Trafiają się czasami takie gry, o których bardzo trudno jest coś napisać. Z jednej strony wygląda to wszystko świetnie, ale z drugiej jakoś brakuje chemii między graczem, a samą grą. Właśnie przed takim problemem niespodziewanie stanąłem recenzując „Gwiezdnego Fluxxa”.
Jest to niedużych rozmiarów gra karciana utrzymana w klimatach sci-fi, której cechą charakterystyczną jest ciągła zmiana zasad. Warto przy okazji nadmienić, że „Gwiezdny Fluxx” jest jedną z gier całej serii Fluxxa. Można znaleźć ten sam tytuł rozgrywający się w klimatach zombie, Lovecrafta, piratów a nawet w świecie Batmana. Gra proponuje rozgrywkę od 2 do 6 osób w wieku 8+, a czas zabawy według pudełka oscyluję między 5 a 30 minut, co jest sporą rozpiętością.
Gwiezdny Fluxx – co w pudełku?
W opakowaniu znajdziemy tylko same karty i krótką instrukcję. Jest to typowa karcianka, więc nic więcej do szczęścia nie potrzeba. W środku znajdziemy dokładnie 110 kart, które zostały nie najgorzej wykonane, choć przy częstej rozgrywce mogą zacząć się zaginać. Większość z nich ma zapełnione całe puste pole z tekstem lub obrazkami, ale jest to zrobione na tyle inteligentnie, że od razu wiadomo jaki to typ karty i w żadnym wypadku nie można mówić o chaosie. Również wielkość kart jest odpowiednia do tego, żeby zmieściło się na nich wszystko co jest niezbędne. Obrazki są dopasowane do tematyki sci-fi i najczęściej dotyczą „Gwiezdnych Wojen” oraz „Star Treka”. Mogłyby być jednak nieco bardziej humorystyczne, w stylu Munchkina, ale to moje osobiste zdanie.
W środku znajdziemy również krótką, poskładaną instrukcję, która zawiera nie tylko zasady, ale również odpowiedzi na różne pytania, które mogą pojawić się w trakcie rozgrywki. Jednak jak zazwyczaj w tego typu instrukcjach zabrakło mi większej ilości przykładów. Lubię jak poza teoretycznym tekstem mam obok pokazany praktyczny przykład, a w tak skrótowo opisanych zasadach zazwyczaj brakuje dodatkowego zobrazowania poszczególnych elementów składowych rozgrywki. Na szczęście wydawca przygotował wiele wyjaśniający filmik z regułami „Fluxxa”.
Gwiezdny Fluxx – zasady gry
Jest to chyba jedna z najszybciej rozkładanych gier, w które przyszło mi zagrać. Wszystko sprowadza się do potasowania kart i rozdaniu każdemu z graczy po trzy karty oraz do wyłożenia na stół Zasady Początkowej. I tyle. Całość trwa może minutę, więc tempo naprawdę ekspresowe. Również pod względem rozgrywki wydaje się to z początku bułką z masłem: wystarczy po prostu zagrać kartę i dobrać kartę.
W grze mamy kilka możliwości. Karty Celu (co ciekawe, póki żaden gracz jej nie wyłoży, to nie mamy żadnego warunku zwycięstwa) opisują jakie Fanty musimy mieć wyłożone żeby wygrać. Nie jest to jednak wersja ostateczna, bo w każdej chwili można jeden Cel zastąpić zupełnie odmiennym. Fanty to najczęściej wykładane karty, dzięki którym można wygrać i o które mogą toczyć się zacięte boje. Karty Akcji i Niespodzianki są podobne z tą różnicą, że ten pierwszy typ można zagrać tylko w swojej turze, natomiast ten drugi rodzaj w dowolnym momencie. To właśnie poprzez te karty będziemy próbowali pokrzyżować plany przeciwników. Zonki to takie przeszkadzajki, które „przyklejają” się do fantów i utrudniają zwycięstwo. Trzeba je wyłożyć od razu, gdy tylko znajdą się na naszej ręce. Karty Nowych Zasad to cecha charakterystyczna Fluxxa. W każdej swojej turze ktoś może zagrać taką kartę i w tym momencie zmieniają się zasady gry. Jednocześnie może być na stole nawet kilka nowych zasad, co znacząco potrafi utrudnić rozgrywkę.
Gwiezdny Fluxx – wrażenia z rozgrywki
Tutaj właśnie pojawia się problem. Do tej pory wszystko układało się naprawdę interesująco i zapowiadało ciekawe wrażenia z gry. Kiedy rozpocząłem pierwszą rozgrywkę trzymałem swoje trzy karty… i zastanawiałem się co ja w ogóle mam z nimi zrobić. Nie ma żadnego celu, więc jakiekolwiek działanie jest takim chodzeniem po omacku. Najbardziej rozsądne wydaje się zagranie Fantu, bo może się przydać i są one potrzebne do wygrania. Mogę wyłożyć kartę Celu, ale jeżeli nie mam potrzebnych Fantów, to jestem w stanie niechcący pomóc przeciwnikowi. Również zagranie Akcji czy Niespodzianki nie raz może być bez sensu, bo akurat nie potrzebujemy możliwości, które te karty dają. To samo dotyczy Nowych Zasad – czasami wykłada się je po prostu żeby coś wyłożyć, bo zawsze trzeba coś zagrać, nie ma możliwości swobodnego odrzucenia karty z ręki jeżeli jej nie chcemy.
Takie miałem pierwsze wrażenie podczas rozgrywki. Dopiero chyba trzecie podejście sprawiło, że gra zupełnie przypadkiem trochę się rozkręciła i pokazała rumieńce. Fanty wykładały się na stół, Akcje potrafiły pokrzyżować plany, a zmiana Celu okazała się największym przekleństwem, jakie może być. Niestety dość szybko pojawiły się dwie kolejne cechy charakterystyczne Fluxxa, która dla mnie są problematyczne: zmiana karty Celu, która może nastąpić absolutnie w każdej chwili powoduje nie tyle pozytywne napięcie i presję czasu, co najczęściej zwyczajnie frustrację i utratę jakiejkolwiek możliwości planowania w tej grze. Wszystko opiera się na całkowitej losowości, co nie każdemu może odpowiadać. Sam osobiście wolę dobre połączenie strategii z elementem nieznanego. Gry, w których mogę mieć wpływ na rozgrywkę, ale jednocześnie pozostawić miejsce na cząstkę czegoś niespodziewanego. Fluxx opiera się całkowicie na tym chaosie, co z pewnością jest cechą charakterystyczną całej serii, ale mi on niezbyt odpowiadał w tak dużym nagromadzeniu. Może się zdarzyć, że partia będzie trwała 40 minut, a może też skończyć się po 5 minutach. I to nie dlatego, że ktoś miał dobrą strategię, tylko po prostu ułożyły mu się karty.
Druga sprawa, z którą miałem problem to zasady. Gra, w której wytyczne mogą się co chwilę zmieniać jest bardzo ciekawym pomysłem. Ale w którymś momencie tych zasad na stole może być kilka, a dodając do tego fakt, że większość kart też ma swoje indywidualne zastosowanie, to nagle możemy dojść do tego, że patrzymy na swoją rękę i na to co jest na stole i próbujemy ogarnąć chaos, który zaczął się tworzyć. A to już kłoci się z ideą prostej i sprawnej gry, w której trzeba tylko zagrać kartę i dobrać kartę.
To wszystko sprawia, że bardzo trudno jest mi ocenić „Gwiezdnego Fluxxa”. Idea towarzysząca tej grze jest świetna: możliwość zmiany w każdej chwili celu i zasad jest naprawdę dobrym pomysłem. Ale jest w tym nieco za dużo losowości. Jedna rozgrywka potrafi naprawdę być świetna i fascynująca, by w następnej męczyć się i zastanawiać co w ogóle można zrobić. Raz może dojść do emocjonującego pojedynku między graczami, by po chwili zakończyć się po kilku minutach całkowicie przypadkiem. Patrząc na „Gwiezdnego Fluxxa” najbardziej obiektywnie jak tylko się da, to nie jest to w żadnym wypadku gra zła, jednak z subiektywnego punktu widzenia jest zdecydowanie nie dla każdego. Mi ona akurat nie podeszła.
W Polskich sklepach „Gwiezdnego Fluxxa” kupicie za około 44 zł.
Gwiezdny Fluxx - Ocena końcowa
-
6/10
-
7/10
-
5/10
-
6/10
-
7/10
Gwiezdny Fluxx - Podsumowanie
Gra na pewno oryginalna i nieszablonowa, ale nie dla każdego. Jedna partia może być bardzo interesująca, a zaraz następna ciągnąć się jak flaki z olejem, albo zakończyć zanim w ogóle się rozpocznie. Losowość to drugie imię tej gry.
Gra może Ci się spodobać, jeżeli:
Gra może Ci się nie spodobać, jeżeli:
User Review
( votes)Za udostępnienie gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Black Monk Games
Sprawdź także inne gry od Black Monk Games:
Super Munchkin | Fun Farm | Rosyjska Ruletka | Do Boju Towarzysze
Sprawdź inne gry z silną negatywną interakcją: