W tej zręcznościowej grze twarze graczy zmieniają się co rundę, a naszym zadaniem jest zapamiętanie, kto jaką ma maskę i wykazanie się refleksem w odpowiednim momencie. Nie dajcie się jednak zwieść okładce - to nie jest uniwersalna pozycja imprezowa dla dorosłych i młodzieży. Przyjemność z ``Ale japy`` będą miały przede wszystkim dzieci...
Nie mam pojęcia dlaczego polskie wydawnictwo zdecydowało się na użycie w tytule słowa, które powszechnie uważane jest za wulgarne określenie twarzy. Może „japa” brzmi delikatniej niż „morda”, „gęba” czy „pysk”, ale to jedna i ta sama grupa wyrazów. Szczerze? Mnie to od razu odepchnęło, ale jestem z zawodu redaktorem i być może dlatego zareagowałam tak alergicznie.
Mam jednak wrażenie, że Alexander nieco strzelił sobie tym tytułem w kolano, bo widząc taki tytuł większość osób dorosłych lub nawet młodzieży zrobi wielkie oczy i nie sięgnie po niego, nawet pod naciskiem, o czym przekonałam się próbując proponować go gościom na tegorocznym Fun Feście. Nie chcę jednak generalizować, bo gra pomimo nietrafionej nazwy ma potencjał, ale od Was i Waszego poczucia humoru zależy, czy pozwolicie mu się rozwinąć, czy nie.
Ale Japa – co w pudełku?
Główną atrakcją „Ale japy” są tytułowe twarze, czyli maski z wycięciem na nos. 12 papierowych „jap” prezentuje zabawne grymasy – dziubki, skrzywione usta, wyciągnięte języki, pomalowane buzie. Nie ma opcji, byście od razu po nie nie sięgnęli i nie przymierzyli przed lustrem :-). Pomijając fakt, że dla części osób okazują się one niewygodne (mają dość ostre wycięcia drażniące nos), to zakładanie ich może stanowić frajdę, zwłaszcza, że wygląda się w nich przekomicznie.
Oczywiście estetyka może budzić pewne wątpliwości. Ktoś uzna, że maski są okropne, ktoś będzie odczuwał dyskomfort zakładając na twarz maskę niezbyt urodziwego brodacza etc. To już kwestia gustu. Z naszych obserwacji wynika, że jednak większość dorosłych odczuwa tutaj większe zażenowanie niż frajdę, natomiast dzieciaki – wprost przeciwnie. Ponadto nie wszystkim maska trzymała się na twarzy, a Ci, którzy musieli trzymać ją jedną ręką, byli poszkodowani w stosunku do pozostałych, którzy po ciągnięciu karty mogli drugą ręką szybciej chwycić pionek. Mam też wątpliwości co do tego, ile wytrzyma papierowy element, dość mocno używany w trakcie pojedynczej sesji.
Poza pięcioma pionkami znajdziemy tutaj aż 112 kart prezentujących nie tylko maski występujące w grze, ale też bardzo zbliżone do nich wizualne. Te ostatnie mają na celu zmylenie przeciwników.
Ale Japa – zasady gry
Na początku zabawy tasujemy wszystkie karty i rozdzielamy je po równo na graczy układając w zakryte stosy. Przed graczami stawiamy pionki. Ponadto każdy zawodnik otrzymuje po jednej masce, którą przed założeniem na twarz stara się zapamiętać. Na trzy-cztery pierwszy gracz wykłada ze swojego stosu na środek stołu kartę obrazkiem do góry. Jeżeli karta przedstawia maskę któregoś z graczy należy jak najszybciej pochwycić jego pionek. Gracz, który wykona zadanie zabiera do siebie kartę i układa na spodzie swojego stosu. Osoba, której maska wystąpiła w grze musi zamienić ją na nową.
Jeżeli żaden z graczy nie ma na sobie maski wskazanej przez kartę, następna osoba ciągnie kartę ze swojego stosu. W ten sposób na środku stołu zacznie powstawać większy stos. Jeżeli gracz się pomyli chwytając pionek nie tej osoby, musi oddać mu dwie karty ze swojego stosu. W przypadku prawidłowego ruchu zgarnia się cały stos kart leżących na środku stołu.
Gra kończy się, gdy jednemu z graczy skończą się karty. Wygrywa osoba, która zdobyła ich najwięcej w trakcie gry. By rozegrać krótszą wersję gry można ustawić alarm na 5-10 minut i po tym czasie podliczyć karty.
Ale Japa – wrażenia z gry
Ostatnie zdanie dotyczące reguł gry powinno już dać do myślenia. Otóż „Ale japa” niemiłosiernie się dłuży. Pomyślcie sobie jak długo możecie grać w makao standardową talią kart. W tej grze mamy ich dwukrotnie więcej. Ani razu nie udało nam się skończyć jej w kilkanaście minut, a po tym czasie rozgrywka przestaje już bawić.
Trudno bowiem ciągle śmiać się na widok znajomych ukrytych za dziwacznymi maskami. W gronie dorosłych „Ale japa” okazuje się niewypałem, lub co najwyżej mocno przeciętną pozycją, w którą można zagrać raz na jakiś czas, gdy nie ma się pod ręką innej gry. Nie uważamy się za sztywniaków, ale po licznych testach w różnych grupach bliskich i dalszych znajomych i rodziny, zdecydowanie każdemu gra nudziła się po 5 minutach.
Co innego w gronie dzieciaków. Nasz pięcioletni chrześniak był tą grą zachwycony. Ciągle chciał zmieniać maski i chociaż nie radził sobie tak dobrze z elementem zręcznościowym, to przy oglądaniu naszych twarzy pękał ze śmiechu. Jeżeli szukacie zatem czegoś na piżamowe party dla dzieci lub gry na refleks wyłącznie w gronie maluchów to można tę pozycją rozważyć, zwłaszcza, że nie kosztuje zbyt wiele (ok. 32 zł). Jeżeli szukacie zaś gry, która w równym stopniu ucieszy dzieci, jak i rodziców polecamy inne pozycje wydawnictwa m.in. świetne zręcznościowe „Rach-ciach” i słowne „Moje na górze”, o których opowiemy już niebawem.
Ale Japa - Ocena końcowa
-
5/10
-
3/10
-
4/10
-
3/10
-
9/10
Ale Japa - Podsumowanie
Pomysłowa na papierze, ale w praktyce mało interesująca gra, która ucieszy głównie dzieci za sprawą zmieniających się co chwilę masek. Dorosłych nie utrzyma przy sobie dłużej niż 5 minut.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
- szukasz gry na przyjęcie dla dziecka
- szukasz pozycji na mocno zakrapianą imprezę
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
- nie lubisz gier zręcznościowych
- nie bawi Cię perspektywa przymierzania masek
- masz wysokie poczucie estetytki
- szukasz pozycji familijnej o bardziej uniwersalnym humorze
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Alexander