Tak jak „ETER” nawiązywał do kółka i krzyżyka, tak „AI Space Puzzle” skojarzy się Wam z Mastermindem. Przed Wami całkowicie polska gra dedukcyjna, która ma szansę trafić w gust fanów łamania szyfrów i ograniczonej komunikacji.
31 marca na Wspieram.to zadebiutuje kolejna po „ETERZE” kampania Smart Flamingo. Tym razem za projekt gry planszowej odpowiadają aż cztery osoby: Katarzyna Cioch i Wojciech Wiśniewski (współautorzy „PARTYtury” i „Gutenberga”), Sylwia Smolińska oraz Mateusz Wolski (aż trójka z nich jest matematykami!). Miałam okazję poznać Kasię i Wojtka na Designer Campie i jedno mogę powiedzieć jeszcze zanim opowiem Wam o grze – to pełne pasji, bardzo zdolne osoby, które prywatnie także mocno wspierają planszówkowe inicjatywy.
Gdybym miała w jednym zdaniu przedstawić „AI Space Puzzle” to powiedziałabym, że jest to taki nowoczesny Mastermind ubrany w kosmiczne szaty (za ilustracje odpowiada Tomek Bolik, autor i ilustrator „Stworów z Obory”). Tu również występuje podział na role: jeden z graczy pełni funkcję AI (przekazującego kod), a reszta graczy wciela się w kosmonautów, którzy próbują rozszyfrować sygnał sztucznej inteligencji (są zatem odgadującymi). Rozgrywka podzielona jest na scenariusze (w dostarczonym mi prototypie było ich 32) o rosnącym stopniu trudności, z których większość można ukończyć w 30 minut (jedynie kilka pierwszych samouczkowych trwa około 10 minut).
AI Space Puzzle – na czym polega gra?
Celem, do którego dążą wspólnie gracze, jest rozmieszczenie w określonej przez scenariusz liczbie rund czterech kosmonautów na odpowiednich polach statku składającego się z 16 pomieszczeń. Ponadto każdy kosmonauta musi mieć przypisany do siebie odpowiedni klucz, a w niektórych etapach także kość o prawidłowej wartości. Mówiąc wprost – kosmonauci muszą dokładnie odwzorować kartę układu, którą widzi wyłącznie SI.
Trudność polega na tym, że SI komunikuje się z resztą drużyny wyłącznie przy użyciu żetonów podpowiedzi wskazanych przez scenariusz. W swojej turze SI może wykorzystać ich także limitowaną ilość (najczęściej pięć). O ile w klasycznym Mastermindzie podpowiedzi mają jeden, stały język (system biało-czarnych wskaźników), tak w „AI Space Puzzle” najwięcej wysiłku należy włożyć właśnie w opracowanie takiego systemu komunikacji, by był on zrozumiały dla kosmonautów.

Taki kod może oznaczać: Kosmonauta z trójkątnym kluczem powinien nieść piątkę, a żadna z kości nie powinna mieć wartości 4
Wśród żetonów mamy takie oznaczające dany klucz, kolor, wartość kości, cztery symbole pomieszczeń, a także znak zapytania, strzałkę, znacznik lokalizacji, znacznik koloru, checkpoint, iks i znak większości/mniejszości. Sporo prawda? Lecz ograniczenia nadawane przez scenariusz są tak sprytne, że to właśnie tego symbolu, który akurat przydałby się najbardziej zazwyczaj będzie brakowało ;-).
Kosmonauci mogą w ramach swojego ruchu wykonać określoną liczbę akcji tzn. wstawiać pionek na dowolne pomieszczenie, przesuwać go, zmieniać wartość kości. Mogą między sobą komunikować się normalnie oraz oznaczać za pomocą kosteczek przedstawione przez SI informacje na kartach kluczy. Nigdy jednak nie mogą się pytać SI czy dobrze zrozumieli kod. Poza tym mają jeszcze ten „przywilej”, że mogą zakończyć grę przed upływem ostatniej rundy, jeżeli uznają, że przydzielili wszystko jak należy (aczkolwiek nawet pojedyncza pomyłka, czyli np. kosmonauta stojący na złym polu lub niosący nieodpowiedni klucz oznacza przegraną).
AI Space Puzzle – ten moment, w którym orientujecie się, że nie potraficie się komunikować ;-)
Ponieważ w dzieciństwie bardzo dużo grałam z tatą w Masteminda, byłam pewna, że „AI Space Puzzle” mnie nie zagnie. I tak właśnie było przez… dwa scenariusze :D. Potem, gdy nagle pozbawiono mnie możliwości używania żetonów koloru zaczęłam z większym strachem przyglądać się przesuwającemu się znacznikowi odmierzającego każdą rundę. Jak do jasnej cholery mam im pokazać, że ten zielony pionek powinien trzymać trójkątny klucz. Ok… mogą je przydzielać losowo, a ja będę potem zatwierdzać lub negować kolor. Spoko, dam radę. O masz, teraz pokręcili klucze…dobra, to użyję dwóch symboli klucza i strzałki, by przekazać, że powinni je między sobą zamienić. O nie, źle to zinterpretowali i zamienili lokalizacje pionków, a nie kluczy. Damn it!
Tak to wygląda od strony SI. Z każdym scenariuszem jest trudniej, bo dochodzą kolejne zasady i ograniczenia. Mamy zatem wspomniane już kości podróżujące z kosmonautami (jak tu przekazać jaką wartość powinna mieć dana kość, gdy nie ma żetonów z liczbami?), mamy żeton kryzysu, który blokuje nam co rundę kolejny rząd lub kolumnę, mamy uszkodzenia, które powodują, że SI ma zablokowane 1 czy 2 użyte w poprzednim ruchu żetony podpowiedzi, a nawet śmiertelne pole na statku, na którego wejście któregokolwiek z pionków od razu kończy się przegraną.
Oczywiście nie zdążyłam zaliczyć wszystkich scenariuszy, ale starałam się sprawdzić każdy rodzaj ograniczenia. Te z końcowych poziomów to naprawdę hardkory. Ogromnie spodobała mi się różnorodność każdej misji. Choć w teorii robimy ciągle to samo, czyli układamy/ odczytujemy komunikat, to każdy scenariusz wymaga uwzględniania innych rzeczy, co wpływa na sposób naszego myślenia.
Kluczem do zwycięstwa jest wypracowanie własnego systemu komunikacji. W instrukcji mamy podanych kilka przykładów, ale to tylko luźne sugestie. Możecie przed każdą grą lub po prostu po przegranym scenariuszu omówić, jak będziecie przekazywać dane rzeczy. Zachodzące na siebie żetony to odwołane do jednej komendy. Strzałka obrócona na skos może wskazywać narożnik planszy. Problem w tym, że najczęściej nie da się tak całkowicie jednoznacznie przekazać informacji. Iks położony na niebieskim kolorze może oznaczać, że niebieskiego kosmonauty nie powinno być w ogóle w grze, albo, że jego lokalizacja jest nieprawidłowa. Czasami gracz kierujący SI nawet nie pomyśli, że jego „jasny” komunikat, nad którym myślał 5 minut, dla kosmonautów może oznaczać kilka rzeczy. Musi słuchać ich rozmów, by uwzględniać ich interpretacje w kolejnej rundzie. A czas ucieka. I to jak!
AI Space Puzzle – komu ta gra najbardziej się spodoba, a komu niekoniecznie?
Przy „AI Space Puzzle” można się doskonale bawić przez wiele, wiele wieczorów. To nie jest gra, w której przelecicie wszystkie scenariusze i odłożycie na półkę. Zmiana karty układu w tym samym scenariuszu, ba!, nawet niekoniecznie zmiana, lecz ułożenie jej na innym boku daje wystarczająco dużo różnorodności, by chciało się zaliczyć nową próbę. Kosmiczna tematyka także dobrze wpasowuje się w mechanikę – nie miałam kłopotu, by wyobrazić sobie, że kosmonauci przechowują klucze i że biegają po statku w poszukiwaniu awarii. Klimat nie jest jednak nachalny, więc spokojnie nawet osoby, które nie lubią science-fiction na pewno się tu odnajdą.
Do wykonania nie mam najmniejszych zastrzeżeń – zwłaszcza przeurocze są meeple kosmonautów, które posiadają na plecach wzorki ułatwiające identyfikację przez osoby z daltonizmem. I do mnie i do Grześka nie trafił jednak system notowania podpowiedzi z używaniem znaczników – często jako kosmonauci zapominaliśmy coś przestawić, albo nie wiedzieliśmy jak „zapisać” sobie właściwie swoją interpretacje. Zwyczajnie wolelibyśmy dostać do ręki klasyczny notatnik i bazgrać po nim sobie co tam chcemy. Obstawiam jednak, że twórcy specjalnie wybrali właśnie takie rozwiązanie, by nie upraszczać zabawy i z tym ciężko nam polemizować.
W ogólnym rozrachunku uważam, że „AI Space Puzzle” jest świetnie zaprojektowaną grą dedukcyjną, na tyle świeżą, że wszyscy fani Masterminda, łamania szyfrów i logicznych wyzwań zdecydowanie powinni dać jej szansę. Bawiliśmy się tu z Grześkiem całkiem dobrze, ale też od razu zauważyliśmy, że nie jest to pozycja dla każdego.
Po pierwsze, choć docelowo gra jest kierowana nawet dla 5 osób, to w naszym odczuciu jest to lekkie nadużycie. Najlepiej bawiliśmy się we dwójkę, bo wtedy każdy gracz ma wtedy jasno przydzielone zadanie i nie nudzi się w trakcie rozgrywki. Przy trójce graczy, czyli kiedy jest dwoje kosmonautów też było jeszcze ok, bo mogli się oni z sobą porozumiewać i dzielić spostrzeżeniami co do interpretowania kodu. Przy czwórce było już dla nas za tłoczno, więc do większej konfiguracji nawet nie zasiedliśmy. W sytuacji, kiedy wiele osób próbuje odczytać kod, to najczęściej wygląda tak, że jedna osoba szybciej niż pozostali widzi, co jest grane, a reszta albo się z tym zgadza, albo nie. Dla jednych taka nikła kooperacja będzie fajna, inni zaczną od razu ziewać.
Po drugie, zwłaszcza w tych najtrudniejszych scenariuszach daje o sobie znać jedno – faza AI zajmuje o wiele dłużej niż faza kosmonautów. To na barkach tworzącego podpowiedź ciąży dynamika tej gry. Im więcej ograniczeń po jego stronie, tym dłużej zajmuje mu opracowanie w miarę spójnego komunikatu. Gdy Grzesiek był SI, mogłam spokojnie iść do kuchni, by zrobić sobie herbatę i przyjść z powrotem, a on jeszcze nie ułożył kodu ;-). Tak, pewnie nie z każdym graczem to będzie tak wyglądało, ale uczulam – to ten typ gry, w którym przestoje raczej będą występowały częściej niż rzadziej.
Miłośnicy dynamicznych gier oraz osoby, których frustruje ograniczona komunikacja raczej nie mają czego szukać w „AI Space Puzzle”. Najbardziej polecałabym ją parom lub niedużym grupom graczy, które czerpią fun z wyzwań, wyciągania wniosków i kombinowania. Jeżeli podeszły Wam takie gry jak „Pacjent Zero”, „Tajniacy”, „Poszukiwanie Planety X” to z dużą dozą prawdopodobieństwa nowa pozycja od Smart Flamingo także Wam siądzie.
Zachęcam serdecznie do odwiedzenia strony z kampanią gry.