Dziś zabieram Was do XIX-wiecznej Montany, której naturalne dobra tylko czekają na wydobycie. Wraz z innymi poszukiwaczami szczęścia przybywamy w karawanie z nadzieją na lepszą przyszłość. Cennych zasobów jest sporo, ale nie wystarczą one dla wszystkich. Czy postawimy zatem na wydobycie miedzi, a może zajmiemy się uprawą zbóż lub dorodnych dyni?
Jeżeli ktokolwiek zarzuca grom euro brak klimatu, to zdecydowanie powinien sięgnąć po „Montanę”. Już przy samym rozkładaniu planszy i przydzielaniu zasobów można poczuć się tak, jak pierwsi osadnicy wjeżdżający na rozległe, amerykańskie stepy z nadzieją rozpoczęcia nowego życia. Bardzo lubię gry z motywem osadnictwa jak i gry farmerskie, a „Montana” od wydawnictwa Lacerta ma dodatkowo tę zaletę, że jest wizualnie atrakcyjna. I choć na pierwszy rzut oka może wydawać się skomplikowana, to nic bardziej mylnego – bez problemu poradzi sobie z nią planszówkowy laik. A czy bardziej zaawansowana brać ma tu również czego szukać? Zobaczcie sami, jak my bawiliśmy się w produkcji Rüdigera Dorna.
Montana – co w pudełku?
„Montana” cieszy już samą wagą pudełka. Podnosicie je i już wiecie, że jest tutaj cała masa drobiazgów. Nie wiem jak Wy, ale ja pałam dziką miłością do drewnianych meepli i innego rodzaju znaczników. Ta gra zaś posiada ich mnóstwo. Największą sympatię budzą białe znaczniki bydła, ale pomarańczowe dynie i kremowe zboża również prezentują się tak, że aż chce się ich ciągle dotykać. Fajnie, że pokuszono się o takie kształty, a nie zrobiono kolejnych, standardowych odlewów w stylu „Agricoli”, które można spotkać w innych euro grach.
Poza 120 znacznikami dóbr, wśród których znajdziemy także kamienie i miedź, w zestawie otrzymamy także 72 meeple robotników w czterech kolorach surowców, cztery kolorowe meeple symbolizujące graczy, 49 żetonów monet o wartościach 1 i 5, znacznik pierwszego gracza, żeton osady początkowej, 6 manierek i 48 żetonów osad w czterech kolorach graczy. Meeple są bardzo stabilne, ponieważ składają się tak naprawdę nie z jednego elementu, ale aż trzech. Niektóre pionki wyglądają może mniej estetycznie, ale zdecydowanie ważniejsza jest tutaj kwestia ergonomii.
Najciekawszym z większych elementów jest tekturowe koło z plastikową wskazówką, którego używa się do zatrudniania robotników. Po złożeniu działa perfekcyjnie i pozwala zachować sprawiedliwy, losowy charakter doboru pionków. Bardzo ładnie zostały też zaprojektowane planszetki graczy, na których to układa się wszystkie zgromadzone dobra. Nieco gorsze wrażenie z uwagi na natłok elementów robi plansza akcji, która ma jednak tą zaletę, że jest nieduża.
A co z tym klimatem osadnictwa? W grze nie mogło zabraknąć żetonów terenu, czyli większych heksów dzielących się na mniejsze poletka ukazujące występujące na nich dobra. Wszystko jest czytelne i utrzymane w ciepłej kolorystyce, znacznie bardziej naturalnej niż w przypadku „Agricoli”. Na duże brawa zasługuje także instrukcja, która prostym językiem tłumaczy wszystkie niuanse i prowadzi kolejno przez możliwe do wykonania akcje. W pudełku znajdziemy także woreczki strunowe, dzięki którym zapanujemy nad chaosem i ułatwimy sobie przygotowanie gry.
Montana – zasady gry
Co zaskakujące, celem rozgrywki nie jest jak największe wzbogacenie się w ciągu określonej liczby rund, jak to najczęściej bywa w euro grach. W „Montanie” gracze rywalizują o to, kto pierwszy założy 12/10/8 osad (w zależności od liczby graczy: 2/3/4). By to osiągnąć należy zadbać o właściwą ekonomię, czyli wysyłać do pracy robotników, którzy zbierają dla nas dobra, a następnie wykorzystywać te dobra to zakładania osad. Na początku każdy gracz otrzymuje pakiet startowy, na który składa się jedno dobro każdego rodzaju oraz czterech losowo przydzielanych robotników. W swojej turze gracz może wykonać jedną z trzech czynności, po wykonaniu których kolejka przechodzi na następną osobę:
ZATRUDNIENIE
Zatrudnienie to nic innego jak zakręcenie kołem i pobranie na swoją planszę wskazanych robotników. Jeżeli wskazówka zatrzyma się na polu z białymi meeplami, gracz ma prawo wybrać dowolny kolor pionków. Opcjonalnie można dopłacić 1 zboże, by przesunąć wskazówkę o jedno pole w wybranym kierunku (tudzież więcej pól za większą liczbę zbóż).
PRACA
Plansza akcji podzielona jest na sześć sektorów. Cztery z nich pozwalają uzyskać dobra: kamienie, miedź, dynie lub zboża. By móc pobrać dobro we wskazanej na polu liczbie należy położyć na nim jeden pionek w danym kolorze (lub dwa w dowolnym) oraz zapłacić za wykonaną pracę. Przykładowo by uzyskać cztery dynie gracz może położyć 1 pomarańczowy pionek na dolnym polu i zapłacić 6 monet. Pionki stawiamy zawsze na polu z lewej strony. Opcjonalnie w tym samym ruchu możemy dołożyć drugi taki sam pionek (lub kolejne dwa w dowolnej kombinacji) by pozyskać za darmo jedno dodatkowe dobro. Swoich meepli nie wolno kłaść na zajętym już polu, dlatego trzeba z rozwagą rozdysponować pracowników. Z planszy są oni ściągani, gdy zapełni się dany sektor czyli pierwsza kolumna na danym polu.
A co w przypadku gdy nie mamy pieniędzy by opłacić pracę? W takim wypadku należy wysłać robotników do banku, gdzie pozyskuje się od 6 do aż 12 monet w zamian za użycie od 1 do 3 meepli. Sektor bankowy czyści się również dopiero wtedy, gdy będą pozajmowane wszystkie pola.
Ostatnią możliwością jest wysłanie pracowników do miasta, gdzie będą oni mogli pozyskać większe kamienie i miedź, niedostępne w żaden inny sposób. Nie jest to jednak takie proste, jak w przypadku pozostałych sektorów. Po pierwsze gracz wchodzący do miasta, zabiera z zasobów ogólnych jedną dynię. Następnie stawia swój kolorowy pionek gracza na dowolnym polu z dowolnego rzędu. Aby na koniec rundy otrzymać nagrodę przedstawioną z prawej strony, musi być w stanie zapłacić tyle dyń, ile wskazuje góra kolumny. Wtedy pozostali gracze stawiają swoje pionki w dowolnym z rzędów lub pasują jeśli nie mają dyń. By powalczyć o dobra, mogą oni postawić swój pionek w tym samym rzędzie co poprzedni gracz, ale muszą położyć go z jego prawej strony, czyli zaoferować większą liczbę dyń. W takiej sytuacji pierwszy gracz może ponownie zadeklarować wyższą wartość, aż do momentu, w którym rywal nie spasuje.
BUDOWA
Trzecią dostępną w grze akcją jest budowa, czyli postawienie swojego kafla osady na terenie przylegającym do innych osad (niekoniecznie swoich). By móc to zrobić należy zapłacić tyloma dobrami, ile wskazuje kafel terenu. W jednej turze można zbudować maksymalnie trzy osady – jeżeli zbudujemy ich mniej, to za każdą niezbudowaną otrzymamy po 1 monecie. Dodatkowo jeżeli na polu, na którym stawia się właśnie osadę widnieje symbol dwóch domków, to bezpłatnie można położyć na nim drugi żeton osady. Podobnie jest w przypadku, kiedy utworzymy ze swoich osad nieprzerwaną linię prostą składającą się z dokładnie 4 osad.
A co z tymi sympatycznymi żetonami bydła? Otóż zbiera je z planszy ta osoba, która jako pierwsza postawi na danym polu osadę. Taki znacznik traktowany jest jak joker, którego można wymienić na inne rzeczy w dowolnym momencie gry. Dodatkowo jeżeli postawimy pierwsi osadę przy polu graniczącym z jeziorem, zabieramy z niego manierkę – pozwala ona wykonać dodatkową akcję w swojej turze (żeton jest jednorazowego użytku).
I to w zasadzie tyle. Gra kończy się od razu, gdy któryś z graczy zbuduje wszystkie osady. Runda kończy się na graczu poprzedzającym tego, który posiada znacznik pierwszego gracza. W przypadku remisu wygrywa zaś ten, kto posiada najwięcej żetonów bydła i manierek.
Montana – wrażenia z gry
Pierwsze co należy oddać „Montanie” poza pięknym wykonaniem, to lekkość rozgrywki. Ruchy wykonuje się błyskawicznie, nie ma tu nadmiernych przestojów spowodowanych rozmyślaniami graczy, nad jedną z setki możliwych akcji. Szybki rzut oka na planszę terenu i miasta pozwala zorientować się w sytuacji. Zasady są na tyle przejrzyste, że do gry spokojnie mogą zasiąść osoby, które nigdy wcześniej nie miały do czynienia z mechaniką worker placement. Nie jest to jednak gra bezmyślna. Wprost przeciwnie. Musimy obserwować poczynania rywali, ponieważ dzięki temu będziemy mogli przewidzieć, jaki kafel terenu będą nam próbowali zająć. Ponieważ wszystkie dobra i znaczniki są jawne, możemy obliczyć, czy zdążymy przed przeciwnikiem zająć upragnione miejsce, czy lepiej będzie je sobie odpuścić i skupić się na polowaniu na inny.
Nasze strategiczne możliwości ogranicza nieco losowość związana z dobieraniem pracowników. Często bowiem wypadają nam kolory, których w danym momencie nie potrzebujemy, a zboża do zmiany wskazówki nie posiadamy. Opłaca się pobieranie jak największej liczby znaczników, nawet kosztem wyższych opłat, by zawsze mieć w zapasie nadwyżkę. Podobnie należy postępować z budowaniem osad – im więcej położymy ich w jednej turze, tym przeciwnicy będą mieli utrudnione zadanie. Brak możliwości stawiania pracowników na jednym polu doprowadza często do sytuacji, w której wykonujemy nie taką pracę na jakiej nam zależy np. idziemy do banku zamiast otrzymać kamienie.
Dla mnie osobiście jedyną wadą tego tytułu jest czas gry – „Montana” kończy się szybciej, niż by się tego chciało. Kombinujesz kilka ruchów do przodu, odliczasz tury, w których zbierzesz sobie dobra, a tu nagle bęc, ktoś Cię ubiegł i nie zdążyłeś nawet nacieszyć się tymi wszystkimi elementami. Wybudowanie ośmiu osad przy grze czteroosobowej naprawdę nie stanowi większego wyzwania. Czuć tu jakiś niewykorzystany potencjał, jakby cel gry był dostępny do osiągnięcia zbyt niskim kosztem. Nie wiem dlaczego na pudełku widnieje 40-minutowy czas gry, kiedy przeciętną partię da się ukończyć znacznie szybciej, nawet w 20 minut (specjalnie odmierzałam stoperem, bo naprawdę coś mi tu nie pasowało). Samo rozkładanie gry zajmuje dokładnie 4,5 minuty przy założeniu, że wcześniej posortowaliśmy wszystkie elementy, a zatem 1/5 całego czasu rozgrywki. Nie narzekałabym na ten aspekt, gdyby koniec gry wiązał się z należytą satysfakcją (przecież „Wystawa Światowa” też nie jest długą grą, a jednak obce jest w niej uczucie braku spełnienia). Ja w „Montanie” zawsze czułam, że chciałabym więcej się pobawić, nawet kiedy wygrywałam całą rozgrywkę. Moja mama z kolei, która zasypia przy „Agricoli” cieszyła się, że tutaj wszystko przychodzi łatwiej i nie trzeba aż tak mocno się zastanawiać co zrobić w kolejnym ruchu.
Tylko to, co mnie tutaj rozczarowało, dla innych osób może się okazać wręcz zaletą. Jeżeli szukacie pozycji, która nie będzie ciągnęła się przez kilka godzin, to może właśnie „Montana” bardziej przypadnie Wam do gustu. Krótki czas gry wpływa też na regrywalność, zawsze jest bowiem okazja do rewanżu. Warto zauważyć też, że przy tak wielu elementach i dobrej jakości ich wykonania, „Montana” nie zdziera z portfeli graczy. W internetowych sklepach kupimy ją już za 125 zł (sprawdź aktualne promocje). Jeżeli nie jesteście do tej gry przekonani, sprawdźcie nasz ranking gier ekonomicznych.
Montana - Ocena końcowa
-
9/10
-
7/10
-
8/10
-
7/10
-
8/10
Montana - Podsumowanie
Niezwykły przypadek euro gry, który kończy się szybciej, niż chcieliby tego gracze. Lekka, nie przytłaczająca ogromem zasad pozycja ekonomiczna z delikatną losowością i przepięknymi elementami. Raczej polecana początkującym niż wyjadaczom, chyba, że chcieliby oni odpocząć od gier strategicznych zajmujących więcej niż 30 minut.
Gra powinna Ci się spodobać jeżeli:
Gra może Ci się nie spodobać jeżeli:
User Review
( vote)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Lacerta
Sprawdź polecane przez nas gry wydawnictwa Lacerta:
Wilkołaki | Owocowe Opowieści | Szczęść Boże | Magic Maze