Są gry, w których zakochuję się od pierwszej wzmianki i do których wracam z ogromną radością. Takim tytułem jest tegoroczny ``Azul``, który zachwyca wykonaniem i elegancką mechaniką.
„Azul” to przedstawiciel gatunku gier abstrakcyjnych, który angażuje gracza w zbieranie zestawów i układanie najbardziej punktowanych wzorów płytek na swoich planszetkach. Tytuł Michaela Kieslinga zdobył wystarczająco dużo nagród w tym roku, by poświęcić mu uwagę, choć „na papierze” w mechanice gry, nie ma niczego elektryzującego. Za sukces tej gry odpowiada głównie wykonanie, czyli ceramiczne płytki, których wciąż chce się dotykać…
„Azul” co w pudełku?
Gdy wzięłam do ręki pudełko „Azula” pierwsze co pomyślałam to to, że jest wyjątkowo ciężkie jak na swój standardowy rozmiar. Sama okładka, jak i tytuł, nawiązuje do azulejo, czyli cienkich, kwadratowych płytek pokrytych błyszczącym szkliwem, które były produkowane w Portugalii na przestrzeni XIV i XV wieku. „Azul” to po portugalsku kolor niebieski i choć pierwsze mozaiki z azulejo były właśnie utrzymane w niebiesko-białej kolorystyce, to w grze znajdziemy bardziej współczesne warianty płytek, które występują tutaj w aż pięciu wzorach.
Od razu moją ulubioną płytką została czarna, chociaż nie potrafię też nie zachwycać się turkusową, przypominającą płatek śniegu czy żółtą, z florystycznym motywem. Magia azulejo tkwi w ich układzie, bo o ile pojedynczy kafelek nie zrobi na nikim wrażenia, to jakakolwiek mozaika przykuje już wzrok na dłużej. W grze do dyspozycji oddanych zostaje 100 płytek. Materiał, z jakiego są wykonane sprawia, że przyjemnie się je trzyma w dłoniach – są chłodne, śliskie, gładkie, niczym mokry, oszlifowany kamień. Z psychologicznego punktu widzenia świetnie wpasowuje się to w mechanikę gry, bo piękne przedmioty chętniej kolekcjonujemy i zbieramy.
Ale to rzecz jasna nie koniec cudowności. „Azul” składa się także z 9 dużych żetonów tzw. warsztatów, które pięknie prezentują się na stole. Poza dwustronnymi planszetkami dla 4 graczy stosowanych w dwóch wariantach zabawy, znajdziemy tu jeszcze 4 znaczniki punktacji, 1 płytkę gracza rozpoczynającego oraz porządny, gruby, płócienny woreczek do płytek.
Każdy z komponentów to klasa sama w sobie. Instrukcja jest także czytelna i nie pozostawia wątpliwości, co do rozgrywki. Jedyne co w „Azulu” może niektóre osoby drażnić to łatwo przesuwający się znacznik punktacji, który ślizga się po planszetce przy każdym ruchu. Przydałyby się wydrążone otwory w tekturce, by znacznik pewniej siedział na swoim miejscu.
Azul – zasady gry
Gdy każdy z graczy otrzyma swoją planszetkę i znacznik gracza, na stole rozkłada się odpowiednią ilość żetonów warsztatów i wykłada na każdy z nich losowo po 4 płytki. Znacznik pierwszego gracza jest w pierwszej rundzie losowo przydzielany. Rozpoczynając od pierwszego gracza w swoim ruchu każdy gracz ma do wyboru dwa ruchy:
- pobiera wszystkie płytki jednego koloru z jednego żetonu, a resztę przerzuca na pusty środek stołu
- pobiera wszystkie płytki jednego koloru ze środka stołu (w kolejnych rundach pierwsza osoba, która się na to zdecyduje pobiera wtedy znacznik pierwszego gracza)
Po zabraniu płytek gracz musi od razu ułożyć je na swojej planszetce w jednej z pięciu linii, układając je od strony prawej do lewej. W pierwszym rzędzie można położyć tylko jedną płytkę, w ostatnim – pięć. W danym rzędzie można położyć tylko taki sam kolor płytki, jak już istniejąca. Należy w taki sposób układać płytki, by jak najszybciej zapełniać rzędy, gdyż tylko wtedy dany kolor płytki zostanie umieszczony na mozaice z prawej strony pod koniec rundy, co z kolei przyniesie punkty.
Ponadto nie wolno kłaść płytki danego koloru do pustego rzędu, jeżeli na ścianie po prawej stronie w tym samym rzędzie znajduje się już płytka o tym kolorze. Jeżeli weźmiemy więcej płytek niż możemy ułożyć według powyższych zasad, nadmiarowe kafelki lądują w rzędzie na dole planszy – jest to tzw. podłoga, która przynosi minusowe punkty za każde wypełnione pole.
Po dołożeniu płytek kolejka przechodzi na następnego gracza. Ten etap rundy trwa dopóty, dopóki nie skończą się wszystkie płytki na środku stołu i w warsztatach. Teraz następuje etap układania mozaiki, czyli punktowania.
Z każdego kompletnego rzędu przenosimy skrajną prawą płytkę na odpowiadające mu pole na prawej części planszetki (ścianie). Za taki manewr natychmiast otrzymujemy punkty:
- jeżeli dołożona płytka nie przylega do żadnej innej otrzymujemy 1 pkt
- jeżeli przylega do jakiejkolwiek innej w poziomie lub pionie to za każdy rząd/kolumnę otrzymuje się tyle punktów, ile płytek jest w grupie przylegającej
Gracz przenosi żółtą i niebieską płytkę na ścianę po prawej stronie. Rząd czerwonych i czarnych płytek nie został ukończony, więc te płytki zostają na swoim miejscu
Płytki z punktowanych rzędów zostają odrzucone do woreczka. A co z niekompletnymi rządkami? Ich nie dotykamy – pozostają na planszy do następnej rundy – tak długo, aż nie zostaną uzupełnione zgodnie z zasadami. Za płytki umieszczone na podłodze przyznaje się minusowe punkty i również odrzuca je do woreczka.
Jeżeli nikomu nie udało się ułożyć rzędu 5 płytek na ścianie, to przechodzi się do nowej rundy, czyli uzupełnienia płytek na żetonach i dobieraniu ich według kolejności. Gdy któryś z graczy ułoży dowolny z pięciu rzędów gra się kończy i do standardowej punktacji dodaje się jeszcze bonusowe punkty za ukończony rządek, kolumnę i pięć płytek w tym samym kolorze, które znajdą się na ścianie. Wygrywa osoba, która otrzyma najwięcej punktów.
Drugi wariant gry różni się tylko układem planszy – w tym przypadku ściana jest szara i to gracz decyduje o tym, jaki kolor płytek ułoży w danym rzędzie. Nie można jedynie ułożyć 2 płytek w tym samym kolorze w jednej kolumnie.
Azul – wrażenia z gry
Kiedy robiłam remont mieszkania parę lat temu i przyglądałam się pracy płytkarza, nawet przez myśl mi nie przeszło, że powstanie gra planszowa, która będzie nawiązywała tematyką do tej czynności i że zrobi to z takim urokiem. „Azul” jest bardzo lekką grą, taką, którą tłumaczy się w trakcie rozgrywki i którą wszyscy „chwytają” w lot po pierwszym punktowaniu. Losowość jest tutaj marginalna, sprowadzona jedynie do wylosowanych płytek na początku rundy. Później, każdy ruch gracza przynosi pewne konsekwencje.
Wbrew pozorom nie jest to układanka, w którą można grać na „ślepo”. W „Azulu” trzeba bacznie obserwować co zbierają przeciwnicy, jakie płytki zostają na środku i w jakiej liczbie. Czasem niekoniecznie opłaci się „maksowanie” swoich rzędów, a przeszkadzanie rywalom tzn. doprowadzanie do sytuacji, w której zmuszeni będą zabrać płytki w kolorze, który im przyniesie minusowe punkty. Za tą nieoczywistą, można powiedzieć elegancką, negatywną interakcję,absolutnie ten tytuł kocham.
Ponieważ w grze nie znajdziemy ani grama tekstu, „Azul” doskonale sprawdzi się w wielojęzycznym towarzystwie. Poradzą sobie z nim także dzieci (od 8 lat wzwyż), osoby starsze, amatorzy, którzy nie znają żadnej współczesnej gry planszowej. Ale i wyjadacze, którzy na co dzień obcują z o wiele bardziej zaawansowanymi grami tutaj także się odnajdą. To uniwersalna pozycja o spokojnym tempie, która wywołuje dużo emocji w końcowej fazie, gdy walka o dany kolor staje się bardziej zażarta.
Miło, że pokuszono się o dwa rodzaje planszy, bo dodatkowy wariant zawsze zwiększa regrywalność, która swoją drogą jest tutaj i tak wysoka (serio, nie znam nikogo, kto poprzestałby na 1 partii, rewanż jest oczywistością, choć gra wcale nie jest krótka). Szkoda jedynie, że „Azul” nie ma trybu dla pojedynczego gracza, bo myślę, że fajnie układałoby się też płytki walcząc z „wirtualnym” przeciwnikiem o jak najwyższy wynik.
Zdjęcie z serduszkiem nie trafiło na okładkę tej recenzji bez powodu. Naprawdę kocham ten tytuł i gram w niego często. W dwójkę gra się całkiem szybko, ale równie miodnie co w składzie czteroosobowym. Teraz pozostaje mi tylko wypatrywać na horyzoncie „Witraży Sintry”, czyli kolejnego „Azula” od Michaela Kieslinga.
- „Azul” kosztuje ok. 130 zł – sprawdź najlepsze promocje w sklepach internetowych
Azul - Ocena końcowa
-
10/10
-
9/10
-
7/10
-
9/10
-
9/10
Azul - Podsumowanie
Moja wielka, abstrakcyjna miłość. Uniwersalna pozycja dla tych co grają często, okazjonalnie lub nie grali do tej pory w ogóle! Doskonała na prezent ze względu na wysoką estetykę wykonania (także dla obcokrajowców). Kto by pomyślał, że gra o układaniu płytek na ścianie będzie tak fascynująca…
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- uwielbiasz gry z mechaniką zbierania zestawów i tworzenia wzorów
- cenisz wysoką jakość elementów
- szukasz gry uniwersalnej, tak wiekowo jak i językowo
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- nie lubisz gier z nieoczywistą interakcją
- zbieranie zestawów Cię nudzi