i pozwalają lepiej zaplanować ruchy minimalizując nieco losowość. Nie musicie przy tym martwić się, że zgubicie się z efektami kart – wystarczy przekręcać na bok te następstwa, które były użyte w bieżącej turze.
Ciekawe są również dwie karty, z którymi związane są podkładki. Jedną z naszych ulubionych została Wyspa, która jest zarazem akcją jak i zapewnia punkty zwycięstwa. Gdy użyjemy jej w grze po raz pierwszy dobieramy podkładkę Wyspy i odkładamy na nią nie tylko kartę Wyspy ale dowolną inną z ręki. Ponieważ nie wracają one już do końca rozgrywki (ale nadal liczą się przy podliczaniu punktów), najlepiej odrzucać z nią inne karty zwycięstw, by nie zapychały nam ręki.
Wioska tubylców z kolei pozwala dokonać wyboru: możemy albo odłożyć na podkładkę bez podglądania wierzchnią kartę z talii, albo zabrać z podkładki wszystkie wyłożone na nią karty (stają się one jawne, gdy trafiają na podkładkę).
Dominion: Przystań – wrażenia z gry
Wiem, że znajdą się ludzie, którzy twierdzą, że „Dominion” nie ma klimatu, ale nam dużo nie trzeba, by przenieść się w wyobraźni w erę średniowiecznego fantasy. „Przystań” zabiera nas tym razem w morze. Znajdziemy tu zatem okręty, lokacje handlowe, przemytników, piratów, a nawet morską czarownicę. I naturalnie, nie wszystkie karty są immersyjne, ale całkiem sporo ma trafnie dobrane akcje. Przykładowo mapa skarbu (absolutnie ją uwielbiamy!) wylatuje na śmietnisko, gdy tylko pojawi nam się na ręce, ALE jeżeli w tym momencie będziemy mieli dwie mapy skarbu, to za odrzucenie ich na śmietnisko otrzymamy aż 4 karty złota. Jest ryzyko, jest zabawa :D. Kieszonkowiec rabuje pozostałych graczy z miedziaka, a pirat pozwala pozyskać za darmo kartę o wartości do 6 zarówno jako następstwo jak i jako reakcję na dodanie przez innego gracza karty skarbu.
„Przystań” odrobinę wydłuża turę gracza z uwagi na karty następstw, ale za to pozytywnie wpływa na interakcję. Mamy tu dwa typy kart rzucające klątwy oraz 5 typów wpływających lub czerpiących korzyści z działań rywali. Mieszając „Przystań” z podstawką otrzymujemy w naszym odczuciu jeszcze ciekawszą grę, choć tak jak i w podstawce nie wszystkie typy kart robią tu efekt wow. Niektóre jak Bocianie Gniazdo dają nam wymierne korzyści, inne jak Bazar czy Magazyn nie wnoszą nic nowego do gry względem podstawowej talii. Tych drugich jest jednak znacznie mniej. Ponieważ „Przystań” możemy dowolnie łączyć z innymi dodatkami, jestem pewna, że każdy gracz znajdzie tu dla siebie przynajmniej kilka fajnych kart, bez których już nie będzie chciał grać.
Czy zatem polecamy „Przystań”? No ba! To jest must have dla fanów „Dominiona”, zwłaszcza, jeżeli lubimy morskie klimaty. Jeżeli chcecie ograniczyć losowość i wprowadzić więcej interakcji, to „Przystań” doskonale się do tego nadaje. Z dwojga dostępnych w II edycji dodatków ten jest przystępniejszy „w obsłudze” i mając do wyboru tylko jeden z nich, zdecydowalibyśmy się właśnie na niego, choć obydwa nieźle urozmaicają rozgrywkę i dobrze wpływają na jej regrywalność. Pamiętajcie też, że obydwa dodatki nie są samodzielne. Do rozgrywki niezbędne są karty skarbów i zwycięstw z podstawki.
Dodatek otrzymałam na własność od wydawnictwa IUVI Games na potrzeby stworzenia recenzji. Wydawnictwo nie miało wpływu na treść i wyrażoną opinię.