Parappa the Rapper Remastered pojawił się na PS Store i z ogromną ciekawością sięgnęłam po nieznane mi do tej pory perypetie psiego rapera - postaci ikonicznej i mocno związanej z marką PlayStation.
Gdy miałam jedynie Pegasusa i lichego peceta, z lubością zaczytywałam się w prasie komputerowej, z pomocą której napalałam się na wszelkie gry, których nie mogłam posiadać. Pamiętam jak dziś – gdy dorwałam się do recenzji PaRappy w jednym z numerów CD-Action myślałam, że pobeczę się ze złości. W czasach bez Internetu nawet nie byłam w stanie zobaczyć gameplayu, ale w moim wyobrażeniu psi raper musiał być genialnym tytułem. Sympatyczni ale dziwaczni bo przypominający dwuwymiarowe wycinanki bohaterowie, muzyka, którą zachwalali redaktorzy i jeszcze oryginalny gameplay. Jestem pewna, że gdybym wtedy zdobyła jakimś cudem PSX-a i zagrała w tę grę, to byłabym nią równie oczarowana, co pozostali gracze. Niestety usiadłam do niej dopiero 20 lat później…
PaRappa The Rapper – zakochany kundel
PaRappa jest klasycznym przykładem opowieści od zera do bohatera. Jako antropomorficzny pies buja się po mieście ze swoimi przyjaciółmi i wzdycha potajemnie do przypominającej słonecznika dziewoi imieniem Sunny Funny. PaRappa musi zdobyć jej serce, a droga do tego jest kręta i wyboista – chłopak musi poradzić sobie z bogatym i charyzmatycznym rywalem, zdobyć prawo jazdy i zaskoczyć dziewczynę pięknym tortem na urodziny. Zaprezentowana na cutscenkach fabuła jest prosta, ale zabawna. Szkoda jedynie, że nie odświeżono materiałów filmowych, przez co piksele są widoczne gołym okiem.
Pod względem mechaniki gra wygląda następująco. U góry ekranu widoczna jest linia melodyczna, na której pojawiają się co wers inne przyciski z pada. Każdy wers „odśpiewuje” najpierw mistrz, a następnie gracz w roli PaRappy musi te sekwencje powtórzyć. Jeśli robi to w dobrym tempie, wskaźnik wykonania utworu utrzymuje się na dwóch górnych poziomach – Good lub Cool-, które gwarantują nam ukończenie etapu. Jeśli sobie nie radzimy, ocena spada do poziomów Bad lub Awful, które przerywają rozgrywkę po pewnym czasie. I to w zasadzie tyle…
Mój olbrzymi entuzjazm zgasł zbyt szybko. Po ukończeniu gry w niecałe 30 minut (do dyspozycji mamy jedynie 6 plansz o długości piosenki) zaczęłam zastanawiać się gdzie jest ten fenomenalny tytuł, którym wówczas karmiły mnie gazety. Pierwsza lepsza rytmiczna gra z Google Play jest nie tylko bardziej rozbudowana, ale też sprawia więcej radości.
Miałam także dziwne wrażenie, że jak na grę rytmiczną to timing nie zawsze się zgadzał, co z kolei odbierało mi przyjemność z gry. No bo jak się cieszyć z tego, że PaRappa duka i ucina frazy mimo tego, że wciskam klawisze na padzie w idealnym momencie.
Nie zrozumcie mnie źle. Pod kilkoma względami gra mnie też pozytywnie zaskoczyła. Spodobał mi się swobodny, absurdalny humor, który w tamtych czasach pewnie miał niebagatelny wpływ na ogólny odbiór gry. Nie spodziewałam się, że będę rapować przed toaletą na stacji benzynowej, powstrzymując się ostatkiem sił przed tym „co nieuniknione”. Spodobała mi się również mantra głównego bohatera, powtarzana w kluczowych momentach („What should I do? I know! I gotta belive!”), a także całkiem niezły dubbing. Choć tak jak napisałam wcześniej grę udało mi się zaliczyć na normalnym poziomie w mniej niż 30 minut, to jednak w ŻADNEJ rundzie nie potrafiłam wymasterować maksymalnej ilości punktów. Domyślam się, że to może stanowić ciekawe wyzwanie dla miłośników hardkorowego łamania palców.
I teraz mam dylemat bo doskonale zdaję sobie sprawę, że z sentymentami nie ma co dyskutować. Dla tysięcy graczy wychowanych na tym tytule remaster będzie świetną okazją do odświeżenia wspomnień. Oprawa graficzna została poprawiona wszędzie, poza tymi nieszczęsnymi cutscenkami, więc nawet na telewizorach 4K plansze powinny się dobrze prezentować. Niestety obawiam się, że współcześni, nieobeznani z tą serią gracze nie mają tu czego szukać. PaRappa jako postać może i jest uroczy, ale mechanika nie sprawia przyjemności i trąci myszką. Do tego abstrakcyjna cena 63 zł? Kaman Playstation… To już lepiej to było wrzucić do Plusa i przynajmniej zadowolić najwierniejszych fanów…
PaRappa the Rapper Remastered - Ocena końcowa
-
4/10
-
7/10
-
5/10
-
4/10
PaRappa the Rapper Remastered - Ocena końcowa
Gdybym 20 lat temu miała upragnionego PSX-a dziś pewnie z rozrzewnieniem zagrywałabym się w remaster PaRappy. Ale pech chciał, że pierwszą konsolę Sony miałam dużo później i nigdy nie miałam okazji trafić na psiego rapera. Prawda jest bolesna – współczesny gracz nie ma tu czego szukać…