Nie jestem w stanie zliczyć ile edycji ``Monopoly`` pojawiło się na rynku w czasie ostatniego wieku. Pomijając już wersje licencjonowane takie jak ``Monopoly Star Wars``, czy ``Monopoly LEGO`` w Polsce wydano także planszówki wzorowane na tym klasyku m.in. ``Fortunę``, ``Bankruta!`` czy ``Eurobusiness``. Najpierw Granna, a później Trefl wydał jeszcze jeden ``odłamek`` symulacji handlu nieruchomościami. Tylko czy w tej materii da się jeszcze pokazać coś oryginalnego?
„Anty-Monopoly” jak sama nazwa wskazuje bardzo stara się odróżnić od oryginału, zachęcając jednocześnie fanów ekonomii obietnicą najbardziej zbalansowanej mechaniki gry z możliwych. Dzięki współpracy profesora ekonomii Ralpha Anspacha i profesora matematyki Irvina Hentzela opracowano zasady, które mają rzekomo wiernie odwzorowywać realia współczesnego rynku nieruchomościami. A rynek ten jak dobrze wiemy nie jest sprawiedliwy i nie stawia równych szans. Młodzi przedsiębiorcy muszą się w nim zmierzyć z monopolistami, którzy nie dadzą się łatwo zbić z pantałyku. Pomysł przydzielenia graczom innych ról i uprawnień jest w teorii błyskotliwy. Niestety, w praktyce okazuje się wręcz zupełnie odwrotnie.
Anty-Monopoly – Co w pudełku?
„Anty-Monopoly” tylko pudełko ma „ładne”. Cała reszta przypomina oszczędnie wykonany prototyp. Niektórym spodoba się takie minimalistyczne, białe tło i uboga grafika, inni będą zawiedzeni tym, że nie ma na czym zawiesić oka. Kwestia gustu. Lepiej prezentują się na pewno pieniądze o cienkiej gramaturze i wzorach stylizowanych na euro. Tak jak w klasycznym pierwowzorze znajdziemy tu również 35 pomarańczowych figurek domów i 15 zielonych figurek hoteli, 2 kości oraz 28 kart tytułów własności.
Zamiast tradycyjnych kart szansy „Anty-Monopoly” oferuje podział na 25 kart losu dla Monopolistów i 25 kart losu dla Przedsiębiorców. Karty te są również bardzo oszczędne pod kątem stylistyki – mają białe tła i czarne napisy ozdobione rysunkowymi ilustracjami. Pochwalić możemy wypraskę, w której wygodnie da się umieścić wszystkie nominały oraz resztę elementów.
Paradoksalnie najgorzej wykonaną częścią zestawu są pionki, które postanowiono przygotować tylko w dwóch kolorach, w mało różniących się od siebie formach. Z pewnością miały one odzwierciedlać podział na Monopolistów i Przedsiębiorców ale na bogów starych i nowych, można to było zrobić w lepszy sposób, dobierając chociażby inną kolorystykę. W obecnej postaci jak można się łatwo domyślić, pionki ustawicznie się mylą. Nie ma też absolutnie żadnej potrzeby by na planszy wyróżniać klasę gracza, więc wykonanie pionków oceniamy jako mocno chybione.
Anty-Monopoly – zasady gry
Koszty budowy dla Przedsiębiorców i Monopolistów są takie same, ale różnią się wysokością pobieranego czynszu
Ufam, że każdy z Was miał do czynienia przynajmniej raz w życiu z klasycznym „Monopoly” i wie na czym polega ta gra. Najprościej ujmując, gracze kolejno rzucają kośćmi, przesuwają swój pionek o wskazaną liczbę pól i wykonują akcje związaną z danym polem. Jeżeli staną na niezajętym jeszcze budynku mogą go wykupić na własność, a wtedy gracz, który stanie na tym polu będzie musiał im zapłacić czynsz w wysokości uzależnionej od aktualnego stopnia rozwoju obiektu. Celem jest oczywiście doprowadzenie do bankructwa konkurentów i zostaniu najbogatszym graczem.
Przedsiębiorcy i Monopoliści kupują nieruchomości po takiej samej stawce i otrzymują ten sam czynsz za nieruchomość bez zabudowy. Ale w przypadku wybudowania chociażby jednego domu stawki za czynsz są już odmienne – dwukrotnie wyższe otrzymują Monopoliści. Mają oni jednak utrudnioną możliwość zabudowy – są w stanie postawić dom dopiero wtedy gdy w danym mieście są właścicielami przynajmniej dwóch ulic. Łatwiej z kolei jest im postawić hotel – wymaga on bowiem jedynie posiadania 3 domów, a nie 4 jak w przypadku Przedsiębiorców.
Różnica leży także w hipotekach – Monopoliści nie mogą posiadać żadnych budynków w mieście, w którym choćby na jednej z ulic ustanowiono hipotekę – oraz w czasie pobytu w „więzieniu” (Monopoliści, którzy tam trafią nie pobierają czynszu z tytułu posiadanych nieruchomości). Monopoliści obrywają także mocniej, gdy staną na polu „podatek dochodowy” – muszą oddać 20%, a nie 10% posiadanej gotówki.
Na kupnie kompanii transportowej Monopoliści mogą zarobić krocie (aż 320 euro za posiadanie 4 zakładów!), podobnie jak na kupnie elektrowni i gazowni (czynsz wynosi 10-krotność rzutu kością w przypadku posiadania tych dwóch obiektów). Z kolei Monopolista, który stanie na polu „Urząd Antymonopolowy” będzie musiał zapłacić do banku 160 euro podczas gdy Przedsiębiorca w zależności od rzutu otrzyma od bankiera 25 lub 50 euro. W zależności od roli ciągnie się także inne karty szansy, ale to jest już czysta kosmetyka – ani Monopolista ani Przedsiębiorca nie ma pod tym kątem lepiej czy gorzej.
W „Anty-Monopoly” można wybrać jeden z dwóch celów:
- doprowadzić wszystkich do bankructwa
- zostać najbogatszym monopolistą, gdy zbankrutują wszyscy przedsiębiorcy i vice versa
Anty-Monopoly – wrażenia z gry
Gdy zapoznaliśmy się z wszystkimi różnicami dotyczącymi dwóch frakcji sądziliśmy, że jest ich na tyle dużo, że istotnie wpłyną one na grę, pozwolą na większą strategię. Gdzież tam. Nie dajcie się zwieść tym szumnym obietnicom i modelowi matematycznemu. „Anty-Monopoly” to w dalszym ciągu do bólu losowa gra, która w żadnym stopniu nie zmusza do myślenia czy zarządzania swoimi zasobami. Wszystko opiera się na rzucie kością i tak jak w przypadku klasyka istnieje duże prawdopodobieństwo tego, że rozgrywki nigdy nie skończycie. Ba, nawet w samej instrukcji wspomina się o tym, że „można grać z ustalonym wcześniej limitem czasowym”. I jeśli już zdecydujecie się na ten tytuł to nawet nie próbujcie grać bez takiego ograniczenia.
Ale co z tymi frakcjami? Czy rzeczywiście są one dobrze zbalansowane? Niestety nie umiem się z tym stwierdzeniem zgodzić. Monopoliści mają zawsze trudniej, ponieważ żeby wybudować nieruchomość muszą zająć drugi obiekt własności w tym samym mieście. Ponieważ obiekty znajdują się obok siebie, a rzucamy dwiema kośćmi szansa na to, że w drugim ruchu uda nam się stanąć na nieruchomości tego samego miasta jest praktycznie zerowa. Muszą oni oblecieć całą planszę dookoła i mieć znów olbrzymie szczęście by stanąć na niezajętej wcześniej ulicy. Chyba nie muszę dodawać, że w tym czasie przeciwnicy mogą mu ten obiekt sprzątnąć sprzed nosa – zwłaszcza gdy gramy w pełnym składzie. A ponieważ przy każdej innej okazji Monopoliści zawsze są na gorszej pozycji niż Przedsiębiorcy trzeba być masochistą by wybrać sobie taką rolę w grze.
W „Anty-Monopoly” drażniła mnie też kiepska ekonomia. Rozbudowa nieruchomości w ogóle nie opłaca się Przedsiębiorcom, bo bez względu na to ile domów będą na niej posiadać, zwrot z inwestycji następuje po dziesiątym czynszu. Biorąc pod uwagę liczbę pól na planszy i totalną losowość kości szansa na zarobienie w tej grze jest niska. Więc cała gra sprowadza się do tego, że grając Monopolistami będziemy narzekać na to, że nie możemy zająć drugiej ulicy, a grając Przedsiębiorcami, że nie możemy zarobić kasy. Mimo to grać można w nieskończoność posiłkując się kartami szans, pobierając opłatę za przejście itp. Tylko, czy to jest w ogóle przyjemne?
Zwykło się mówić, że „Monopoly” to tytuł, który łączy pokolenia, bo grali w niego nasi dziadkowie, rodzice i my sami, a także nasze dzieci. I doskonale wiem, że w miłym towarzystwie nawet tak kiepska gra jak ta, może się podobać, właśnie dlatego, że jest bardzo machinalna, że można przy niej wyłączyć myślenie, podyskutować o innych sprawach, pożartować, zjeść kolację. Moi rodzice też lubili „Monopoly” do czasu, aż nie zaczęliśmy grać we współczesne planszówki. „Anty-Monopoly” tylko pozornie przynosi świeżość. W praktyce to ta sama gra, z jej wszystkimi wadami i zaletami.
Plus jest generalnie jeden. Jeżeli nie macie klasycznego „Monopoly” i z jakiegoś powodu, bardzo byście chcieli takowy sobie sprawić, to warto skusić się na tę edycję, ponieważ jest dwukrotnie tańsza od oryginału. Na ten moment kosztuje około 40 zł (sprawdź aktualne promocje).
Anty-Monopoly - Ocena końcowa
-
5/10
-
3/10
-
3/10
-
4/10
-
7/10
Anty-Monopoly - Podsumowanie
Gra, która miała być w domyśle lekiem na nudę i monotonię klasycznego „Monopoly” w praktyce wnosi tak niewiele istotnych nowości do rozgrywki, że niespecjalnie różni się od swojego pierwowzoru. Ci, którzy nie przepadają za losowością i akcją ograniczoną do rzutu kością nie mają tu czego szukać.
Gra może Ci się spodobać jeżeli:
- lubisz „Monopoly” i szukasz tańszej wersji
- szukasz klasycznej, niedrogiej gry, która wywoła nostalgię za latami ’80
- lubisz prostą zabawę – rzucanie kością i ruch pionkiem po planszy
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- nienawidzisz klasycznego „Monopoly”
- nie lubisz gdy los decyduje o całej grze
User Review
( votes)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Trefl
Sprawdź także polecane przez nas gry ekonomiczne:
Budowa Miasta |Szczęść Boże: Wielka gra karciana | Wystawa Światowa 1893