Tym tekstem rozpoczynamy nowy cykl recenzji na Damie Gier, tym razem poświęcony grze „Horror w Arkham LCG.” Twórczość Lovecrafta przeniesiona na planszę bardzo dobrze przyjmuje się w naszym kraju o czym świadczy duże zainteresowanie takimi grami jak klasyczny „Horror w Arkham” (Galakta właśnie zapowiedziała bardzo interesującą 3 edycję), „Eldritch Horror”, „Posiadłość Szaleństwa”, czy właśnie „Horror w Arkham LCG”.
W kolejnych artykułach chciałbym dokonać recenzji poszczególnych kampanii i scenariuszy, które na tę chwilę pojawiły się w Polsce. W założeniu ma to być coś więcej niż sama recenzja gry. Oprócz niej mam zamiar dokonać analizy danego scenariusza – oczywiście z jak najmniejszą ilością spoilerów, żeby nikomu nie zepsuć zabawy. Choć nie ukrywam – delikatne wzmianki dotyczące mechaniki lokacji czy innych elementów składowych na pewno się pojawią. Będę jednak starał się zdradzić jak najmniej i na pewno nie będę szczegółowo opisywał historii.
Zanim jednak zagłębię się w „Horror w Arkham LCG” chciałbym dokonać swoistego porównania tych gier ze świata stworzonego przez Samotnika z Providence w które miałem okazję zagrać – dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę w tym świecie i chcieliby dobrać dla siebie coś odpowiedniego.
Podstawowe cele gier
Zarówno „Horror w Arkham”, „Posiadłość Szaleństwa”, „Eldritch Horror” oraz „Horror w Arkham LCG” poruszają motyw przerażających Mitów i wynaturzeń z innych wymiarów, które są nazywane Przedwiecznymi. Najczęściej chodzi o to żeby zapobiec obudzeniu się któregoś z tych potworów, choć może się zdarzyć, że na koniec gry dojdzie do bardzo nierównej walki z nimi. W każdej z wymienionych gier przemieszczamy się po planszy zdobywając wskazówki, bronie, zaklęcia i inne rzeczy, które mogą nam pomóc w wykonaniu zadania. Jednocześnie pilnujemy naszej postaci żeby nie zginęła lub nie popadła w szaleństwo i walczymy zarówno z rozmaitymi niekorzystnymi wydarzeniami, potworami, jak i nieubłaganie uciekającym czasem.
Warto zaznaczyć, że na każdą z tych gier trzeba poświęcić dobre kilka godzin plus czas poświęcony na jej rozłożenie i schowanie, co w sumie potrafi zająć cały wieczór. Na szczęście cykl Arkham gwarantuje dobrą rozgrywkę pełną trudnych wyborów i walki o przetrwanie, więc nie są to godziny stracone.
Wykonanie
Choć każda z tych gier dzieje się w tym samym świecie i ma podobne założenia, to każda realizuje je w inny sposób. Najstarsza z nich, czyli „Horror w Arkham” prezentuje bardzo klimatyczną planszę z mapą miasteczka po którym będziemy się poruszać. Poszczególne pola są ze sobą połączone „ulicami”, dzięki czemu zawsze widzimy jak daleko od naszej lokacji znajduje się miejsce do którego chcemy się udać. Plansza ma również miejsce na inne elementy, z czego najistotniejsze są bramy do innych wymiarów.
Oprócz tego mamy naprawdę całe mnóstwo niemniej klimatycznych kart, takich jak poszczególne lokacje, wyposażenie graczy (podzielone na umiejętności, przedmioty zwykłe, przedmioty magiczne, sprzymierzeńców i inne), karty Innych Wymiarów i Mitów (które potrafią natychmiastowo zepsuć nawet najlepsze plany), sporą ilość przerażających żetonów potworów, które mają swoje indywidualne statystyki, dodatkowe żetony, które mają nam pomóc w rozgrywce oraz oczywiście karty postaci oraz Przedwiecznych, na których będziemy zaznaczać czas upływający do ich przebudzenia. Jest tego naprawdę wiele i nie ma co się dziwić, że „Horror w Arkham” zajmie nam z pewnością kilka godzin.
Najbardziej podobną pod kątem wykonania grą jest „Eldritch Horror” i pod tym względem byłem dość mocno zawiedziony. Zamiast planszy miasteczka mamy do dyspozycji cały świat podzielony na pola reprezentujące różne miejsca na kuli ziemskiej. Poruszanie się wygląda bardzo podobnie, bo tu również lokacje są połączone między sobą liniami, które pokazują w którą stronę możemy się udać. Również talia kart wygląda niemalże bliźniaczo: poszczególne pola mają swoje talie kart z wydarzeniami, gracze mają przedmioty, które mogą zdobywać, na planszy zaznaczamy upływający czas do przebudzenia Przedwiecznego, a potwory tak samo są symbolizowane przez odpowiednie żetony z indywidualnymi statystykami. Wszystko to, choć bardzo dobrze wykonane, wywołało sporo pytań czy warto zakupić „Eldritch Horror” jeżeli posiada się oryginalny „Arkham Horror”. Różnica między tymi grami tkwi głównie w klimacie i mechanice, co postaram się opisać później. Inaczej pod tym względem wyglądają dwie pozostałe opisywane gry.
Uwielbiana przeze mnie pierwsza edycja „Posiadłości Szaleństwa” oferuje jeszcze bardziej klaustrofobiczny klimat niż w „Arkham Horror”. Tym razem nie mamy do czynienia z miasteczkiem, ale najczęściej jest to jeden budynek podzielony na poszczególne pomieszczenia oraz czasami przylegający do niego teren. Znikają dzięki temu rozmaite linie łączące poszczególne pola, bo po prostu poruszamy się po pokojach badanej przez nas posiadłości. Najlepsze jest to, że w każdym scenariuszu budowana w ten sposób plansza wygląda zupełnie inaczej, co gwarantuje niepowtarzalność każdej rozgrywki.
Oprócz tego mamy również całą masę kart, tym razem na szczęście dość mocno różniących się od powyższych dwóch gier. Poza kartami graczy i wyposażeniem, które możemy zdobyć znajdziemy również talie walki podzielne na 3 grupy, karty wydarzeń i celów a także specjalne talie kart dopasowanych do Strażnika Tajemnic, czyli osoby prowadzącej grę. Potwory również mają swoje indywidualne cechy, jednak tym razem mamy do czynienia z figurkami a nie żetonami. Podobnie również jest z samymi badaczami, których tekturowe wizerunki zostały zastąpione figurkami, które możemy samodzielnie pomalować.
Co ciekawe, podobnie do tego tematu podchodzi „Horror w Arkham LCG”. Tym razem nie mamy planszy rozkładanej czy budowanej w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Z racji tego, że jest to gra typowo karciana, to również sama plansza składa się z kart, które w odpowiedni sposób układamy na stole i w ten sposób poruszamy się po lokacjach. To w jaki sposób wolno nam się ruszyć symbolizują symbole na kartach. Tutaj tak jak w „Posiadłości Szaleństwa” każdy scenariusz
posiada zupełnie inną „planszę”. Poza tym standardowo mamy karty postaci, jednakże choć również pojawiają się karty ekwipunku, potworów czy rozmaitych podstępów, to jednak zupełnie inaczej są one implementowane do rozgrywki.
Klimat
Każda z tych gier zawiera elementy wykonane na wysokim poziomie z grafikami bardzo klimatycznymi i dopasowanymi do rozgrywki. Często są to obrazy przerażających potworów czy wydarzeń, w których nie chcielibyśmy brać udziału. Całość utrzymana w brudnych barwach pozytywnie wpływa na wczucie się w zabawę. Jednak muszę przyznać, że póki co największe uczucie zaszczucia i niepewności czułem grając w „Arkham Horror”. Wszystkie elementy tamtej gry są bardzo dobrze do siebie dopasowane. Karty wydarzeń, które są dopasowane do każdego pola na planszy w dobry sposób pozwalają odczuć klimat posępnego, na wpół umarłego miasteczka.
Choć identyczny zabieg wprowadzono w „Eldritch Horror” to tam jednak nie mogłem wczuć się do tego stopnia w narastające zagrożenie. Myślę, że to przede wszystkim kwestia przeniesienia rozgrywki na całą kulę ziemską przez co w każdej chwili możemy przenieść się w zupełnie inne miejsce. W „Arkham Horror” przez cały czas znajdujemy się w tym samym mieście, które stopniowo coraz bardziej stacza się w szaleństwo. Klimat zagrożenia i niepewności w mocnym stopniu odczujemy też w „Posiadłości Szaleństwa” i w „Horror Arkham LCG”. W tej pierwszej grze ma to miejsce głównie poprzez zastosowanie czynnika ludzkiego, czyli osoby prowadzącej grę i pełniącej funkcję tego „złego”, natomiast w karciance każdy scenariusz zawiera specjalnie budowaną talię spotkań, czyli właśnie niekorzystnych wydarzeń przed którymi staniemy.
W najnowszej, drugiej edycji „Posiadłości Szaleństwa” wprowadzono motyw obowiązkowej, ale darmowej aplikacji, która pełni rolę Strażnika Tajemnic. Zabieg, choć dla wielu bardzo pozytywny, dla mnie jest mocno kontrowersyjny, ponieważ mimo różnych udogodnień, to nie za bardzo wierzę w to, że aplikacja zastąpi aspekt ludzki, który dodawał grze dodatkowego klimatu. Co innego gdy jest ona elementem niezbędnym w prawidłowym odbiorze gry, ale w przypadku tego tytułu pierwsza edycja pokazała, że nie jest to konieczne. Spoglądanie na zmianę na tablet i na planszę jakoś mnie nie przekonuje, ale może to dlatego, że nie miałem możliwości zagrania w najnowszą wersję „Posiadłości.”
Regrywalność
Gry z serii Arkham proponują różne podejścia do rozgrywki, w związku z czym ich regrywalność także się różni. Zdecydowanie najlepiej pod tym względem wypada klasyczny „Arkham Horror” oraz „Eldritch Horror” Wynika to z prostej przyczyny – do każdej rozgrywki używamy tej samej planszy i tych samych elementów. Oczywiście za każdym razem inaczej będzie się kształtowała zabawa poprzez elementy losowe (rzuty kośćmi oraz różne wydarzenia). Możemy świadomie ją także modyfikować przez dobranie wybranego Przedwiecznego, dodatkowe talie kart czy mniejsze plansze z dodatków, ale trzon zostanie zawsze ten sam. Plusem takiego rozwiązania jest to, że za każdym razem możemy dobierać takie elementy gry na jakie mamy ochotę i zawsze będzie to w jakimś stopniu odmienna rozgrywka.
Inaczej pod tym względem wypada „Posiadłość Szaleństwa” oraz „Horror w Arkham LCG”. Są to gry całkowicie nastawione na opowiedzenie pewnej historii, więc cała rozgrywka jest podporządkowana scenariuszowi. Z jednej strony jest to wada, bo gdy poznamy historię, to odpadnie już nam większa część zaskoczenia. Oczywiście wciąż pozostaną elementy losowe, a pierwsza edycja „Posiadłości Szaleństwa” oferowała kilka wersji tego samego scenariusza, ale z
pewnością kolejne rozgrywki nie będą już miały takiego elementu niepewności jak za pierwszym razem. Z drugiej jednak strony takie podejście pozwala na jeszcze głębsze wczucie się w zabawę i w swoją postać. Rozgrywka przestaje być zlepkiem planszy i całej masy elementów towarzyszących, a staje się historią, którą staramy się poznać. Dodatkowo „Horror w Arkham LCG” wprowadził system kampanii, w którym nasza postać przechodzi z jednego scenariusza do drugiego nabywając nowe umiejętności i pozostawiając różnego rodzaju obrażenia.
Mechanika
To najbardziej obszerny element, ale nie mam zamiaru streszczać zasad wszystkich tych gier. Chcę tylko pokrótce pokazać różnice między nimi. W każdej z przytoczonych gier wybieramy jakąś postać, która charakteryzuje się liczbowym oznaczeniem jakiejś umiejętności. Im większa cyfra, tym lepiej specjalizuje się w czymś nasz bohater. Podstawowymi wartościami są zdrowie oraz poczytalność i to przede wszystkim na nie musimy zwracać uwagę. Pozostałe zdolności mogą być modyfikowane pewnymi elementami w czasie gry, ale nawet jeśli któraś z nich spadnie do 1 (niżej nie może być), to nic się nie stanie poza faktem, że trudniej będzie nam zdać test na daną umiejętność. Natomiast jeżeli zdrowie i poczytalność spadną do zera, to wtedy najczęściej nie kończy się to niczym przyjemnym i albo nasza postać ginie albo gramy nią dalej, ale osłabioną.
Do walki z Przedwiecznymi możemy używać różnych przedmiotów czy zaklęć. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest odmienne podejście do tego tematu w każdej z tych gier. W „Arkham Horror” przedmioty można albo zdobywać podczas wydarzeń w danej lokacji (najczęściej poprzez zdanie testu) albo kupowanie ich w odpowiednich miejscach (tak, ta gra wprowadziła nawet żetony pieniędzy czy pożyczki bankowej). „Eldritch Horror” upraszcza ten motyw i wprowadza mechanikę rzutu kośćmi w celu określenia za ile punktów możemy zakupić przedmioty znajdujące się w rezerwach. „Posiadłość Szaleństwa” z racji tego, że jest grą typowo narracyjną, to odpowiednie przedmioty znajdują się na planszy – trzeba je po prostu znaleźć. W „Horror w Arkham LCG” każdy z graczy tworzy swoją talię kart, w której znajduje się to co potrzebuje i za odpowiednią ilość żetonów zakupuje kartę i wykłada ją na stół. Każdy z tych mechanizmów jest dobrze opracowany, wymaga nieco innego podejścia i co najważniejsze – w każdej z tych gier wszelkiego rodzaju pomoce są na wagę złota i nie raz potrafią uratować życie.
Za każdym razem rozgrywka wygląda podobnie, to znaczy, że najpierw jest runda graczy, a na końcu faza Mitów, w której gra miesza nam szyki poprzez różne niekorzystne wydarzenia czy pojawiające się potwory. Nieco inaczej wygląda to w pierwszej edycji „Posiadłości Szaleństwa”, bo tam to jeden z graczy pełni rolę tego „złego” i nie dość, że ma swoją rundę w trakcie której wybierał jakie akcje chce wykonać, to jeszcze posiada specjalny zestaw kart, których może używać nawet w trakcie rundy innych graczy. Dzięki temu można zachować klimat zagrożenia przez całą rozgrywkę.
„Horror w Arkham” jest chyba najbardziej rozbudowany pod względem mechaniki. To jedyna gra z tej serii w której każdą swoją turę zaczynamy z możliwością modyfikowania wartości swoich umiejętności. Dzięki temu możemy sami zdecydować np. o ile pól chcemy się poruszyć – jednak ma to swoją cenę. Z racji tego, że zdolności są „sparowane” to np. za większą ilość ruchu płacimy słabszą wartością innej umiejętności. Zawsze na koniec rundy trzeba sprawdzać ilość potworów na planszy. Jeżeli jest ich zbyt wiele, część z nich przerzuca się w inne miejsce, jednak tam również trzeba kontrolować ich ilość. Potwory mają swoje rodzaje i oznaczenia. Niektóre poruszają się inaczej od pozostałych, jeszcze inne są latające. Gdy następuje ich ruch, trzeba po oznaczeniach określać który i w jaką stronę się poruszy. To tylko kilka z aspektów na które należy zwracać uwagę podczas rozgrywki.
To wszystko sprawia, że mamy się do czynienia z naprawdę epicką grą. Do dyspozycji jest naprawdę bardzo duża ilość kart, dzięki którym każda walka z Przedwiecznymi przypomina prawdziwą wojnę. Jest to również tytuł chyba najbardziej z tych wymienianych nastawiony na walkę. Tutaj naprawdę potwory potrafią gęsto chodzić po planszy i walka z nimi jest prawdziwie ekscytującym przeżyciem.
Następujący później „Eldritch Horror”, choć dla mnie jest zbyt dużym klonem starszego brata, to jednak ma kilka elementów mechaniki, które bardzo mi się podobały. Przede wszystkim uproszczono nieco zasady i wyrzucono część z nich, dzięki czemu skupiono się bardziej na samej dynamice rozgrywki. Również żetony wskazówek, które są niezbędne aby wygrać, zdobywa się w inny sposób. W „Arkham Horror” wystarczy je jedynie zebrać, tutaj mają one swoje specjalne talie spotkań, dzięki czemu zdobywa się choć namiastkę fabuły walki z Przedwiecznymi. Nieco inaczej też wygląda system walki w tych grach, jednak w każdej z nich rzuca się odpowiednią ilością kości i należy wyrzucić pewną ilość sukcesów, czyli najczęściej są to piątki i szóstki. Im więcej kości ma się do dyspozycji, tym lepiej. Analogicznie, im więcej należy wyrzucić sukcesów, tym potwór (albo test) jest trudniejszy. Ciekawie rozwiązano samą kwestię poruszania się na planszy. Ponieważ akcja dzieje się na całym świecie to nie pokonamy w jednej turze zbyt dużej odległości – i tutaj na pomoc przychodzą nam bilety morskie i kolejowe, które przyspieszają podróż. Niestety w „Eldritch Horror” według mnie uciekło bardzo dużo z klimatu zagrożenia, który był wręcz namacalny w klasycznym „Horrorze w Arkham”.
Z kolei w„ Posiadłości Szaleństwa” inaczej rozkładają się poszczególne czynniki. Tam przede wszystkim najistotniejsza jest sama fabuła i to na niej należy się skupić. Walki jest o wiele mniej, ale za to rozmaite potwory są trudniejsze do pokonania. To bardziej gra polegająca na przeszukiwaniu pomieszczeń, zbieraniu kolejnych fragmentów historii i odkrywaniu celu całej zabawy. Największym plusem tej gry jest to, że przez większość rozgrywki nie wiemy co tak naprawdę musimy zrobić. Dopiero pod koniec poznajemy cały sens i musimy zrobić coś żeby powstrzymać Strażnika Tajemnic. Cele mogą być rozmaite: czasem jest to ucieczka, czasami musimy coś znaleźć lub kogoś zniszczyć. Dzięki temu każda rozgrywka jest inna, bo opowiada inną historię. Osoba prowadząca całą grę ma za każdym razem inny zestaw kart, których może używać w zrealizowaniu swojego niecnego celu, a Karty Wydarzeń poruszają fabułę najczęściej na niekorzyść dla reszty graczy (a czasami też dla samego Strażnika Tajemnic) co zmusza każdą ze stron do aktywnego uczestnictwa, a nie do wesołego biegania po planszy. Choć muszę przyznać, że z wszystkich tych gier, to akurat w tej udawało mi się znaleźć złoty środek między historią a odkrywaniem kart z różnych pokoi. Inaczej też odbiera się całą fabułę gdy całość rozgrywa się tylko w jednym domu. Widzimy poszczególne pomieszczenia, analizujemy w którą stronę najlepiej się udać. Wszystko sprawia wrażenie o wiele bardziej namacalnego niż gdy poruszamy się po polach symbolizujących miasteczko bądź cały świat.
W podobny sposób do tematu podchodzi „Horror Arkham LCG”. Tam również fabuła jest najważniejsza i każdy scenariusz ma swoje własne lokacje w postaci kart. Czasami jest to całe miasteczko, czasami po prostu muzeum bądź kampus akademicki. Jednak jest tu więcej podobieństw do klasycznego „Horror w Arkham” niż w „Posiadłości Szaleństwa”. Ponownie bardzo istotne jest zbieranie wskazówek, jednakże podobnie jak w „Eldritch Horror” trzeba zdać odpowiednie testy, aby je zdobyć. Jednak wszystko to jest dopasowane do fabuły, która nieubłaganie będzie szła do przodu, niezależnie czy tego chcemy czy nie. Podobnie jak w „Posiadłości Szaleństwa” gra ma również swoją talię wydarzeń, co zmusza nas do przemyślanych i zdecydowanych działań. Tutaj również walki nie ma może zbyt wiele, choć wszystko zależy od tego jak ułożą się karty. Ponieważ jest to karcianka, to zdecydowanie wiele czasu poświęcono na zachęcenie graczy do konstruowania swojej talii. Każda postać ma inne możliwości i może zawierać inne karty, co sprzyja bardzo indywidualnemu potraktowaniu naszego bohatera. To my go tworzymy z dostępnych elementów i od nas zależy w czym się będzie specjalizował i do jakiego stopnia. Takiemu zabiegowi dodatkowo sprzyja rewelacyjny motyw kampanii, który daje chyba największą możliwość wczucia się w historię spośród wszystkich tych gier.
Jak widać, różnorodność gier z serii Arkham jest naprawdę spora. Jednak każda z nich oferuje epicką rozgrywkę, pełną trudnych wyborów i niepewności. Dla tych którzy cenią sobie walkę i większą dynamikę polecałbym „Horror w Arkham” lub „Eldritch Horror”, natomiast dla graczy stawiających bardziej na fabułę zdecydowanie „Posiadłość Szaleństwa” czy „Arkham Horror LCG”. Oprócz wymienionych tutaj tytułów jest jeszcze kilka innych gier z tego świata, jak chociażby ceniony przez część graczy „Znak Starszych Bogów.” Jestem przekonany, że gdy ktoś zachwyci się tym przerażającym światem będzie chciał spróbować jeszcze więcej i zacznie poznawać kolejne tytuły z tej serii, bo naprawdę warto, a my tymczasem zachęcamy do naszego nowego cyklu dotyczącego „Horroru w Arkham LCG”.
Ceny powyższych gier prezentują się następująco:
- „Horror w Arkham” – ok. 185 zł (sprawdź aktualne promocje)
- „Eldritch Horror” – ok. 200 zł (sprawdź aktualne promocje)
- „Posiadłość Szaleństwa 2.edycja” – ok. 340 zł (sprawdź aktualne promocje)
- „Arkham Horror LCG” – ok. 120 zł (sprawdź aktualne promocje)