``Alicja w krainie słów`` to imprezowa gra słowna, w której musicie szybko wymyślić hasło nie zawierające danych liter. Proste? Tylko do czasu...
„Alicja w krainie czarów” to jeden z najczęściej powielanych w popkulturze motywów baśniowych. Pościg za królikiem, surrealistyczny świat, szalony Kapelusznik, tajemniczy kot z Cheshire i oczywiście ona – bezlitosna monarchini, Królowa Kier. Nie wiem jak Wy, ale ja zawsze byłam zarówno oczarowana tym uniwersum jak też i okropnie się go bałam, nawet w tej kolorowej wersji disneyowskiej. W moim odczuciu niewiele różniło się ono od wykreowanej przez McGee’a horrorowatej platformówki.
Gra Egmontu jednak zdecydowanie uderza w familijny, ciepły ton. Nie ma tu miejsca na strach. Ba, nawet zła Królowa Kier nie ścina nikomu głów, a jedynie wyprasza z przyjęcia…
Alicja w krainie słów – na czym polega gra?
W każdej rundzie na stole wykładane są 2 lub 3 (w zależności od poziomu trudności) karty zakazanych liter oraz jedna karta tematu. Następnie pierwszy z graczy uruchamia imbryczek, który (znów w zależności od wariantu) może odmierzać 10 lub 15 sekund. W tym czasie gracz musi podać słowo pasujące do tematu i nie zawierające zakazanych liter. Jeżeli mu się to uda, kolejna osoba naciska imbryk i wymyśla inne słowo. Jeżeli komukolwiek skończy się czas, poda słowo z zakazaną literą lub słowo, które zostało już użyte – odpada z rundy i pobiera wierzchnią kartę punktacji.
Runda trwa dopóty, dopóki nie zostanie w niej tylko jeden gracz. Następnie podlicza się punkty według zdobytych kart punktacji i rozpoczyna nową rundę, a cała zabawa trwa tyle rund, ilu jest graczy. Wygrywa gracz z największą liczbą punktów.
Ale to jeszcze nie wszystko. W wariancie zaawansowanym każdy z graczy otrzymuje kartę postaci o unikalnej umiejętności. Np. kot z Cheshire może raz na rundę pominąć kolejkę, a Królowa Kier może podrzucić dodatkową zakazaną literę itd. W tym wariancie co rundę zamieniacie się rolami, więc zabawa jest zdecydowanie bardziej urozmaicona.
Alicja w krainie słów – co jest tu najlepsze?
Pierwsze, co zwraca uwagę i dorosłych i dzieci jest przesłodki imbryczek wygrywający melodię (pamiętajcie, że do gry wymagane są osobne baterie!). Już sama jego obecność sprawia, że gra wygląda nietuzinkowo i każdy zasiada do niej z ochotą. I zapewniam, że nie trzeba być wcale kochającą róż dziewczynką, by się nim ekscytować :D. Pełni on w grze bardzo ważną rolę, bo nie tylko odmierza czas, ale też utrudnia zadanie. Melodyjka wręcz wżera się w mózg i blokuje w nim wszystkie zwoje, przez co wymyślanie haseł nie jest tak proste, jak w przypadku używania „cichej” klepsydry.
Samo wykonanie też jest bardzo dobre – wszystkie komponenty są świetnej jakości, a w kartach liter uwzględniono polskie znaki. Tematów jest tu aż 60, przy czym występują tu zarówno takie dedykowane dzieciom (np. „bajki”, „potwory”, „coś w twojej kanapce”) jak i starszym graczom (np. „cuda natury”, „kawiarnia”, „samoloty”, czyli pojęcia wymagające większego zasobu słownictwa).
Mechanicznie „Alicja w krainie słów” także działa bez zarzutu. Dość dobrze można tu regulować poziom trudności – z najmłodszymi możemy grać bez kart postaci i np. tylko z jedną kartą litery, a z kolei osoby szukające wyzwań mogą po prostu dorzucić trzecią literę, nie wspominając już o dwóch wariantach czasowych. W naszym mniemaniu najlepiej gra się oczywiście z postaciami, ponieważ wtedy, co rundę mamy do dyspozycji jedną z mocy. Wiadomo – nie wszystkie akurat nam podejdą czy się przydadzą w rundzie, ale dzięki nim gra jest bardziej różnorodna.
Zazwyczaj w innych grach słownych wymyślamy słowa bez ograniczeń albo hasła zawierających jakąś literę. Tu jest odwrotnie – szukamy słów nie zawierających danych znaków. I jest to o tyle trudniejsze zadanie, że w przypadku wieloliterowych słów lub nawet pojęć złożonych z kilku słów bo i takie są tu dozwolone, łatwiej o pomyłkę. Co innego bowiem pisać i widzieć zakazaną literę, a co innego mówić na głos. Nie zliczę ile razy w momencie wypowiadania hasła zdawaliśmy sobie sprawę, że właśnie popełniliśmy błąd.
„Alicja w krainie słów” może nie jest tak szaloną grą imprezową, jak sugeruje jej motyw przewodni, czyli herbatka u Królowej Kier, ale nie brakuje w niej emocji i śmiechu – dla mnie to wystarczający argument, by często do niej wracać. Warto też podkreślić jej aspekt edukacyjny – grając ćwiczymy przecież też ortografię i poszerzamy zasób słów.
Lubię ten tytuł jeszcze za to, że jest dość nieprzewidywalny. Raz będziemy grać w trójkę i będziemy się pocić, bo wtedy kolejka przychodzi bardzo szybko i nawet jeżeli wymieniamy już słowo czwartą czy piątą kolejkę z rzędu to czujemy, że zaraz skończą się nam pomysły. Innym razem to w dużej grupie będziemy panikować, bo np. będąc ósmym czy dziewiątym graczem wszyscy przed nami „ukradną” nam „nasze” hasło i odpadniemy już na pierwszym kółku. Same tematy też potrafią zaskoczyć i zmusić do myślenia, bo przy tych stricte „dziecięcych” mózg podpowiada same oczywistości, zawierające zakazane literki.
Alicja w krainie słów – co może się tu nie podobać?
Rynek gier słownych jest całkiem duży i siłą rzeczy porównań z innymi tytułami z tej dziedziny nie da się uniknąć. I o ile patrząc tylko przez pryzmat samej siebie „Alicja w krainie słów” jest porządną i dobrą grą, tak na tle innych nie wypada szczególnie oryginalnie. Najbardziej przypomina mi „Gorącego Ziemniaka” choć tam oczywiście nie ma ani postaci ani zakazanych liter. Każda gra słowna z presją czasu (np. „Podaj Hasło”, czy „Tik Tak Bum”) może Wam ten tytuł przypominać. Nie jest to żadną wadą, po prostu obawiam się, że jeżeli macie wskazane gry w swojej kolekcji, to tutaj zaznacie podobnych wrażeń. Za „Alicją…” przemawia jednak wykonanie, które na tyle cieszy oczy, że naprawdę o wiele bardziej my lubimy po nią sięgać niż po dość smętnie wyglądające powyższe gry.
Zmieniłabym w niej w zasadzie tylko dwie rzeczy. Pierwsza to opisy kart zamiast ikonografii – jest ona niezbyt zrozumiała dla nowych graczy i nawet po paru partiach sięga się do instrukcji, gdy wypadnie nam postać, którą dawno nie graliśmy (w mniejszym składzie nie wykorzystujemy w końcu wszystkich kart). A druga sprawa – dla nas 10 sekund to często aż nadto na odpowiedź. Przydałby się jeszcze jeden zakres np. 5 sekundowy dla hardkorowców :-).
Alicja w krainie słów – Podsumowanie
Jeżeli lubicie gry pod presją czasu, a do tego czerpiecie przyjemność z wymyślania słów to „Alicja w krainie słów” na pewno się Wam spodoba. Zróżnicowane postacie i kilka poziomów trudności, a także duża liczba tematów gwarantują wysoką regrywalność.
No i ten imbryczek! Kradnie serca :-)
Alicja w krainie słów - Ocena końcowa
-
9/10
-
9/10
-
8/10
-
7/10
-
8/10
Alicja w krainie słów - Podsumowanie
Nie tak zwariowana jak książkowe przygody Alicji, ale dość zabawna i odpowiednio zbalansowana gra słowna, która cieszy oczy ładnym i estetycznym wykonaniem. Ma potencjał familijny, imprezowy i nawet edukacyjny!
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- szukasz gry na dużą liczbę osób (nawet 8)
- lubisz dynamiczne gry słowne
- chcesz grać zarówno z dziećmi jak i dorosłymi
- lubisz lekką negatywną interakcję (parę postaci ma możliwość przeszkadzania graczom)
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- nie lubisz gier na czas
- masz już mnóstwo gier słownych i szukasz czegoś nietuzinkowego
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Egmont