#11. Robocop (1987r. vs 2014 r.)
Jeżeli nie oglądaliście nowej wersji „RoboCopa” to stanowczo odradzam – film zupełnie nic nowego nie wnosi do historii, skupiając się na tanim efekciarstwie. Nawet sam plakat jest odpychający – wygląda jakby komuś zabrakło pomysłu na tło i zblurował byle co pod presją czasu. Kombinezon bardziej odpowiada współczesnym realiom w militariach i robotyce, ale stalowa blacha z oryginału miała więcej duszy. Reklama też jasno ukazywała kim jest tytułowy bohater.
#12. Świt Żywych Trupów (1978 r. vs 2004 r.)
A tutaj mam prawdziwą zagwozdkę, bo obie wersje podobają mi się równie mocno. Wynurzający się z ziemi zombie przypominający wschodzące słońce przeraża tak samo jak widok pokurczonych i rozmazujących się cieni. Zauważcie, że zachowano nie tylko podobną stylistykę, ale też to samo hasło przewodnie.
#13. Power Rangers (1995 r. vs 2017 r.)
Wielu fanów tej serii marzyło o tym, by na ekranach ponownie zobaczyć w akcji Megazordy więc nic dziwnego, że to właśnie one znalazły się na plakacie ubiegłorocznego remake’u. Współcześni odbiorcy nie ekscytują się już hartem ducha wojowników, a potężną technologią, co uwypuklają też hasła reklamowe – „Czas na morfing!” wyparł podniosły nagłówek z oryginału.
#14. Planeta Małp (1968 r. vs 2017 r.)
Ludzie, którzy dopuścili by oryginalny plakat „Planety Małp” wyszedł na światło dzienne powinni smażyć się w piekle. Toż to najokrutniejszy spoiler z możliwych! Pamiętam jaki szok przeżyłam jako dziecko na widok Statuty Wolności w tym filmie…
#15. Westworld (1973 r. vs 2016 r.)
Gdy pierwszy raz spojrzałam na oryginalny plakat „Westworldu”, a dokładniej na dolną część hasła przewodniego aż wyszły mi ciarki na plecach. Wspaniały przykład zastosowania typografii – tym jednym błędem plakat idealnie oddaje cały klimat filmu. Współczesny serial odnosi się z kolei do człowieka witruwiańskiego, a więc renesansowy ideał proporcji ciała. Równie celne, ale już nie tak porywające…
#16. Coś (1982 r. vs 2011 r.)
Nowa wersja bardzo mnie zirytowała swoją oczywistością – zmutowana ręka głównej postaci nie pozwala nawet widzowi zastanowić się z czym przyjdzie mu tu mieć do czynienia. Całym sercem jestem za klasyką, porażającą światłem ładnie załamującym się w kawałki lodu.
#17. Dzień Niepodległości (1996 r. vs 2016 r.)
Pierwowzór jest absolutnie przewspaniały, chociażby ze względu na detale statku Obcych, których pozbyto się w plakacie sequelu. Ale zwróćcie też uwagę jak umiejętnie oryginał wykorzystał proporcje – okręt przysłania tu dobre 2/3 obrazu, przez co sprawia wrażenie dominującego nad miastem. W nowszej wersji metropolię zastąpiono Ziemią, a mimo to nie udało się oddać tego samego wrażenia – wszystko z uwagi na inne proporcje statku i centralnie położony napis.
#18. Pamięć absolutna (1990 r. vs 2012 r.)
Oryginalny plakat z 1990 roku nie zdradza praktycznie niczego o fabule. Po prostu reklamuje go twarzą znanego aktora. Z kolei plakat remake’u powoduje, że odbiorca nie znający pierwowzoru ma szansę domyślić się, że chodzi tutaj o postrzeganie rzeczywistości. Choć odświeżona wersja filmu mnie nie zupełnie nie przekonała, to jednak jej plakat jest o wiele bardziej wymowny.
#19. Mumia (1999 r. vs 2017 r.)
Ja wiem, że Tom jest boski, ale klasyczny plakat, a dokładniej mówiąc kształtująca się w piasku twarz Imhotepa przebija go całkowicie.
#20. Omen (1976 r. vs 2006 r.)
Przyznam szczerze, że remake „Omena” mnie zupełnie ominął, ale sugerując się ocenami w sieci raczej niczego nie straciłam. W pierwowzorze mieliśmy do czynienia z całkiem udanym plakatem obrazującym cień chłopca przypominający drapieżnego wilka. W remake’u postać dziecka nie przeraża tak bardzo jak typografia, a konkretniej – odwrócony krzyż uformowany z cienia litery O.
A Wam, które wersje plakatów podobają się bardziej?
[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]