#6. Liczba grywalnych postaci jest ograniczona, chyba, że zapłacisz
Na starcie możemy sterować jednym Simem i wydaje się to być uzasadnione – gracz uczy się obsługi, zasad gry i kolejnych możliwości. Po kilku poziomach otrzymacie możliwość kontrolowania drugiego Sima – też super. Do pełni szczęścia brakuje jeszcze jednej osoby – dziecka. Gdy Wasi Simowie nauczą się już zdolności „bara-bara” i w kołysce pojawi się upragniony dziedzic, czeka Was nieprzyjemna informacja. Otóż dzieckiem, które wyrośnie z okresu niemowlęcego nie będziecie mogli sterować. Chyba, że wydacie na to okrągłą sumkę „zielonych”. Mi udało się ją uzbierać gdy dzieciak był już dorosłym, więc cała frajda z bawienia się nim zabawkami itd. przeminęła.
Pewną alternatywą jest opcja odesłania starszego Sima na emeryturę – wówczas nie tylko zwalnia on miejsce w domu, ale też przekazuje nam tzw. pamiątki, czyli rodzaj bonusu ułatwiającego daną rzecz np. punkty premium w określonych zadaniach.
#7. Nie ma zwierząt, pór roku ani wakacji
Ok, to może nie jest jakaś dramatycznie wielka wada – w końcu pierwsze części Simsów też ich nie miały, ale nie da się ukryć, że parę lokacji w okolicy to zbyt mało, by przyciągnąć graczy na dłużej. Dobrze, że twórcy uwzględniają przynajmniej święta – polscy gracze mogli już chociażby zaliczyć Wielkanoc w grze, ale to nie to samo co przygody wakacyjne, zabawy z czworonogiem czy budowanie bałwana na tyłach ogrodu…
#8. Liczba codziennych interakcji jest ograniczona
Ten podpunkt wiąże się w oczywisty sposób z mechaniką typową dla gier free-to-play. Każdy z Waszych Simów ma codziennie 30 punktów energii. Każda interakcja kosztuje go 1, 2 lub 3 takie punkty. Gdy je wszystkie wykorzystacie, możecie jednorazowo wspomóc się wypoczynkiem w łóżku czy pójściem pod prysznic, co przywraca nieznacznie pasek energii, albo możecie zużyć ciasteczko, które odnowi go Wam całkowicie. Ciasteczka można kupić lub otrzymać za wypełnienie listy zadań codziennych. To jeszcze nie byłoby takie złe, gdyby nie czas interakcji. Przykładowo pójście do pracy na cały etat to 7 godzin w rzeczywistości. Wykonując interakcje można ten czas skrócić (30 punktów energii to o około 1,5 h szybsze zakończenie wydarzenia), ale i tak bez wspomagania się ciastkami, nie da się grać tak długo, jakbyście mieli ochotę.
#9. Brak wyborów moralnych
Świetnie, że gra została spolszczona. I naprawdę fajnie, że przy każdej nowej relacji czy to ze znajomym Simem, czy to w pracy, możemy przeczytać krótkie, zabawne dialogi. Ale dlaczego zrezygnowano ze zdarzeń losowych? Podejmowanie decyzji o wyborze moralnym Sima dawało kupę frajdy i przełamywało monotonny gameplay w pełnoprawnych częściach. A tak to jedynie przeklikiwanie się przez tekst.
#10. Wszechogarniająca nuda
Grzesiek zrezygnował z gry po kilku poziomach. Moi znajomi, którzy tłumnie rzucili się do tego symulatora życia również odpuścili po kilku dniach. Ja wytrwale chciałam odblokować wszystkie możliwe etapy gry, by zobaczyć pełne spektrum opcji. Niestety po kilku godzinach gry wychodzi na jaw jej największa wada, która jest wynikową wymienionych powyżej wad – monotonia.
Gdy kupicie już meble, urodzicie dziecko i osiągnięcie szczyt kariery, nagle okaże się, że gra niczego więcej już nie oferuje. Jedyne co Wam zostanie to stworzenie nowych Simów i podjęcie innej pracy. Zadania codzienne są wciąż takie same, podobnie jak misje. Wyjątkiem od reguły są wydarzenia związane ze świętami, ale na ile ich możecie liczyć w ciągu roku?
Dziś usuwam „The Sims Mobile” ze smartfonu z żalem za zmarnowanym czasem i niewykorzystanym potencjałem tej niegdyś genialnej marki. Pozostaje mi liczyć na to, że za kolejną dekadę pecetowa wersja gry spełni moje wszystkie oczekiwania.